Sondaż na zlecenie „PB” przed wyborami parlamentarnymi wykazał, że środowisko przedsiębiorców miało zupełnie inne preferencje niż ogół wyborców. Według naszych respondentów PO zwyciężyłaby PiS procentowo 75:10. SLD trafiłoby się 5 proc., a pozostałym partiom 10 proc. W przeliczeniu na miejsca w Sejmie wynik ten okazywał się wręcz szokujący — biznes przyznałby PO około 430 mandatów... Przedsiębiorcy musieli jednak 25 września przyjąć do wiadomości, iż społeczeństwo w większości inaczej rozłożyło akcenty i bardziej poparło program PiS. Rozwijanie tego skrótu jako Populizm i Socjalizm byłoby może przesadą, ale zdecydowanie jest coś na rzeczy.
Przed wyborami prezydenckimi wychodzi jednak na to, że faworyt ogólny jest także liderem przedsiębiorców i menedżerów. Na cztery dni przed decydującym głosowaniem wszystkie sondaże wskazują na Donalda Tuska. Różnica tkwi jedynie w skali — jego rzeczywista przewaga nad Lechem Kaczyńskim codziennie drga w przedziale od mniej więcej dziesięciu do pięciu punktów procentowych, natomiast w oczach biznesu jest miażdżąca. Efekt taki sam, bo z wyborami jest jak z olimpiadą — w sumie nieważne, czy złoty medalista wygrał rzutem na taśmę, czy rywali zdublował. Naprawdę liczy się tylko, kto stoi na najwyższym stopniu podium i słucha własnego hymnu.