Ekskluzywne hotele i restauracje, nowoczesne galerie handlowe, odnowione kamienice, a poza tym rozbudowany port lotniczy i ulepszona infrastruktura drogowa — to obecny obraz Rzeszowa, dość zaskakujący, zwłaszcza dla tych, którzy ostatnio byli tu przed dekadą. Co zadecydowało o tym sukcesie? Dobra współpraca administracji publicznej z lokalnymi przedsiębiorcami? A może napływ zagranicznych inwestorów, bo rodzimym firmom wciąż trudno „się wybić”? I najważniejsze: czy i w jaki sposób można pomóc tym ostatnim w pełni rozwinąć skrzydła? Nad tymi kwestiami zastanawiali się uczestnicy zorganizowanej przez „Puls Biznesu” debaty „Czas na patriotyzm lokalny”, która odbyła się 12 grudnia w Rzeszowie. Na spotkanie przybyło blisko sto osób, wśród nich przedstawiciele podkarpackich przedsiębiorstw i samorządowcy.

Swój do swego po swoje
Dyskusję rozpoczęto od zdefiniowania patriotyzmu lokalnego i oceny jego rozwoju w województwie podkarpackim.
— Specyfika tej więzi polega na tym, że jeśli tylko mogę, to w pierwszej kolejności pomagam człowiekowi z Podkarpacia, potem Polakowi, później martwię się o Unię Europejską, a dopiero na końcu o Stany Zjednoczone. Zachód od lat zachowuje się w ten sposób. Zdecydowanym wzorem są dla mnie jednak Izraelczycy, których siła polega na tym, że potrafią działać razem i osiągać niesamowite efekty. Jeśli i my się tego nauczymy, to w stu procentach dogonimy tych bogatych — stwierdził Adam Góral, prezes Asseco.
Paneliści nie mieli jednak wątpliwości, że bez współpracy biznesu z administracją nie można liczyć na wiele.
— Muszę pochwalić urzędy: miasta i marszałkowski, bo pomoc z ich strony jest od wielu lat na wysokim poziomie, ale niestety nie w kwestii funduszy unijnych. Lokalnego inwestora nie do końca się dopieszcza. Tymczasem poprzez szczególne zainteresowanie trzeba mu zapewnić poczucie wartości. Pozostaje więc pewien niedosyt… Ale może to po prostu nasze, typowo polskie podejście — mówił Krzysztof Tokarz, prezes Grupy Kapitałowej Specjał. Wątpliwości nie miał Adam Góral.
— My, przedsiębiorcy przyjęliśmy taką postawę jak przeciętny Polak, tzn. nie do końca wiemy, czego wymagamy od władz. Oczekiwałem pięknego miasta, a także odpowiedniej infrastruktury hotelowej, która pozwoliłaby zapraszać bogatych gości z różnych stron świata. Inna kwestia to galerie handlowe, których jeszcze kilka lat temu u nas brakowało. Dziś Rzeszów ma to wszystko. Pamiętajmy, że nie należy wymagać niemożliwego. Jak prezydent może pomóc w uzyskaniu funduszy unijnych, skoro przedsiębiorca nawet nie złożył dokumentów? — pytał Adam Góral.
Bliższa ciału koszula
Wśród czynników, które zadecydowały o sukcesie Podkarpacia, eksperci wymieniali właściwe wykorzystanie funduszy unijnych, ale też kreatywność i ciężką pracę mieszkańców regionu.
— Trzeba jednocześnie pamiętać, że patriotyzm to płacenie podatków, które umożliwiają finansowanie wielu przedsięwzięć na rzecz lokalnych społeczności. Jeśli chodzi o PIT i CIT, to w ostatnich latach przynosiły one stały wzrost dochodów miasta — tłumaczył Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.
Za niezwykle ważny motor rozwoju Podkarpacia uznano także działające na tym terenie Specjalne Strefy Ekonomiczne: Mielecką i Tarnobrzeską.
— Ich atutem jest stosunkowo niski próg wejścia, czyli 100 tys. EUR, co daje szanse rozwoju także małym i średnim przedsiębiorcom — mówił Marcin Zieliński, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). Andrzej Kopeć, prezes Zakładów Chemicznych Organika-Sarzyna, przyznaje że patriotyzm lokalny traktuje jako mądrość gospodarczą i stara się wykorzystywać przewagi konkurencyjne, które daje jego firmie lokalizacja.
— Podkarpacie ma dobry klimat inwestycyjny, korzystamy z przywilejów specjalnej strefy ekonomicznej oraz zaplecza naukowo-technicznego w postaci Politechniki Rzeszowskiej. Możemy dzięki temu nie tylko wychodzić ze swoimi produktami na rynki obce, ale również na nich wygrywać — przekonywał Andrzej Kopeć.
Przedstawiciele administracji publicznej zaprzeczyli natomiast, że bardziej zależy im na firmach z zagranicy niż na lokalnych podmiotach.
— Zagraniczni inwestorzy tworzą nowe miejsca pracy, a także pewien system powiązań kooperacyjnych, co daje impuls do rozwoju gospodarczego. Wszyscy chcielibyśmy, aby rozwijały się przede wszystkim firmy, które mają swoje korzenie na Podkarpaciu. Jeśli jednak chodzi o tworzenie warunków do rozwoju biznesu, to staramy się wszystkie przedsiębiorstwa traktować równo — zapewniał Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego.
Marcin Zieliński tłumaczył, że biorąc pod uwagę kapitał ulokowany w działających na Podkarpaciu strefach, ponad 65 proc. należy do inwestorów zagranicznych. Jeśli jednak spojrzymy na liczbę przedsiębiorców, to zauważymy, że ci z polskim kapitałem stanowią aż 75 proc.
Biało-czerwony popyt
Debata pozwoliła wysnuć jeszcze jeden pozytywny wniosek — rośnie zapotrzebowanie na rodzime towary i usługi ze strony polskich konsumentów.
— Zapytaliśmy kontrahentów, czy pochodzenie produktów będzie miało znaczenie. I okazało się, że tak. To ciekawe, zwłaszcza że jeszcze kilka lat temu nie mówiło się o tym, a wiele osób się tego wręcz wstydziło. Nauczyliśmy się konkurować, jesteśmy bardzo podobni, a często nawet lepsi od firm z zachodnim kapitałem, które nie do końca potrafią poruszać się w naszych realiach. Mamy świadomość, że kontrahenci wybierają nas, dlatego że jesteśmy w stu procentach polskim podmiotem. Tym się chwalimy i nagłaśniamy to medialnie. To wspaniała rzecz — mówił Krzysztof Tokarz.
Innym przykładem zapotrzebowania na polskie usługi jest realizowana przez podkarpackie konsorcjum budowlane budowa centrum wystawienniczo-kongresowego za prawie 200 mln zł.
— Takie przedsięwzięcie zapewni nie tylko setki nowych miejsc pracy, ale też potwierdzi ogromne doświadczenie rodzimych firm. To pewnego rodzaju certyfikat, z którym łatwiej się wydostać nie tylko poza granice województwa, ale również kraju — tłumaczył Władysław Ortyl.
Pomocna dłoń
Głos w dyskusji zabrali także przedstawiciele Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) i Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), którzy opowiedzieli o instrumentach pomocowych dla przedsiębiorców.
— Mieszkańcy Podkarpacia są bardzo dobrze przygotowani do tego, by sięgać po dodatkowy kapitał. W nowej perspektywie finansowej przygotowujemy dla nich ciekawe instrumenty wsparcia, w ramach programów operacyjnych: Inteligentny Rozwój, Wiedza, Edukacja, Rozwój oraz Polska Wschodnia. Szczególny nacisk będziemy kładli na inwestycje wdrażane przez podmioty gospodarcze bazujące na nowoczesnych rozwiązaniach technologicznych — poinformowała Teresa Kubas-Hul, wiceprezes PARP.
Przedsiębiorcy mogą także liczyć na pomoc BGK, który realizuje m.in. program „Pierwszy biznes — wsparcie w starcie”.
— W grudniu podpisano już pierwsze umowy wsparcia dla absolwentów i osób bezrobotnych. Jeden z pierwszych prezesów BGK — generał Roman Górecki — powiedział kiedyś, że pojęcie zysków naszego banku nie może być jednoznaczne z zyskiem żadnej innej instytucji finansowej. Naszym celem jest bowiem rozwój w życiu gospodarczym Polski. To bardzo trafne słowa. Realizujemy programy, które pomagają przedsiębiorcom uzyskiwać finansowanie inwestycyjne i bieżące, a także wspierać eksport — mówił Maciej Kotulski, dyrektor rzeszowskiego oddziału BGK.