Ubiegły rok był wyjątkowy dla sektora bankowego — ich zyski rosły w tempie dwucyfrowym, ale nawet one mogą tylko pozazdrościć Krukowi. Spółka windykacyjna zarobiła w ubiegłym roku na czysto 66,4 mln zł — o 84 proc. więcej niż w 2010 r. Na samym biznesie, bez żadnych jednorazowych zdarzeń. Przychody operacyjne wzrosły o 67 proc., do 274 mln zł.
— Wyniki są bardzo dobre. Zysk jest o 39 proc. wyższy od moich prognoz. Główna pozycja wyników, która na to wpłynęła, to znacznie lepszy segment zakupów wierzytelności. Rośnie on szybciej od oczekiwań, stąd przychody oraz zyski były wyższe— komentuje Iza Rokicka, analityk DI BRE Banku.
W całym 2011 r. Kruk kupił 53 portfele wierzytelności o nominalnej wartości 4,4 mld zł. Dla porównania, w 2010 r. nabył długi warte na papierze 2,1 mld zł. Wydał na nie wtedy 194 mln zł. W ubiegłym roku nakłady Kruka na kupno nowych długów wyniosły 569 mln zł.
Przychody z tej linii biznesowej wyniosły 230 mln zł i były o 95 proc. wyższe niż w 2010 r. Iza Rokicka za słabszą stronę wyników spółki uważa przychody z inkasa, czyli wierzytelności windykowanych na zlecenie. Ich wartość wzrosła z 3,7 mld zł do 4,3 mld zł, ale Kruk osiągnął z nich przychody o 7 proc. mniejsze niż w 2010 r. — 41 mln zł.
— Przyczyna tkwi w Rumunii, gdzie konkurencja na tym rynkujest większa. Kruk postanowił skoncentrować się na wyżej marżowych klientach i trochę oddał pole konkurencji — mówi Iza Rokicka.
Zagraniczne inwestycje, czyli Rumunia i Czechy, gdzie spółka weszła pod koniec 2011 r., zapewniły 104 mln zł przychodów z 274 mln zł osiągniętych przez grupę. Pod względem rentowności są one bardziej dochodowe niż biznes w Polsce. Marża pośrednia całej grupy wyniosła 143,7 mln zł, z czego 80,4 mln zł wypracowały zagraniczne spółki.
Iza Rokicka spodziewa się, że również w tym roku Kruk może pokazać dwucyfrową dynamikę zysku. — Pod tym względem, w porównaniu z innymi spółkami sektora finansowego, bankami czy ubezpieczycielami, Kruk zdecydowanie się wyróżni — mówi Iza Rokicka.