Za rolnicze emerytury płacą podatnicy
FUNDUSZ KRUS: Nie sposób zaakceptować sytuacji, w której cały ciężar ubezpieczenia emerytalnego i ochrony zdrowia rolników przejmuje na siebie budżet państwa.
Roszczeniowe postulaty płynące z polskiej wsi są coraz częstsze, domaganie się specjalnych preferencji coraz bardziej natarczywe, a zakres żądanych przywilejów coraz szerszy. Warto więc uświadomić sobie, ile państwo, czyli podatnicy, dopłacają z budżetu do rolnictwa.
WSZYSTKIE wydatki na rolnictwo pochłoną w 1999 roku kwotę 15,4 mld zł. Jest to wartość szokująca. Wartość podatków od osób fizycznych wyniesie w 1999 roku 23 mld zł. Dotacje do rolnictwa stanowią więc 67 proc. tej kwoty. W innym ujęciu wydatki na rolnictwo wynoszą prawie 11 proc. wszystkich wydatków budżetu państwa.
W ZESTAWIENIU zbiorczym wydatków budżetowych według działów gospodarki narodowej próżno szukać tej kwoty. Wykazane tam wydatki na rolnictwo wynoszą niespełna 2 mld zł. Gdzie zatem pozostałe 13,4 mld zł? Ukryte są w Funduszu Emerytalno-Rentowym KRUS (Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego).
CZY MOŻNA finansowanie z budżetu rolniczych rent i emerytur nazwać ukrytym dotowaniem rolnictwa?
WSZYSCY, z wyjątkiem rolników, płacimy podatek dochodowy, płacą go nawet emeryci i renciści. Jedynym kryterium jest poziom dochodów i on wyznacza należną kwotę podatku. Wszyscy, z wyjątkiem rolników, płacimy składkę na ZUS — emerytalną i pokrywającą koszty leczenia*. Rolnicy są jedyną grupą zawodową, a po części i społeczną, która korzysta z rent, emerytur i bezpłatnego lecznictwa, nie ponosząc żadnych kosztów na funkcjonowanie tego systemu.
RENTY, emerytury i ochrona zdrowia rolników opłacane zatem są z pieniędzy pozostałych grup zawodowych. Jeśli to nie jest dotowaniem rolnictwa, to czymże jest w takim razie dotowanie?
OFICJALNE statystyki mówią, że w rolnictwie, w 2,5 mln gospodarstw rolnych, zatrudnionych jest 25 proc. zawodowo czynnej ludności. Te dane mają wskazywać, że rolnictwo jest tak rozdrobnione, a gospodarstwa rolne tak małe, że bieda polskiego rolnika jest wręcz symboliczna. A jeśli jest tak biedny, to dlaczego i z czego ma płacić?
JEST TO i prawda, i nieprawda zarazem. Wśród 2,5 mln gospodarstw rolnych około 800 tys. (szacunki Instytutu Ekonomiki i Organizacji Rolnictwa) to gospodarstwa towarowe, przy czym połowę z nich można określić jako gospodarstwa wysokotowarowe. Gospodarstwa te przynoszą zysk, a dochody ich właścicieli są statystycznie co najmniej nie mniejsze od dochodów pracowników zatrudnionych w innych działach gospodarki narodowej.
WŁAŚCICIELE tych dochodowych gospodarstw również nie płacą podatków, nie opłacają ubezpieczenia społecznego, a korzystają na równi z innymi rolnikami z przywileju ochrony emerytalnej i bezpłatnego leczenia.
KOMENTARZ redakcyjny nie jest stosownym miejscem do rozstrzygania, jakie powinny być w rolnictwie ciężary podatkowe i na ubezpieczenia społeczne, i jak powinny być rozłożone. Na pewno spora grupa rolników będzie musiała być zwolniona z ponoszenia tych opłat, ponieważ nie stać ich będzie na to. Wówczas koszty ich emerytur i leczenia poniesie społeczeństwo. Konieczność takiego rozwiązania jest oczywista, bezdyskusyjna i zgodna z wszelkimi normami solidarności społecznej.
ALE NIE MA najmniejszego powodu, aby budżet państwa fundował z kieszeni podatników nadzwyczajne przywileje i zwolnienia z opłat ludziom osiągającym godziwe, a niejednokrotnie bardzo wysokie dochody.
SĄ LEPSZE CELE na dotacje. Choćby ... rolnictwo. Restrukturyzacja rolnictwa będzie bardzo trudna i długotrwała, im więcej pieniędzy będzie można na nią poświęcić, tym mniej dotkliwe dla mieszkańców wsi będą te przeobrażenia.
*Pracodawca służb mundurowych, państwo, również nie opłaca składki ZUS, ale byłoby śmieszne, gdyby płaciło samo sobie.