Za rok Gazprom nie będzie już problemem

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-09-18 00:00

To będzie ostatnia zima, w trakcie której ruchy Gazpromu trzeba traktować tak poważnie — uspokaja szef Gaz-Systemu.

Jeśli tylko przetrwamy tę zimę, to w przyszłym roku dostawy gazu ze Wschodu, lub ich brak, nie będą już zagrożeniem. Taki wniosek płynie z wczorajszych deklaracji Jana Chadama, prezesa Gaz-Systemu, który jest operatorem sieci gazowej, oraz Jerzego Kurelli, wiceprezesa PGNiG, dominującego dostawcy gazu w Polsce, które padły na wczorajszej konferencji „Nafta i Gaz”.

Siedziba Gazpromu w Moskwie
Bloomberg

Nic dziwnego. Jak podaje PGNiG, rosyjski Gazprom od tygodnia nie dostarcza tyle gazu, ile PGNiG u niego zamawia. Różnica wynosi ponad 20 proc.

— Zamawiamy więcej, ponieważ rozbudowujemy podziemne magazyny gazu. Inwestycje powinny się zakończyć do połowy października, ale wtedy — ze względu na obniżenie sie temperatur — nasze zamówienia mogą jeszcze wzrosnąć — zapowiada Jerzy Kurella.

Gazprom tłumaczy, że nie dostarcza tyle gazu, ile Polska chce, bo zatłacza własne magazyny. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że chodzi o wysłanie sygnału ostrzegawczego w związku z pomocą gazową, której Polska, Słowacja i Węgry udzielają Ukrainie. Nasz sąsiad od czerwca nie dostaje od Gazpromu gazu, więc rosyjski gaz jest do niego reeeksportowany z Zachodu. A Rosji to nie w smak.

Bez kary dla Gazpromu

Gazprom przekonuje, że ograniczenia dostaw dotyczyły tzw. dodatkowych wolumenów. „Po uzupełnieniu zapasów surowca w naszych magazynach,będziemy mogli przesyłać dodatkowe ilości gazu do naszych europejskich klientów” — oświadczył Gazprom w komunikacie. Nie jest jasne, czy Gazprom zapłaci kary za niezrealizowanie dostaw w żądanej wysokości. Kontrahenci rozliczają się okresowo, a nie dobowo, więc niewykluczone, że w najbliższych tygodniach Gazprom zwiększy dostawy, by osiągnąć wolumeny wymagane kontraktem.

— Dlatego tak ważne jest powstanie wspólnego rynku gazu w Unii Europejskiej — uważa Jerzy Kurella.

Terminale czekają

Na Europę liczy też Jan Chadam. Od przyszłego roku kontynent będzie w zasadzie dla nas otwarty, dzięki inwestycjom. Uruchomiony zostanie terminal LNG w Świnoujściu, a w tym roku zakończone zostaną potężne inwestycje w krajową sieć gazową (1000 km nowych gazociągów).

— To ważne, żeby Europa mogła zacząć wykorzystywać w pełni moce gazowe. Przecież europejskie terminale LNG są obłożone ledwie w 25 proc. Są też szacunki, według których Europa mogłaby zaoszczędzić 30 mld EUR, gdyby udało jej się zintegrować rynek gazu — podkreśla Jan Chadam.

Europa zużywa ok. 450 mld m sześc. gazu rocznie, z czego Polska — ok. 16 mld m sześc. Jedną trzecią wydobywa sama, a resztę zaspokaja importem, głównie z Rosji. Proporcje w imporcie jednak się zmieniają. Po inwestycjach wzrosła przepustowość połączeń na granicach Polski z Niemcami i Czechami, od kilku miesięcy funkcjonuje też tzw. fizyczny rewers na gazociągu jamalskim, umożliwiający dodatkowy import z Niemiec.