Wysyp przetargów na przekopanie mierzei

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2019-04-28 22:00

Urząd Morski w Gdyni podzielił meginwestycję na etapy. Wykonawcy obawiają się, że nie wystarczy na nią pieniędzy. Inwestor obiecuje weryfikację kosztorysów

Na 22 maja wyznaczono, przesuwany już kilka razy, termin składania ofert na budowę kanału przez Mierzeję Wiślaną. Dotychczas podawano, że kosztorys inwestycji sięga 880 mln zł. Kwota dotyczy jednak kilku etapów prac, a wycena przez Urząd Morski w Gdyni, czyli inwestora, planowanych w bieżącym postępowaniu robót jest znacznie niższa. W planie przetargowym oszacowano je na 650 mln zł netto.

NIE PALĄ SIĘ:
NIE PALĄ SIĘ:
Wykonawcy mają sporo wątpliwości dotyczących planu i wyceny budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną. Niektórych mogą nawet odstraszyć od złożenia oferty
Grzegorz Danielewicz

Trzy etapy

Urząd Morski w Gdyni informuje, że to pierwszy etap planowanej inwestycji.

— Toczące się postępowanie obejmuje budowę portu osłonowego od strony Zatoki Gdańskiej, kanału żeglugowego ze śluzą i konstrukcją zamknięć wraz ze stanowiskami oczekiwania od strony Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego oraz oznakowaniem nawigacyjnym, budynkami technicznymi, parkingami i punktem widokowym. Zaplanowany jest także nowy układ drogowy z dwoma ruchomymi stalowymi mostami o pionowej osi obrotu, które umożliwiać będą przejazd nad kanałem przed śluzą i za śluzą, sieci elektroenergetyczne, teletechniczne, wodociągowe i kanalizacyjne oraz ujęcia wody podziemnej — wylicza Magdalena Kierzkowska, rzecznik Urzędu Morskiego w Gdyni.

Ważnym elementem będzie także budowa sztucznej wyspy na Zalewie Wiślanym, na której będą składowane materiały z wykopu. Jeszcze w tym kwartale gdyński Urząd Morski planuje ogłosić kolejny przetarg — na II etap inwestycji. Jego budżet to 150 mln zł.

— Postępowanie będzie dotyczyło prac na rzece Elbląg, polegających na obudowie brzegów oraz robotach czerpalnych, a także budowie mostu obrotowego w miejscowości Nowakowo — informuje Magdalena Kierzkowska.

Za 1,5 roku, 2 lata zostanie ogłoszony przetarg na III etap prac, związany z pogłębieniem Zalewu Wiślanego. Przedstawiciele wykonawców twierdzą jednak, że kwoty określone w kosztorysach nie wystarczą, by sfinansować realizację inwestycji.

— Realne koszty mogą być co najmniej o 500 mln zł wyższe, a pojawiają się nawet wyceny na poziomie 1,5-1,8 mld zł za wykonanie całej inwestycji — mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Magdalena Kierzkowska informuje, że kosztorysy są aktualizowane. Podkreśla jednak, że podstawą do ewentualnej zmiany programu wieloletniego, w którym określono kwestie realizacji i finansowania inwestycji, mogą być dane, które poznamy dopiero podczas otwarcia ofert.

Kolejność działań

Zainteresowani postępowaniem wykonawcy wyjaśniają, że wyceniają roboty drożej, niż przewidziano w kosztorysach, m.in. dlatego, że trudno będzie dotrzymać harmonogramu prac. Dotyczy to np. budowy sztucznej wyspy i konieczności wydobycia tzw. ferromagnetyków pozostałych po walkach toczonych w czasie II wojny światowej. Na Mierzei Wiślanej może ich być niemało.

— Na początku realizacji kontraktu wykonawca musi zbudować sztuczną wyspę do składowania na niej materiałów z wykopu. Z dokumentacji saperskiej wynika jednak, że na terenie budowy, zarówno na lądzie, jak i na obszarze wodnym, jest wiele obiektów ferromagnetycznych, które trzeba wydobyć — tłumaczy przedstawicieljednego z wykonawców zainteresowanych postępowaniem.

Urząd Morski jeszcze w tym kwartale planuje ogłosić przetarg na wydobycie przeszkód ferromagnetycznych, wyceniony na 12 mln zł. Wykonawcy uważają jednak, że skoro mają szybko zacząć budowę wyspy i przekopu, ferromagnetyki już powinny być wydobywane.

— Prace związane z wydobyciem mogą potrwać nawet pół roku. W tym czasie trudno będzie budować wyspę. W efekcie wykonawca, zanim zacznie realizację kontraktu, może mieć roszczenie do inwestora związane z koniecznością wydłużenia czasu — twierdzi jeden z wykonawców.

Wykonawcy obawiają się też, że będą musieli uruchomić na budowie zakład wydobycia bursztynu. W specyfikacji przewidziano, że jeśli do tego dojdzie, możliwa jest zmiana ceny kontraktowej albo technologii realizacji inwestycji. Nie przewidziano jednak możliwości wydłużenia czasu jego wykonania, co także może mieć wpływ na wycenę. Trudno jednak przesądzić, czy wydobycie w ogóle będzie prowadzone. Wstępne analizy wskazują, że złoża są warte zaledwie kilka milionów złotych, więc może się to nie opłacić. Jan Styliński uważa, że przed realizacją prac można było w większym stopniu wykorzystać nowoczesne technologie, np. w dziedzinie magnetometrii, by wykonać pogłębione analizy geologiczne i bardziej precyzyjnie zbadać, co faktycznie kryje się pod ziemią.