Pomieszanie z poplątaniem ― te słowa najtrafniej oddają atmosferę towarzyszącą obecnie BitBayowi, popularnej giełdzie kryptowalut, stworzonej przez kontrowersyjnego Sylwestra Suszka. Biuro prasowe zarzeka się, że Ślązak nie kieruje biznesem ― według naszych ustaleń taki warunek postawił tajemniczy inwestor ze Stanów Zjednoczonych, który bada kondycję BitBaya przed przejęciem. Zapewnieniom tym przeczą informacje zawarte w estońskich rejestrach ― siedziba spółki BB Trade Estonia (wcześniej Pinewood), czyli właściciela BitBaya, jest w Tallinie. Wynika z nich, że niespełna 34-latek, który wzbogacił się na kryptowalutach, nadal zasiada w zarządzie. Sprawdziliśmy, o co w tym wszystkim chodzi i co się dzieje z twórcą giełdy. Aby nie pogubić się w labiryncie problemów BitBaya, cofnijmy się do roku 2017, gdy o giełdzie zrobiło się głośno za sprawą hossy, która wprowadziła coiny pod strzechy.
Owczy pęd
Końcówka 2017 r. okazała się dla giełd kryptowalutowych, działających na nieuregulowanym rynku i zarabiających głównie na prowizji od transakcji, złotym czasem. Dynamicznie rosnąca wycena bitcoina (najpopularniejszej i do dziś niepokonanej pod tym względem kryptowaluty) przyciągała tłumy inwestorów indywidualnych. Sylwester Suszek w jednej z rozmów z „PB” z tego okresu stwierdził, że obroty na giełdzie przerosły jego najśmielsze oczekiwania, a suma pieniędzy, jakie przetoczyły się wówczas przez rachunek firmy, rzekomo dziesięciocyfrowa, wzbudziła czujność banków i regulatorów.
Tuż przed Gwiazdką cena bitcoina osiągnęła 20 tys. USD za sztukę, a niedługo po tym bańka pękła i zaczęła się bessa. Rozgorzała medialna dyskusja: eksperci głoszący kres kariery bitcoina i pozostałych coinów boksowali się ze zwolennikami. Niektórzy kreślili scenariusze, że kryptowaluta będzie warta 100 tys. USD - nadal nie jest, ale bliżej jej do tego niż dalej.
Problemy
Za studzenie emocji zabrał się nadzorca. Na początku 2018 r. giełdy kryptowalut ― w tym BitBay, a także Abucoins i BitMarket24 (dziś już nieistniejące) ― kolejno trafiały na listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) z powodu prowadzenia usług płatniczych bez zezwolenia (art. 150 ust. 1 ustawy z 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych), na której figurują do dziś. Wpis skutkuje „automatycznym” skierowaniem przez nadzór do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. BitBay odgrażał się, że odwoła się od decyzji. Co zwojował?
Na pytanie, jak idzie spór z KNF, biuro prasowe BitBaya opowiada, że sprawa dotyczy polskiej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (o takiej samej nazwie co giełda) z siedzibą w Katowicach, z którą obecny właściciel platformy transakcyjnej nie ma nic wspólnego.
„Od 2018 r. nie jesteśmy w żaden sposób powiązani z tym podmiotem” ― podkreśla biuro prasowe giełdy, odpowiadając na pytania naszej redakcji.
Informuje, że właścicielem giełdy jest spółka BB Trade Estonia, regulowana i licencjonowana (w rejestrze pod numerem FVT000209) przez Financial Intelligence Unit (FIU) ― instytucję podlegającą estońskiemu resortowi finansów, przeciwdziałającą praniu pieniędzy. Ze sprawozdania finansowego giełdy ― we wrześniu zaakceptowanego przez regulatora ― wynika, że od października 2019 r. do grudnia 2020 r. wypracowała blisko 6,6 mln EUR zysku netto. Droga BitBaya do tego miejsca była wyboista.
Emigracja
W roku 2018 organy państwowe na całym świecie prześcigały się w ostrzeganiu przed inwestowaniem w ryzykowne aktywa, a twórcy kryptowalutowych projektów - w pomysłach na przeróżne biznesy, finansowane w ramach ICO (za ang. initial coin offering, czyli coś na kształt oferty publicznej spółki debiutującej na parkiecie), na których inwestorzy w większości tracili. Wyrastały też kopalnie, giełdy i kantory. Pomysłami tryskał też BitBay (terminale płatnicze w kioskach, platformy do emisji coinów itp.), o czym śmiało i barwnie opowiadał w mediach Sylwester Suszek, krążący prywatnym helikopterem między Katowicami a Warszawą .
Im głośniej mówiło się o kryptowalutach, tym większe problemy miała branża. W Polsce (ale również w innych krajach) banki zaczęły wypowiadać giełdom umowy o prowadzenie rachunków, aby nie nadepnąć na minę związaną z praniem pieniędzy i finansowaniem terroryzmu ― coiny to ulubiona waluta półświatka ze względu na anonimowość użytkownika. Ta cecha to fundament kryptowalut, który jednak ostatnio podkopują regulatorzy ― giełdy muszą już weryfikować tożsamość klientów i przeciwdziałać praniu pieniędzy.
Te praktyki chwilowo zdławiły handel coinami. Branża ruszyła w tournée po mniejszych bankach ― chwilowo otwartych na współpracę, ale koniec końców i one odmówiły kryptowaluciarzom współpracy. W międzyczasie legislatorzy zaczęli przebąkiwać o opodatkowaniu kryptowalut, a Kowalscy w proteście poszli pod gmach resortu finansów. Szef BitBaya straszył władze, że jeśli nie zmienią nastawienia do kryptowalut, razem z biznesem wyprowadzi się na Maltę i tam będzie płacił podatki.
Jak powiedział, tak zrobił. W 2018 r. urządził się na Malcie, długo miejsca tam jednak nie zagrzał ― w październiku 2019 r. przeniósł się do Estonii, gdzie panuje lepszy klimat. Nie o pogodę jednak chodzi, lecz o liberalne nastawienie regulatorów do biznesu kryptowalutowego.
Jeszcze większe problemy
Wędrówki BitBaya zbiegły się w czasie z pierwszymi regulacjami, których wprowadzenie słono kosztuje firmę. Spółka potrzebowała kapitału i szefa z doświadczeniem, kompetencjami oraz dobrymi relacjami w środowisku finansowym. Sylwester Suszek ― choć lubiany i ceniony przez środowisko kryptowalutowe ― okazał się ciężkostrawny dla urzędników i menedżerów z sektora finansowego. Aby firma mogła się rozwijać, musiał oddać stery. Przejął je Paweł Sobków z bogatym CV i siecią kontaktów.
Według naszego rozmówcy, zbliżonego do giełdy, za rządów Pawła Sobkowa podjęto próbę wprowadzenia spółki (wówczas o nazwie Pinwood), na londyńską giełdę, a także pozyskania prywatnego kapitału, m.in. z Azji, w sprawie którego podpisano listy intencyjne. Negocjowanie warunków zakończyło się fiaskiem za sprawą... Sylwestra Suszka, który nie potrafił usunąć się w cień i wtrącał swoje trzy grosze w rozmowy zarządu z potencjalnymi inwestorami, chociaż miał tego nie robić.
Paweł Sobków sprzedał udziały i pożegnał się z BitBayem. W lutym 2020 r. w fotelu prezesa ponownie zasiadł okrzyknięty królem bitcoinów Sylwester Suszek. Sielanka nie trwała długo. W kuluarach wczesną wiosną mówiło się, że „Superwizjer” pracuje nad materiałem, który wstrząśnie kryptobranżą. Materiał o kulisach powstania giełdy wyemitowano na antenie TVN pod koniec czerwca ― dziennikarze wyciągnęli na światło dzienne powiązania BitBaya z krakowskim półświatkiem, który de facto finansował giełdę na początku działalności (ruszyła w marcu 2014 r.). Przypomnijmy: Sylwester Suszek na łamach „PB” (w artykule z kwietnia 2018 r. zatytułowanym „BitBay ma plan B”) twierdził, że zbudował giełdę za własne oszczędności i kredyty.
Największym echem odbiła się sprawa rzekomej milionowej łapówki, jaką według dziennikarzy „Superwizjera” zaproponowano im w zamian za odstąpienie od realizacji reportażu. Zaprzeczył temu szef BitBaya i zapowiedział kroki prawne. Co wydarzyło się w tej sprawie? Od tego problemu biuro prasowe BitBaya również się odcina, odpowiadając, że nic go nie łączy z polską spółką, której to dotyczy.

Wielkie sprzątanie
Po publikacji materiału, który wyrył grubą rysę na wizerunku BitBaya, Sylwester Suszek zapadł się pod ziemię. Według naszych źródeł zaszył się Zugu ― szwajcarskim kantonie, który upodobały sobie kryptowalutowe start-upy. O giełdzie było cicho aż do marca 2021 r., gdy jej biuro prasowe poinformowało rynek o współpracy ze szwajcarskim Seba Bankiem. Nazwa partnera u co niektórych ― jak się dowiedzieliśmy od osoby ze spółki ― wywołała zabawne skojarzenia, dalekie od profesjonalnego biznesu. Wyjaśnijmy: w slangu młodzieżowym „sebiksem” określa się młodego mężczyznę niegrzeszącego inteligencją, tzw. dresiarza.
Dwa miesiące później, 11 maja, biuro prasowe giełdy puściło w świat kolejną nowinę ― o pozyskaniu branżowego inwestora ze Stanów Zjednoczonych. Tym razem nie zamierza ujawnić jego tożsamości do czasu zakończenia due diligence. Badanie kondycji potrwa od 12 do 18 miesięcy.
„W związku z tym obecny CEO, jak i założyciel BitBaya Sylwester Suszek przestał pełnić w spółce swoje obowiązki, nie angażuje się również w nowe projekty (...)” ― głosi komunikat biura prasowego.
Nie potwierdza tego estoński rejestr, w którym jako członkowie zarządu wciąż figurują Sylwester Suszek i Dawid Sendecki.
„Proces wprowadzenia aktualizacji w rejestrze to kwestia najbliższych tygodni i wynika z ustaleń umownych pomiędzy BB Trade a nowym inwestorem” ― twierdzi biuro prasowe, jednocześnie zapewniając, że Sylwester Suszek przestał pełnić jakiekolwiek obowiązki w spółce, a nowy skład zarządu poznamy w listopadzie.
W ostatnich miesiącach na koncie spółki w rejestrze dwukrotnie wprowadzano zmiany. 29 czerwca obu menedżerów, identyfikujących się polskimi numerami PESEL, wykreślono ze składu zarządu, by... natychmiast wpisać ich ponownie, ale już z nowym personalnym kodem identyfikacyjnym. Jak ustaliliśmy, 11-cyfrowy numer to e-tożsamość, dająca status wirtualnego rezydenta Estonii. Umożliwia on m.in. identyfikację przez internet przy załatwianiu wszelkich formalności związanych z prowadzeniem biznesu, korzystanie z usług finansowych, a także rejestrację spółki w dowolnej lokalizacji bez konieczności określania siedziby.
Druga zmiana, z 15 lipca, nie dotyczy menedżmentu, lecz spraw właścicielskich. Chodzi o sprzedaż 100 proc. udziałów w spółce BB Trade Estonia o nominalnej wartości 100 tys. EUR za... 1 EUR. Sprzedał je luksemburski Luxbay na rzecz szwajcarskiego Divisio Holding, którego siedziba jest w Zugu. Według naszego rozmówcy, który zastrzega sobie anonimowość, kupujący to typowy trust (wykorzystywany do przekazania majątku w celu ochrony przed roszczeniami osób trzecich, a także do międzynarodowego planowania finansowego i spadkowego oraz zachowania prywatności beneficjentów). Jak lipcową transakcję tłumaczy BitBay?
„Divisio Holding to spółka specjalnego przeznaczenia, powołana w maju 2021 na potrzeby procesu inwestycyjnego (...). Po uzyskaniu pozytywnego rezultatu 100 proc. akcji BB Trade Estonia OÜ zostanie przejęta przez inwestora” ― odpowiada biuro prasowe.
Perspektywa klienta
Na giełdę zdarzają się skargi, dotyczące m.in. problemów z wypłatą coinów lub pieniędzy, to jednak pojedyncze przypadki, które giełda tłumaczy wymogami związanymi z przeciwdziałaniem praniu pieniędzy i ochroną przed oszustami, żerującymi na kryptowalutowej modzie. Warto podkreślić, że BitBay przetrwał roczną bessę na rynku krypto, nie zniknął z dnia na dzień w niewyjaśnionych okolicznościach jak niektórzy konkurenci. Z usług spółki korzysta ponad milion użytkowników, głównie z Polski. Na rodzimym rynku przybywa jej jednak międzynarodowych konkurentów.