Złota hossa przyciąga nowatorski biznes

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2020-06-02 22:00

Giełda kruszców online, która właśnie zadebiutowała, chce pokonać tradycyjnych dilerów cenami. Konkurencja ostrzega: dla inwestorów to duże ryzyko

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Ilu klientów zdobyła giełda kruszców online
  • Jaką prowizję od transakcji pobiera, jakie są prowizje klasycznych dilerów
  • Na jakie zagrożenia wskazuje konkurencja nowej giełdy
  • Jak wygląda polski rynek kruszców

Rozgrzane do czerwoności metale szlachetne skusiły Mateusza Siekierskiego i Łukasza Witta. Uruchomili giełdę szlachetneinwestycje.pl, na której można handlować złotem, srebrem, monetami kolekcjonerskimi, platyną czy palladem bez pośredników. Operacyjnie wystartowali w drugiej połowie stycznia i od razu trafili na hossę, którą teraz dodatkowo napędza koronawirus — według dilerów obroty rosną dziesięciokrotnie. Twórcy platformy szukają klientów z pomocą youtuberów i innych influencerów. Dotychczas zachęcili 1,2 tys. inwestorów, którzy obrócili ponad kilogramem złota i blisko 10 tysiącami uncji srebra. Najlepiej sprzedawały się kruszce w formie monet bulionowych.

SEZON NA ZŁOTO:
SEZON NA ZŁOTO:
Mateusz Siekierski stworzył giełdę do handlu metalami szlachetnymi z pominięciem sklepów menniczych czy lombardów w dobrym momencie — gdy kryzys winduje ceny kruszców. Teraz pozostaje mu jeszcze przekonać do platformy inwestorów.
Fot. WM

— W normalnych warunkach rynkowych, czyli przed koronawirusem, klasyczni dilerzy narzucali wysokie spready pomiędzy cenami kupna i sprzedaży. W przypadku złota opłaty wynosiły wówczas 3-9 proc., w przypadku srebra 14-28 proc., a obecnie są jeszcze wyższe. Czas oczekiwania na towar również pozostawia wiele do życzenia, szczególnie przy zakupie srebra — w teorii wynosi 2-3 tygodnie, a w praktyce często nawet 5-7. Co ciekawe, nigdy nie ma pewności, że transakcja zostanie przeprowadzona. Pora wypracować nowe, bardziej uczciwe z standardy — mówi Mateusz Siekierski, właściciel firmy MServices, do której należy platforma szlachetneinwestycje.pl.

Nowatorska giełda chce rewolucji cenowej. Jej prowizja od transakcji na złocie nie przekracza 0,9 proc. dla każdej ze stron, a od srebra — 1,6 proc. Mateusz Siekierski twierdzi, że jest to możliwe dzięki optymalizacji kosztowej.

— Stacjonarni dilerzy ponoszą wydatki związane m.in. z wynajmem lokali, szeroko zakrojonymi kampaniami marketingowymi, pracownikami. My działamy w sieci — nie mamy placówek ani armii pracowników, nie trzymamy zapasów kruszcu, więc nie jesteśmy narażeni na wahania cen na rynku. Dzięki temu już jesteśmy zyskowni i mamy pieniądze na dalszy rozwój platformy i promocję — tłumaczy Mateusz Siekierski.

Konkurencja nie pozostaje dłużna początkującej firmie. Odpowiada: nie wszystko złoto, co się świeci.

— Właściciele online’owej giełdy metali szlachetnych niosą w świat nieprawdziwy przekaz, który może sugerować, że klasyczni dilerzy są drodzy i nieuczciwi wobec klientów — protestuje Jarosław Żołędowski, prezes Mennicy Skarbowej. Bierze pod lupę regulamin szlachetnychinwestycji.pl.

— Gdy bliżej przyjrzymy się ofercie nowatorskiej platformy, okaże się, że summa summarum inwestorzy nie zaoszczędzą za wiele, podejmą natomiast ogromne ryzyko zakupu fałszywego złota lub popełnienia przestępstwa na tle rabunkowym, bo de facto nie wiedzą, kto jest drugą stroną transakcji. Jeśli natomiast zdecydują się na zawarcie transakcji u notariusza [taką możliwość sugerują twórcy platformy — red.], będą zmuszeni ujawnić wrażliwe dane personalne i adresowe [czego często sobie nie życzą ze względów bezpieczeństwa — red.] — zwraca uwagę Jarosław Żołędowski.

Gra warta świeczki

Mateusz Siekierski wraz ze wspólnikiem oszacował potencjał rynku, dla którego nie ma oficjalnych statystyk. Opierając się na sprawozdaniach liderów rynku i ogólnie dostępnych informacjach, wyliczyli, że nasi rodacy posiadają około 100 ton złota. Z relacji innych pośredników wynika, że młody rynek metali szlachetnych rozwijał się dynamiczne przez ostatnią dekadę i dziś sprzedaje się 6-10 ton kruszcu rocznie, podczas gdy dekadę temu w obrocie była tylko tona. Dla porównania — w Niemczech sprzedaje się kilkadziesiąt ton złota rocznie.

— Inwestycje w metale i kamienie szlachetne to młody rynek, przez który przewinęło się wielu dilerów. Wielu z nich szybko zakończyło działalność, na czym sparzyli się inwestorzy, tracąc pieniądze — mówi szef Mennicy Skarbowej, która zastanawiała się nad uruchomieniem giełdy złota online, lecz schowała projekt do szuflady.

Okazuje się, że go odmroziła.

— Od kilkunastu miesięcy pracujemy nad podobnym pomysłem, lecz na zupełnie innych zasadach. Giełda złota zorganizowana według naszych założeń gwarantuje absolutne bezpieczeństwo transakcji w każdym aspekcie. Obecnie jest na etapie walidacji i weryfikacji założeń biznesowych — informuje Jarosław Żołędowski.

Na straży personaliów

Szlachetneinwestycje.pl przed startem zasięgnęły języka u niezależnych prawników, aby się upewnić, że działalność nie wykracza poza ramy prawne, a dokładniej, czy np. nie podlega pod nadzór.

— Otrzymaliśmy pozytywne opinie na temat naszego modelu biznesowego, którego fundamentem jest infrastruktura, nie pośrednictwo. Przepisów nie łamią także nasi klienci, którzy poprzez platformę zawierają między sobą umowy kupna/ sprzedaży. Dostarczymy im ą la market place, a więc nie różnimy się od platform e-commerce — twierdzi Mateusz Siekierski.

Aby zarejestrować się na giełdzie kruszców, wystarczy adres e-mail. Szlachetneinwestycje.pl przekonują, że gromadzą minimalny zestaw danych kontaktowych potrzebny do zrealizowania transakcji między stronami. Firma zapewnia, że dane te są bezpieczne. Konkurencja uważa, że dba o nie lepiej.

— Dystrybutorzy metali szlachetnych prowadzą działalność rejestrowaną i kontrolowaną przez Narodowy Bank Polski. Każdą transakcję musimy ocenić pod kątem prania pieniędzy i gdy sytuacja tego wymaga, zawiadomić Głównego Inspektora Informacji Finansowej, który również nas kontroluje. Do tego jesteśmy spółką giełdową, a więc w pełni transparentną finansowo i nadzorowaną przez KNF oraz GPW. Tego typu obowiązków nie ma właściciel nowatorskiej giełdy — punktuje Jarosław Żołędowski, prezes Mennicy Skarbowej.

— Inwestorzy oczekują bezpieczeństwa, dlatego przy tego typu transakcjach potrzebna jest zaufana trzecia strona. Tę rolę pełnią dystrybutorzy metali szlachetnych, którzy mają niezbędną wiedzę, doświadczenie i kapitał na pokrycie ewentualnych roszczeń. Przykład Allegro, które zawiesiło handel kruszcami ze względu na częste próby nadużyć, świadczy, że złoto czy srebro najlepiej kupować u specjalistów, bo wymiana kruszcu między użytkownikami rodzi dodatkowe ryzyko — dodaje Tomasz Nykiel z firmy 79element.

Test autentyczności

Inwestorzy nie od dziś poszukują kontrahentów na rynku, żeby nie płacić dilerowi. Na Facebooku jest co najmniej kilka grup założonych z myślą o takich transakcjach, a każda liczy średnio kilkaset osób.

— Śledzimy dyskusje w mediach społecznościowych i zapraszamy uczestników do nas na stronę. Mamy do zaoferowania wygodny system transakcyjny i wciąż go udoskonalamy — mówi Mateusz Siekierki.

Firma zawiązała partnerstwo ze sklepami numizmatycznymi w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Katowicach, Bydgoszczy i Olsztynie, gdzie za niewielką opłatą inwestorzy mogą zweryfikować autentyczność i jakość kruszców. Docelowo właściciele giełdy chcą mieć tego typu partnerów we wszystkich dużych miastach Polski. Myślą również o ekspansji zagranicznej — na początek celują w Rosję, Ukrainę, Litwę, Wielką Brytanię, Niemcy i Holandię. O ambitnych planach firma rozmawia z inwestorami, na razie niezobowiązująco.

— Najlepiej byłoby pojawić się na nowych rynkach jeszcze w tym roku — mówi Mateusz Siekierski.