Z latawcem na niepogodę

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2014-10-31 00:00

Kitesurfing, jaki lubi Krystian Bestry, wymaga kreatywności, a to cecha ważna w branży, która świadczy usługi dla biznesu.

Podczas gdy w outsourcingu pomyślne wiatry wieją już od dłuższego czasu, w sportach wodnych nie jest to takie oczywiste. Przekonał się o tym Krystian Bestry, dyrektor zarządzający Infosys BPO (branża nowoczesnych usług dla biznesu) w regionie EMEA i wiceprezes ABSL, organizacji zrzeszającej największych pracodawców na polskim rynku outsourcingu.

Bawiąc, uczy

Kitesurfingiem pasjonuje się od trzech lat, ale nie jest to jego pierwsza przygoda ze sportami wodnymi: zaczynał od łódki, potem przerzucił się na deskę z żaglem, a niedawno żagiel zamienił na latawiec.

— Żeglarstwo mnie nie zafascynowało, a uprawiane turystycznie na coraz większych i lepiej wyposażonych łódkach żeglarstwo śródlądowe po pewnym czasie nie wzbudzało już adrenaliny. Któregoś dnia kolega, doświadczony surfer, zaproponował, bym spróbował windsurfingu. Zaraził mnie tym sportem i od tego czasu zawsze, kiedy mogłem, wyjeżdżałem popływać na desce — wspomina Krystian Bestry.

Okazuje się, że w jego branży windsurfing jest bardzo popularny. W 2011 r. zorganizowano nawet amatorskie regaty dla pracowników centrów outsourcingowych. Na Zatoce Puckiej rywalizowali w grupach dla średniozaawansowanych i początkujących. Krystian Bestry nie startował, ale przyznaje, że wśród kolegów ma około 60 windsurfingowych zapaleńców. Chętnie zabiera nad morze także menedżerów z Infosysu. Pierwszy wyjazd firmowy odbył się w 2011 r. i od tego czasu organizowane są regularnie.

Krystian Bestry uważa, że windsurfing nie tylko bawi, ale i uczy. — Przede wszystkim cierpliwości — bo nie jest łatwo nauczyć się nowych ewolucji ani kreatywnie je łączyć podczas jazdy po falach — mówi.

Kiedy wieje mniej

Dlaczego więc odstawił windsurfing i spróbował nowej dyscypliny? — Windsurfing to świetny sport, nauka idzie w miarę łatwo. Początkujący windsurferzy doskonale się bawią nawet na spokojniejszym morzu, ale doświadczeni potrzebują silnego wiatru. I tu pojawiał się problem, bo często podczas dwutygodniowych wakacji pogoda pozwalała mi na surfing jedynie przez kilka dni. Bardzo rzadko się zdarzało, by cały wyjazd był w pełni udany pod tym względem, nawet w najlepszych dla tego sportu zakątkach świata. Niekiedy też ciężko było trafić z urlopem w początek lub koniec lata, czyli miesiące z najlepszym wiatrem do pływania w Polsce — opowiada Krystian Bestry. Podkreśla, że kitesurfing był doskonałą alternatywą, bo przyjemność sprawia nawet jazda przy niezbyt silnym wietrze i na spokojniejszych wodach.

— W kitesurfingu nieco trudniej się nauczyć pierwszych ślizgów. Operowanie latawcem wcale nie jest takie proste jak wygląda, zwłaszcza kiedy trzeba go podnieść na otwartych wodach. Poza tym kitesurfing umożliwia bardzo wysokie skoki i wykonywanie ciekawszych ewolucji — opowiada Krystian Bestry.

Kitesurfing zapewnia mnóstwo zabawy i podnosi adrenalinę, bo nieustannie trzeba się dostosowywać do zmieniających się warunków.

— To również niesamowite poczucie wolności — w jednym momencie jesteś kilka metrów w powietrzu, a chwilę później łapiesz falę nadchodzącą z dużą prędkością, niemal kładąc się na powierzchni wody — dodaje Krystian Bestry.

Technika przede wszystkim

Kitesurfing jest dość młodą dyscypliną. Pierwsze eksperymenty z latawcem w sportach wodnych podejmowano w latach 60. na Florydzie (USA). Wówczas pływano jednak na nartach wodnych, a nie na desce, a latawiec bardziej przypominał skrzydło lotni niż dzisiejsze kitesurfingowe konstrukcje. Dopiero pod koniec XX wieku pojawiły się projekty, które nadały kształt dzisiejszemu kitesurfingowi. Sport zaczął się rozwijać na dobre na początku XXI wieku, a wraz z nim sprzęt i style, pozwalające w rozmaity sposób spędzać czas na wodzie — bo jedni wolą szybciej, drudzy dalej, trzeci efektowniej, a jeszcze inni najchętniej próbują wszystkiego po trochu. Krystian Bestry z tych opcji wybiera najefektowniejszą.

— Jeszcze w tym roku chcę wypróbować kilka ewolucji, ale nie mam ambicji dochodzenia do profesjonalnego poziomu, wystarczy, że będę mógł dobrze się bawić w każdych warunkach — tłumaczy.

I w różnych miejscach, bo kitesurfing — podobnie jak windsurfing — stwarza okazję do wyjazdów w ciekawe miejsca na świecie. Idealnych zakątków jest wiele i jedynym ograniczeniem może być zasobność portfela. Ale i to nie powinno zniechęcać, bo polscy kitesurferzy wcale nie muszą ich daleko szukać. Zwłaszcza stawiający pierwsze kroki.

— Półwysep Helski jest jednym z najlepszych miejsc na świecie dla początkujących w tym sporcie. Woda jest tam spokojna i płytka, dlatego można się uczyć bez obaw, że upadniemy na głębokim morzu — ocenia Krystian Bestry.

Dodaje, że na polskich plażach czasem brakuje mu jedynie racjonalnego podejścia władz.

— Kitesurferów często się wrzuca do jednego worka z pływającymi na szybkich motorówkachlub skuterach wodnych. To niesprawiedliwe, bo ani nie jesteśmy tak hałaśliwi, ani nie zanieczyszczamy środowiska, a deski ślizgające się po wodzie nie niszczą fauny i flory Bałtyku. Z pewnością nie stwarzamy też zagrożenia na wodzie. Szkoda, że ani nadmorskie samorządy, ani władze centralne nie są w stanie wypracować rozwiązań prawnych, które ostatecznie uregulowałyby status nadbałtyckich szkół sportowych i prawo do korzystania z akwenów wodnych. W sportach wodnych tkwi wielki potencjał rozwoju turystycznego tych regionów, jednak brak spójnych regulacji blokuje niezbędne inwestycje w infrastrukturę sportową — uważa Krystian Bestry.

Najbliższe plany? Dynamiczna jazda, wysokie skoki i ewolucje sprawiają mu najwięcej frajdy na falach i te umiejętności chce doskonalić. &

Wydatki kitesurfera

Indywidualny kurs kitesurfingu na pierwszym poziomie IKO (organizacja zrzeszająca instruktorów i licencjonowane szkoły kitesurfingu na całym świecie) trwa 5 godzin i kosztuje 500-600 zł. W cenę kursu zazwyczaj wliczony jest sprzęt. Można też za jednym zamachem przejść trzy poziomy IKO na jednym kursie za 1450-1600 zł (15 godzin nauki). Aby zaoszczędzić 100-200 zł, warto wybrać zajęcia w 2-, 3-osobowych grupach. W ofertach szkół można też znaleźć inne konfiguracje kursów np. IKO 1 i 2 lub IKO 2 i 3. Za godzinę indywidualnych zajęć poza kursem trzeba zapłacić 100-150 zł. Wypożyczenie sprzętu to wydatek około 200 zł za dzień i około 800 zł za tydzień. Na własną deskę trzeba przeznaczyć 1 tys.-5,5 tys. zł, na latawiec 2 tys.-7,7 tys. zł (latawce treningowe można kupić już za 100-300 zł), na trapez (mocuje latawiec do tułowia) 300-800 zł, a na bary (linki i uchwyty łączące trapez i latawiec) 900-1,6 tys. zł. Pianka, niezbędna na chłodniejszych wodach, kosztuje od kilkuset do około 1,8 tys. zł.