Bez dużego dokapitalizowania się nie obejdzie. Bank obiecuje, że rozkręci akcję kredytową. I ma wabik dla klientów.
Po kilku latach mało agresywnej polityki rynkowej Nordea Bank Polska, średniej wielkości instytucja finansowa, budzi się z letargu.
— Zdajemy sobie sprawę, że przy naszej sieci placówek musimy się w znacznym stopniu opierać na obsłudze klientów przez internet. Jednak zamierzamy zdecydowanie zwiększyć obecność w największych miastach Polski — wyjaśnia Włodzimierz Kiciński, prezes Nordea Bank Polska.
W tym roku spółka powiększy sieć o 10 placówek i do końca roku będzie ich mieć 53. Prezes zapowiada, że w przyszłym roku powstanie kilkadziesiąt.
— W przyszłym roku planujemy wejście na nowe rynki. Zdecydujemy na przykład o wprowadzeniu pełnej oferty private banking dla najbogatszych klientów. Nie jesteśmy też wyspecjalizowani w consumer finance (kredyty detaliczne) i szukamy możliwości mocniejszego zaistnienia na tym rynku — ujawnia Włodzimierz Kiciński.
Spółka nie wyklucza fuzji oraz przejęć.
— Nasz inwestor, skandynawska Nordea, Polskę i Rosję uważa za najważniejsze rynki poza macierzystym i szuka tu możliwości inwestycyjnych — mówi szef polskiej spółki.
Nordei w Polsce potrzebny będzie nowy kapitał.
— Na sam rozwój sieci powinny nam wystarczyć pieniądze z zysku za 2005 r. Ale jeśli chcemy utrzymać kilkunastoprocentowy, roczny wzrost sumy bilansowej, potrzebne będzie dokapitalizowanie wysokości kilkuset milionów złotych — mówi Włodzimierz Kiciński.
Spółka chce ulokować pieniądze głównie w akcji kredytowej. Podstawą mają być kredyty hipoteczne. Właśnie wprowadziła do oferty linię kredytową w koncie pod zastaw hipoteki. Klient może dostać do 75 proc. wartości nieruchomości. Pieniądze można przeznaczyć na dowolny cel. Szefowie banku liczą, że kapitał zostanie wykorzystany na zakup nowego mieszkania lub ulokowany w funduszach inwestycyjnych, które ma w ofercie bank i jego grupa. Twierdzą nawet, że na jednostkach można zarobić znacznie więcej niż kosztuje obsługa kredytu hipotecznego.
— W tym roku udzielimy kredytów hipotecznych na 700 mln zł. W przyszłym ma to być ponad 1 mld zł, z czego 10 proc. będą stanowić linie kredytowe pod zastaw hipoteki — wyjaśnia Piotr Zawadzki, dyrektor departamentu bankowości hipotecznej.