Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej, domy i mieszkania budowane od 2020 r. będą musiały spełnić rygorystyczne standardy energooszczędności. Choć termin jest odległy, część spółek deweloperskich już się do tego przygotowuje.
![DRUGA STRONA MEDALU: Aby skorzystać z rządowego wsparcia, należy kredytować budowę lub zakup nieruchomości, co jest krzywdzące dla klientów, którzy nie chcą się obciążać zobowiązaniami bankowymi i mają własny kapitał. Poza tym budżet dopłat jest skromny i zapewne szybko zostanie rozdysponowany — mówi Jacek Bielecki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich. [FOT. WM ] DRUGA STRONA MEDALU: Aby skorzystać z rządowego wsparcia, należy kredytować budowę lub zakup nieruchomości, co jest krzywdzące dla klientów, którzy nie chcą się obciążać zobowiązaniami bankowymi i mają własny kapitał. Poza tym budżet dopłat jest skromny i zapewne szybko zostanie rozdysponowany — mówi Jacek Bielecki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich. [FOT. WM ]](http://images.pb.pl/filtered/e529f133-95c8-4214-9b8b-b5866c3a76f9/4aa0a808-9db1-524a-a8d7-787c798851d9_w_830.jpg)
— Prowadzimy wstępne analizy projektów zgodnych z wymaganiami Unii. Rozpoczęliśmy również współpracę ze specjalistą od budownictwa energooszczędnego, który prowadzi dla nas audyt i doradza w kwestiach projektowych. Wśród klientów staramy się natomiast upowszechniać wiedzę o korzyściach wynikających z zastosowania ekologicznych rozwiązań. To m.in. ograniczenia zanieczyszczenia środowiska naturalnego, większy komfort życia mieszkańców zielonych budynków, a przede wszystkim oszczędności — wymienia Marcin Antczak, wiceprezes firmy FB Antczak.
Trudny temat
Deweloperzy przyznają jednak, że przekonać klientów do ekotechnologii nie jest łatwo z prostego powodu — wyższej ceny nieruchomości. Jak tłumaczy Igor Pawłowski, prezes spółki Budlex, dla potencjalnych klientów liczy się przede wszystkim cena 1 mkw. mieszkania, a nie późniejsze koszty jego utrzymania. O niewielkiej popularności zielonych technologii mówią także firmy deweloperskie, które już je stosują.
— W naszej największej inwestycji mieszkaniowej — Oazie Kampinos w podwarszawskich Małocicach — na życzenie klienta instalujemy pompy ciepła, panele solarne oraz zaawansowane systemy ogrzewania i wentylacji, wszystkie przyjazne środowisku. Choć zainteresowanie nimi rośnie, świadomość ekologiczna Polaków nie jest tak duża jak w krajach Europy Zachodniej czy w Skandynawii — uważa Peter Woeckinger z firmy UBM.
Tłumaczy, że Polacy nadal obawiają się wyższych kosztów wprowadzania takich rozwiązań. Tymczasem panele solarne i piece kondensacyjne podnoszą koszt zakupu domu o 5-8 proc., jednak ten wydatek należy traktować jako inwestycję, ponieważ zwraca się po kilku latach eksploatacji. Podobne zdanie ma Sławomir Horbaczewski, wiceprezes spółki Marvipol, która również inwestuje w budynki energooszczędne.
— Ekologia jest modna, a rozwiązania ekologiczne są potrzebne planecie, środowisku naturalnemu i naszym portfelom, jednak upowszechniać się będą stopniowo i racjonalnie, zgodnie z możliwościami finansowymi Polaków — tłumaczy wiceprezes Marvipolu.
Dodatkowa gotówka
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) zaoferował planującym budowę lub zakup budynku energooszczędnego wsparcie w postaci dopłat do kredytów na tego typu inwestycje o łącznej wartości 300 mln zł. Program potrwa do 2018 r., natomiast wnioski o finansowanie w pierwszym z siedmiu banków, które podpisały umowy z NFOŚiGW, będzie można składać prawdopodobnie już w maju 2013 r. Aż 50 tys. zł brutto mogą otrzymać osoby, które zdecydują się na zakup lub budowę domu pasywnego, a do 30 tys. ci, którzy zainwestują w budynek niskoenergochłonny. Planujący zakup mieszkania w standardzie pasywnym mogą natomiast ubiegać się o 16 tys. zł, a w niskoenergooszczędnym — 11 tys. zł. Opracowanie programu dopłat poprzedzono badaniem opinii publicznej. Co ciekawe, jego wynik pokazał, że choć ze świadomością ekologiczną Polaków nie jest wyjątkowo dobrze, to nie jest też najgorzej. Budowę domu lub zakup mieszkania o niższym zapotrzebowaniu na energię w latach 2013-20 planuje bowiem 25 proc. Polaków. Najwięcej, bo aż 73,3 proc., sfinansuje przedsięwzięcie jednocześnie kapitałem własnym i kredytem bankowym. Mniej popularne są inwestycje oparte tylko na jednym źródle finansowania — z odłożonej gotówki skorzysta 13,8 proc., a z kredytu — 11,7 proc. ankietowanych. Argumenty najczęściej wskazywane jako zachęcające do inwestycji w energooszczędność mają charakter finansowy. Na decyzję 85,3 proc. Polaków wpływają niskie koszty ogrzewania, a niemal połowę przekonuje możliwość otrzymania dofinansowania. Co więcej, zainteresowanie uzyskaniem dotacji zależy od rodzaju inwestycji. Najczęściej interesują się nimi przyszli właściciele domów jednorodzinnych (65,5 proc.). Wśród osób planujących zakup mieszkania w latach 2013-20 odsetek ten wynosi natomiast 46,6 proc.
Pierwsze wątpliwości
Choć rządowy program jest nowością na rynku, już budzi kontrowersje.
— Aby z niego skorzystać, należy kredytować budowę lub zakup nieruchomości, co jest krzywdzące dla klientów, którzy nie chcą się obciążać zobowiązaniami bankowymi i mają własny kapitał. Poza tym budżet dopłat jest skromny i zapewne szybko zostanie rozdysponowany — mówi Jacek Bielecki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Chętni do skorzystania z rządowej propozycji powinni także pamiętać, że zgodnie z jej założeniami muszą zaciągnąć kredyt na kwotę wyższą od wnioskowanej dotacji.
16 tys. zł O taką kwotę mogą ubiegać się osoby planujące zakup mieszkania spełniającego wymagania budownictwa pasywnego.
50 tys. zł brutto
Takie wsparcie finansowe mogą otrzymać osoby zainteresowane zakupem lub budową domu pasywnego.
300 mln zł Tyle do kredytów na zielone budynki dopłaci NFOŚiGW.
25 proc. Tylu Polaków, którzy zamierzają kupić lub zbudować dom albo mieszkanie, planuje inwestycje energooszczędne w latach 2013-20.