Sprawa wyboru z wolnej ręki wykonawców do budowy części trasy A2 między Łodzią i Warszawą stała się inspiracją do nowego śledztwa Komisji Europejskiej. Urzędników z Brukseli zaniepokoiła wysokość opłat sądowych, jakie muszą ponosić wykonawcy walczący o zamówienia publiczne.

— Jeśli zamawiający wybierze najtańszego oferenta, a inny uczestnik przetargu chce zaskarżyć ten wybór w sądzie, musi wnieść opłatę sądową wartości 5 proc. kontraktu, ale nie więcej niż 5 mln zł. Większość firm woli nie ryzykować zamrażania tak dużej kwoty, zwłaszcza że w razie przegranej już jej nie odzyskają — tłumaczy Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
W sprawach, które nie są związane w wyborem ofert w publicznych przetargach, maksymalny pułap opłaty sądowej sięga 100 tys. zł. Uczestnicy przetargów drogowych od lat alarmują więc, że zamyka się im ścieżkę dochodzenia racji w sądzie.
Inspiracja z A2
W sukurs przyszła Bruksela. Kilka miesięcy temu do jej urzędników zwróciła się Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa (OIGD), prosząc o zbadanie, czy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) mogła z wolnej ręki wybrać wykonawców A2. Bruksela niedawno zamknęła śledztwo, uznając, że skoro autostrada została zbudowana, jego prowadzenie jest bezprzedmiotowe. Izba przesłała urzędnikom dodatkowe argumenty.
Przedstawiciele Brukseli zdania w sprawie A2 na razie nie zmienili, ale jednocześnie uznali, że pisma OIGD stanowią „cenną informację dotyczącą funkcjonowania systemu zamówień publicznych w Polsce i mogą stanowić ważne źródło informacji w kontekście innej sprawy będącej obecnie przedmiotem zainteresowania służb Komisji, mianowicie zagadnienia nadmiernie wysokich opłat sądowych dopuszczonych przez polski system prawny”.
— Cieszy nas, że Komisja Europejska zajęła się tym, bo gdyby firmy nie musiały ponosić horrendalnie wysokich opłat sądowych, na polskich budowach byłoby mniej firm wygrywających przetargi dzięki oferowaniu bardzo niskich cen — mówi Wojciech Malusi, prezes OIGD.
Przypomina rozegrany przed laty przetarg na A2, w którym oferty wartości 40 proc. kosztorysu złożył chiński COVEC. Wygrał dzięki najniższej cenie. Konkurenci zaskarżyli wyniki przetargu w Krajowej Izbie Odwoławczej, działającej przy Urzędzie Zamówień Publicznych. Ta zaś przyznała rację GDDKiA. Konkurenci Chińczyków, z powodu zaporowych stawek, zrezygnowali z sądowej batalii i COVEC wszedł na A2. Szybko okazało się, że za oferowaną cenę nie jest w stanie wykonać zlecenia i zszedł z placu budowy.
Mniej, choć drożej
Podobnych przykładów nie brakuje. Na szczęście zmienia się linia orzecznicza KIO. W przetargu na remont stołecznego mostu Grota konkurenci skutecznie zakwestionowali wartą 544 mln zł ofertę Astaldi. W efekcie kontrakt zdobyli Czesi, proponujący prawie 800 mln zł. Choć i tak kosztorys GDDKiA jest wyższy i wynosi 933 mln zł.