Złoty i czeska korona trzymają się lepiej niż reszta walut regionu. Zagraniczni inwestorzy przejrzeli na oczy?
Po kilku dniach spokoju złoty znowu dostał wczoraj w kość. Do wczesnego popołudnia stracił 10 gr w stosunku do euro, po czym stanął w miejscu.
— Stabilizacja była nienaturalna. W czwartek sytuacja wróciła do normy. Słabnący złoty świadczy o tym, że na rynkach finansowych nadal panuje obawa przed ryzykownym inwestowaniem — mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Złoty z tarczą
Pocieszający jest jednak fakt, że inwestorzy zaczynają dostrzegać, iż Polska to nie Węgry ani Ukraina. Kursy euro do złotego i czeskiej korony nawet po wczorajszym osłabieniu są cały czas aż o 6 proc. poniżej maksymalnych poziomów sprzed z 18 lutego. Tymczasem kurs węgierskiego forinta przewyższa ówczesny szczyt o 2 proc. Słabe są też inne waluty regionu.
— Forint cały czas słabnie, a złoty i korona nieco się umocniły. To dobry znak. Ostatnio różne międzynarodowe instytucje zwracały uwagę, że nasza gospodarka ma się lepiej niż większość regionu. Wygląda na to, że dociera to do inwestorów
— mówi Grzegorz Maliszewski.
Ewentualnym spekulantom pogroził wczoraj Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP). W Radiu PiN powiedział, że NBP prowadzi operacje walutowe.
— Jesteśmy obecni na rynku walutowym od dwóch miesięcy i rozważamy w rozpoczęcie wykonywania operacji również na złotym. Są to transakcje w niewielkiej skali — podał Sławomir Skrzypek.
Deficyt szarżuje
Na wczorajszy kurs złotego wpłynąć mogły też informacje o stanie budżetu. Jacek Rostowski, minister finansów, poinformował, że po lutym deficyt wyniósł 5,5 mld zł. Rok temu mieliśmy nadwyżkę równą 0,02 mld zł. Dziura jest większa, ponieważ wydatki w 2009 r. były wyższe niż przed rokiem o 8,5 mld zł, a dochody tylko o 3 mld zł. To, niestety, nie są optymistyczne wieści.
— Zwykle początek roku był dla budżetu dobrym okresem. Tym razem już w pierwszych miesiącach deficyt mocno rośnie. Coraz bardziej prawdopodobne jest, że rządowi nie uda się utrzymać planowanego deficytu na poziomie 18,2 mld zł. Być może trzeba będzie go zwiększyć o około 10 mld zł — mówi Maja Goettig, główna ekonomistka Banku BPH.
Do końca lutego rząd wydał z budżetu 52 mld zł. Do państwowej kasy wpłynęło zaś 46,5 mld zł. Co z tego wynika? Niewiele, ponieważ resort finansów nie opublikował harmonogramu wykonania budżetu na 2009 r.
— Harmonogram dałby inwestorom i analitykom lepszą ocenę sytuacji — twierdzi Maja Goettig.
Być może pomogłoby to także złotemu.
Jacek Kowalczyk