Resortowi finansów nie udało się na środowym przetargu uplasować całej puli nowych obligacji dwuletnich za 2,7 mld zł. Inwestorzy złożyli oferty kupna o wartości ledwie 2,48 mld zł. Średnia rentowność wyniosła 7,251 proc., nieznacznie więcej od rynkowej.
Są dwie przyczyny fatalnych wyników aukcji. Po pierwsze, część inwestorów ma poważne obawy o szanse nowego rządu i woli wstrzymać się z decyzjami inwestycyjnymi do wyjaśnienia sytuacji. Ci, co wzięli udział w aukcji, zażądali od resortu wyższej premii za ryzyko, a to spowodowało znaczny spadek cen papierów skarbowych. Po drugie, utrzymujący się od kilku dni brak płynności na rynku pieniężnym wywindował w górę stawki WIBOR. Różnica rentowności między WIBOR i papierami skarbowymi zmniejszyła się tak bardzo, że zagraniczni inwestorzy postanowili wstrzymać się z zakupem polskich obligacji. Wyniki aukcji nie wzbudziły większych emocji wśród inwestorów na rynku wtórnym. Przed godziną 16.00, rentowność obligacji dwuletnich wynosiła 7,20 proc., pięcioletnich 7,34 proc., a dziesięcioletnich 7,16 proc.
Niska płynność na rynku pieniężnym może negatywnie wpłynąć na wyniki kolejnych przetargów papierów skarbowych. Zdaniem specjalistów, sytuacja poprawi się po uwolnieniu przez resort finansów części środków z szacowanej na 25 mld zł tzw. lokaty rezerwowej. Gotówka może pojawić się na rynku np. dzięki wcześniejszemu wykupowi papierów. Resort finansów powinien podjąć szybko decyzję w tej sprawie, jeśli nie chce, by brak gotówki na rynku nie doprowadził do wzrostu rentowności bonów na kolejnej aukcji.