Rynek nieruchomości
wakacyjnych zwolnił, ale się nie załamał
Wakacyjne apartamenty — luksus i lokata kapitału. Inwestor, którego wciąż stać na ich zakup, może zarobić — nawet w czasie osłabienia koniunktury.
Drugie mieszkania w górach, nad morzem lub jeziorem, idealne na wakacje, święta i weekendowe wypady za miasto do niedawna sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, a deweloperzy bez obaw rozpoczynali kolejne inwestycje. Tak naprawdę ten rynek nie zdążył się jeszcze na dobre rozpędzić, a już musi trochę zwolnić tempo.
Luksus nie dla każdego
Mieszkania wakacyjne to w Polsce wciąż dobra luksusowe, dostępne tylko dla najzamożniejszych.
— Nabywcy apartamentu w systemie condo, to osoby o dochodach powyżej średniej, mieszkające w dużych miastach i na ich obrzeżach. To ludzie pełniący funkcje menedżerskie średniego i wyższego szczebla lub wy-konujący wolne zawody — mówi Kamila Górecka-Kirwiel, reprezentująca sieć Condohotels.
Nad morzem najdrożej jest na Półwyspie Helskim i w Trójmieście. Ceny za mkw. w najlepszych lokalizacjach kształtują się na poziomie 15-25 tys. zł brutto. Dzieje się tak głównie za sprawą niedostatecznej podaży gruntów pod zabudowę. Deweloperzy coraz częściej decydują się na inwestycje w mniejszych górskich miejscowościach, takich jak Wisła, Ustroń czy Karpacz. Inwestor planujący tam zakup apartamentu wyda mniej niż nad morzem: 7-8 tys. zł za mkw.
Banki studzą zapał
Zaostrzenie przez banki reguł udzielania kredytów hipotecznych klientom, którzy w nieruchomości wakacyjne chcieli ulokować nie gotówkę lecz swoją zdolność kredytową, może oznaczać trudności w dalszym finansowaniu inwestycji. A to wpłynie na wolniejsze tempo sprzedaży już realizowanych i wstrzymanie nowych projektów.
Nawet, jeśli niektórzy deweloperzy są dobrze przygotowani i mają zapewnione finansowanie swoich projektów, to problemy stały się udziałem ich klientów.
— Zgłaszają się do nas osoby, których promesa kredytowa straciła aktualność. W takich sytuacjach pomagamy klientom sprzedać ich prawa do nieruchomości. Korzystamy także z zasad płatności 10/90 — mówi Jacek Twardowski, dyrektor handlowy Kristensesn Group, budującej m.in. Apartamenty pod Śnieżką.
Z jednej strony, zdaniem analityków CEE Property Group, ograniczona dostępność kredytów nie ma aż tak dużego wpływu na ten segment rynku nieruchomości — jego specyfika polega na tym, że większość klientów nie korzysta z finansowania bankowego. Z drugiej strony — z czego najłatwiej zrezygnować w czasach gospodarczego spowolnienia? Oczywiście z drugiego domu, w którym i tak rzadko się bywa.
Co zatem zrobić, aby w czasach kryzysu nie rezygnować z komfortu, jaki zapewnia posiadanie drugiego mieszkania? Kupić takie, które zarobi na siebie i może jeszcze na swojego właściciela. To popularny system znany na zachodzie od lat 70., a u nas cały czas znajdujący się jeszcze w powijakach. Jego pionierem w Polsce jest firma Condohotes, realizująca swe projekty przede wszystkim na Mazurach. Jesienią 2008 r. oddano do użytku pierwszy obiekt tego dewelopera — rezydencje Willa Port. Wszystkie 39 apartamentów ma już właścicieli, a wiosną 2009 r. ruszy program ich wynajmu.
— Sprzedaż apartamentów rozpoczęliśmy i zakończyliśmy jeszcze przed pojawieniem się problemów na rynku. Mimo to przygotowujemy się na kryzys w nieruchomościach, ale jak bardzo go odczujemy pokażą dopiero nasze kolejne inwestycje — sumuje Kamila Górecka-Kirwiel.
By sprostać rosnącym wymaganiom potencjalnych nabywców, pojawiają się kompleksowe programy zarządzania, gwarantujące nie tylko comiesięczny dochód z wynajmu, ale także udział w corocznym zysku otrzymanym jako nadwyżka faktycznych przychodów z wynajmu nad zaproponowaną kwotą gwarantowaną.
W ramach usługi zarządca nieruchomości pobiera od właściciela apartamentu prowizję wysokości 25 proc. zysku z wynajmu oraz jednorazowy koszt obsługi każdego pobytu w wysokości zwykle ok. 100 zł. Co roku nalicza także jednorazową opłatę związaną z promocją obiektu.
Z jednej strony apartamenty wakacyjne to być może bezpieczna lokata na niespokojne czasy, a z drugiej — zbytek, na który, szczególnie teraz, będzie stać nielicznych.
Marta
Sieliwierstow
Po dobrym starcie
— stop
Paweł Grząbka
prezes CEE Property Group
W 2008 r. deweloperzy z coraz większą nadzieją spoglądali w kierunku bardziej ekskluzywnych segmentów rynku. Zachęceni wysokimi marżami często decydowali się na realizację projektów o podwyższonym standardzie, w tym apartamentów wakacyjnych. Początkowo takie obiekty, kuszące atrakcyjnymi lokalizacjami, wysokim standardem oraz perspektywą zysku z wynajmu cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Pogorszenie koniunktury na rynku nieruchomości popularnych poskutkowało jednak jeszcze większym spowolnieniem popytu na apartamenty wakacyjne. Ograniczone zakupy są również efektem oczekiwań na spadki cen. Dlatego można się spodziewać, że słabszy popyt na luksusowe apartamenty wakacyjne utrzyma się przez kilka kwartałów.