Podłe dni sprawiają, że mam ochotę zatrzymać czas, aby w spokoju wykonać całą zaplanowaną pracę, nadrobić zaległości i wyjść z robotą na prostą. Po takim zabiegu mógłbym uruchomić czas ponownie i ruszyć w życie bez zbędnego bagażu.

Jestem pewien, że całkiem spory odsetek osób czytających ten tekst dzieli ze mną pragnienie zatrzymania czasu. Chcemy być aktywni i pracowici, myślimy o rozwoju i zdobywaniu kolejnych szczytów, ale czas jest bezlitosnym wrogiem każdego planu.
Przejrzałem ostatnio jedną z internetowych baz aforyzmów i cytatów. Z zasady unikam takich miejsc, bo autentyczność wielu wypowiedzi trudno tam zweryfikować - kto nie zna tych magicznych cytatów wkładanych w usta Alberta Einsteina i innych tuzów nauki. Tym razem jednak zaryzykowałem i znalazłem kapitalną myśl eseisty i pisarza Jana Parandowskiego.
„Nic tak nie orzeźwia, nie dodaje animuszu, jak kąpiel w czasie. Zawsze stosowałem tę "chronoterapię" i zalecałem ją swoim czytelnikom, wysyłając ich albo do dalekich uzdrowisk, odległych o tysiące lat, albo do bliższych, gdzie trwa kojący dzień wczorajszy.”
Kąpiel w czasie? Parandowski rzeczywiście był mistrzem tego typu zabiegów, ale takie specjały są i w naszym zasięgu. Nie możemy zatrzymać czasu, nie potrafimy też do końca nad czasem zapanować, więc najlepiej pozwolić mu popłynąć. Kąpiel w czasie wyobrażam sobie jako pewnego rodzaju zatrzymanie się w pędzie życia, kilka chwil oddechu w szale ciągłej gonitwy. Kuracja w sam raz przed poniedziałkiem.
Zdobywajmy szczyty, bądźmy pracowici i aktywni, ale pamiętajmy o mocy odpoczynku i potędze wolno płynącego czasu. Zatrzymajmy się, dajmy sobie chwile spokoju, przygotujmy kąpiel i przyjmijmy kojące działanie dni minionych.
Inaczej zabraknie nam czasu na refleksję i docenienie dnia wczorajszego, a wtedy nie będziemy w stanie zauważać dobra, które niesie jutro.