Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu rozpocznie pracę komisja śledcza, która ma zbadać okoliczności tragicznej śmierci byłej minister budownictwa Barbary Blidy. Zniknęły — przynajmniej w teorii — ostatnie przeszkody na drodze do jej powołania. Prezydium Sejmu oddaliło płynące z różnych stron sprzeciwy wobec udziału w tej komisji Ryszarda Kalisza i Beaty Kempy. Oboje ze względu na pełnione niegdyś funkcje w rządzie mogą być świadkami przed ową komisją. Racjonalnym rozwiązaniem byłoby wycofanie przez SLD i PiS obu kandydatur. Ale tu przecież chodzi o partyjny honor, a nie o wyjaśnienie śmierci byłej posłanki.
Determinacja obu partii w forsowaniu tych kandydatur świadczy o tym, że wyjaśnienie okoliczności tragedii będzie sprawą drugorzędną. Dla SLD ważne jest postawienie przed Trybunałem Stanu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, dla PiS — udowodnienie, że każdy członek SLD jest z definicji do cna skorumpowany. Obie partie wybrały najlepszych wojowników i szykują się do starcia. Ziemia już udeptana.
Śmierć byłej posłanki powinna zostać wyjaśniona i być może komisja śledcza nie jest do tego najgorszym miejscem. Problem w tym, że komisja powinna się skoncentrować na otoczce tej tragedii — czy próba aresztowania Blidy była nieudanym spektaklem medialnym, czy też były do takiego działania mocne podstawy. Innymi słowy — czy prokuraturą i służbami sterowali politycy, czy też nie. A to oznacza, że równie dobrze mogłaby się tą sprawą zająć powoływana właśnie w celu zbadania takich nacisków druga komisja śledcza. Tyle że spektakl byłby mniej barwny.
Adam Sofuł