Ziemniaki znikają z obór i talerzy

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2013-08-30 00:00

Ziemniaki zmierzają w kierunku warzyw „deserowych”. Coraz częściej nie chcą ich rolnicy ani konsumenci, choć pod względem spożycia i tak bijemy Europę

Polska to ziemniaczany kraj — takie przeświadczenie ma jeśli nie każdy, to większość Polaków. Ziemniaków, pyrów czy kartofli jest jednak coraz mniej.

None
None

Stały spadek

Na początku lat 90. rosły na 1,8 mln hektarów, dzisiaj zajmują niewiele ponad 350 tys. I choć faktem jest coraz większa efektywność upraw, to i tak z 24 mln ton zbieranych jeszcze w 2000 r. zostało nam dzisiaj 9 mln ton. A liczba ta, zdaniem ekspertów, dalej będzie maleć. Tegoroczne prognozy, na których opiera się Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ), mówią już o liczbie bliższej 8 mln ton.

— Ten systematyczny spadek utrzyma się w perspektywie kilku lat. Jego dynamika nie jest już tak duża, ale ziemniaków jemy coraz mniej — mówi Wiesław Dzwonkowski z IERiGŻ.

Zachodni Europejczycy jedzą średnio 50-60 kg ziemniaków na osobę. Polacy wciąż są wyjątkiem z wynikiem 109 kg na osobę, ale ich spożycie cały czas maleje.

— Polacy coraz więcej jedzą ryżu czy makaronu właśnie kosztem ziemniaków — twierdzi Mariusz Dziwulski, analityk banku BGŻ.

Zdaniem Wiesława Dzwonkowskiego, choć jedzenie ziemniaków jest u nas uwarunkowane kulturowo, to na ich coraz mniejszą konsumpcję ma wpływ postępujące ujednolicanie się wzorców żywieniowych. To natomiast bardziej sprzyja przetworom ziemniaczanym.

— W Belgii, Holandii czy Francji stanowią one połowę rynku, a u nas kilkanaście procent — dodaje ekspert IERiGŻ.

W Polsce na frytki, chipsy i susze przerabianych jest 1,1 mln ton ziemniaków.

Zidentyfikować...

— Ziemniaki zaczynają być traktowane jako warzywo, a nie masowy produkt. Choć jeszcze są często sprzedawane jako produkt niezidentyfikowany, to czeka go droga, jaką przeszły jabłka. Dzisiaj konsument wybiera na półce swoją ulubioną odmianę, bo ta ma dla niego znaczenie, podobnie jak pochodzenie. Taką ewolucję widać już po ziemniakach sałatkowych czy do pieczenia, które też mają inną cenę — dodaje ekspert IERiGŻ. Jednak to nie konsumpcji, a przynajmniej nie ludzkiej, ziemniaki zawdzięczały kiedyś tak dużą produkcję.

— Największą część, bo 17-18 mln ton z produkowanych 24 mln ton, przeznaczano kiedyś na paszę dla zwierząt. Jeszcze w 2000 r. było to 12 mln ton, a w ubiegłym już nieco ponad 2 mln ton. Dzisiaj bardziej opłaca się rolnikom kupić gotową paszę bądź wyprodukować ją we własnym zakresie, ale ze zbóż. Ziemniaki na tym tle są zbyt praco— i energochłonne [trzeba je odpowiednio wysuszyć — red.] — tłumaczy Wiesław Dzwonkowski.

Jego zdaniem, coraz mniejsze użycie ziemniaków jako paszy jest również powodowane przez sytuację na rynku trzody chlewnej. Przez ostatnie lata Polska z eksportera stała się importerem.

— Małe gospodarstwa rezygnują z jej produkcji, więc rezygnują również z ziemniaków — dodaje ekspert IERiGŻ. Na popularność ziemniaki nie mogą liczyć nawet wśród amatorów mocnych trunków.

— Dwadzieścia lat temu w gorzelniach przerabiano 1,8 mln ton ziemniaków, a teraz trafia tam około 50 tys. ton, bo produkcja spirytusu ze zbóż jest znacznie bardziej opłacalna — mówi Wiesław Dzwonkowski.

...i wyeksportować

Kuleje też eksport. Z 1 mln ton ziemniaków wysyłanych na Wschód w latach 90. zrobiło się kilkadziesiąt tysięcy. Przed rozwojem powstrzymuje nas choroba — bakterioza pierścieniowa, z którą walczymy. Nie spełniamy więc warunków fitosanitarnych pozwalających na sprzedaż do wielu krajów.

— Dla Zachodu nie jesteśmy konkurencyjni cenowo, co jest efektem m.in. rozdrobnienia rynku. Według spisu rolnego z 2010 r., działa u nas 800 tys. producentów ziemniaków. Nie ma natomiast organizacji producenckich, które organizowałyby rynek.

Tymczasem coraz mocniej w produkcji ziemniaków specjalizują się takie kraje, jak Francja, Holandia czy Niemcy, które zaopatrują południową Europę.

Polska również je importuje — średnio 250 tys. rocznie, i są to nie tylko wczesne ziemniaki, ale także sadzeniaki — twierdzi Wiesław Dzwonkowski.

Zdaniem Mariusza Dziwulskiego, możemy jednak myśleć o sprzedaży zagranicznej.

— Szansą dla producentów może być eksport, ale w perspektywie długoterminowej i przy poprawie jakości ziemniaków. Choć praktycznie ziemniaki z Polski nie są obecne na rynku europejskim, to jednak presja cenowa na tamtych rynkach ma wpływ też na ceny w kraju. To pokazuje, że jesteśmy jednak postrzegani jako potencjalny dostawca — dodaje analityk.