Złote rozwiązanie na trudne czasy

Wojciech Chmielarz
opublikowano: 2008-10-31 00:00

Sztabki kruszcu i diamenty to waluta uniwersalna i bezpieczna — sposób na przetrwanie kryzysu, choć niekoniecznie na zarobek.

Drożeją gdy akcje pikują w dół

Sztabki kruszcu i diamenty to waluta uniwersalna i bezpieczna — sposób na przetrwanie kryzysu, choć niekoniecznie na zarobek.

W ciężkich czasach na bok idą akcje, obligacje, świadectwa udziałowe, struktury — inwestorzy chcą czegoś pewnego, co można wziąć do ręki i z zyskiem sprzedać na całym świecie. Najlepiej złota. Albo diamentów.

— Cena złota wahały się na rynkach od około 800 dolarów za uncję w listopadzie 2007 r. do ponad 1000 w marcu 2008 r. Na przełomie kwietnia i maja spadły do około 870, potem wzrosły do 970, a przez ostatnie dwa miesiące skaczą między 750, a 920 dolarów. W krótkiej perspektywie złoto zachowuje się więc bardzo dynamicznie, chwilami wręcz histerycznie, nieprzewidywalnie. Gdy zestawimy to jednak z jego zachowaniem w perspektywie ostatnich dziesięciu lat, widzimy, że długoterminowo miało ono tendencję do trwałego wzrostu. W lipcu 1999 r. nie kosztowało nawet 260 dolarów za uncję — opowiada Jarosław Pietrzak z BullionVault. com, serwisu który pośredniczy w sprzedaży złota.

To prawda, jednak inwestorzy powinni pamiętać, że potencjalny zysk zależy od wielu nieprzewidywalnych czynników. Lepiej traktować kruszec jako metodę dywersyfikacji ryzyka, a nie sposób na szybki i łatwy zarobek.

Dobre bo materialne

Jakie są zalety zamienienia złotówek na złoto?

— Największym atutem takiej inwestycji jest jej fizyczność. Warto przypomnieć, że największe banki trzymają swoje rezerwy właśnie w tym kruszcu — opowiada Beniamin Fedorowicz, dyrektor zarządzający Gold Finance, doradcy finansowego pośredniczącego m.in. w sprzedaży złota i diamentów.

Zgadza się z nim Jarosław Pietrzak.

— Złoto w pewnym sensie nie jest "prawdziwą" inwestycją, bo jest bezproduktywne. W okresach gospodarczej koniunktury bywa nawet inwestycją po prostu złą, bo stopy zysku z innych inwestycji są znacznie lepsze. Gdy gospodarka ma się dobrze, złoto jest tanie. Ten kruszec ma jednak fundamentalną przewagę nad wszelkimi aktywami papierowymi. Jest materialną substancją, która — dzięki swej rzadkości — pozostaje od tysiącleci synonimem bogactwa — mówi Jarosław Pietrzak.

Bezpieczna przystań

Złoto staje się szczególnie pożądane w czasach kryzysów gospodarczych i politycznych.

— Ceny złota szybko rosną w czasach wojen i dużych aktów terroryzmu. Zamiana części naszych pieniędzy na sztabki, lub monety lokacyjne częściowo uniezależnia nas od banków. Odłożone w ten sposób pieniądze stanowią naszą "żelazną" rezerwę, swego rodzaju polisę ubezpieczeniową na trudne czasy, których najczęściej się nie spodziewamy — opowiada Artur Krzymowski z Mennicy Polskiej.

— Złoto nigdy nie będzie bezwartościowe, nawet gdyby się powtórzył rok 1929, kiedy to właściciele papierowych fortun ustawiali się w kolejkach do okien, z których można dobrze wyskoczyć, jak sarkastycznie żartował któryś z ówczesnych dziennikarzy — dodaje Jarosław Pietrzak.

Inwestując w złoto należy uważać na różnicę pomiędzy kruszcem alokowanym, a nie alokowanym. Sztabka alokowane jest przypisana konkretnemu właścicielowi i oddzielona od reszty zapasów, a bank czy inna instytucja nie może jej pożyczać ani używać, a tylko ją przechowuje. W przypadku złota niealokowanego, bank czy inna instytucja może z niego korzystać tak, jakby była jego właścicielem i czerpać z niego zyski, nie dzieląc się z in- westorem.

W Polsce złoto inwestycyjne zostało zdefiniowane w ustawie o podatku od towarów i usług jako sztabki o minimalnej zawartości 99,5 proc. złota w stopie lub w postaci monet o minimalnej zawartości 90 proc. złota w stopie. Tylko taki kruszec jest zwolniony z podatku od towarów i usług w naszym kraju. Sztabki w obrocie powinny posiadać znak producenta, numer sztaby oraz próbę.

W Polsce złoto można kupić m.in. w Mennicy Polskiej, NBP i w spółce Inwestycje Alternatywne Profit.

Diamenty są wieczne

Podobne zalety jak złoto posiadają diamenty. Są materialne, cenne, pożądane i rzadkie.

— Rynek diamentów od 98 lat wykazuje trend wzrostowy. W roku 2008 wzrost cen pięciokaratowego brylantu sięgnął nawet 70 proc. w stosunku do 2007 roku. Rynek ten ma duży potencjał wzrostu, ponieważ kopalnie są już dość mocno wyeksploatowane, a koszt budowy nowych powinien dodatkowo spowodować wzrost cen — mówi Beniamin Fedorowicz.

Drogie kamienie są niezniszczalne. Umiejętnie wyeksponowane jako element biżuterii dodatkowo zyskują na wartości. W przeciwieństwie do złota, sama ich waga nie decyduje o wartości. Dwa brylanty o podobnej wielkości karatów mogą się znacznie różnić ceną — zależy ona od czystości, czyli braku skaz, od barwy i od szlifu. Przy zakupie warto więc zwrócić się o pomoc do rzeczoznawcy — ich lista znajduje się na stronie Polskiego Towarzystwa Gemmologicznego.

Podobnie jak w przypadku złota należy traktować inwestycję w diamenty jako metodę dywersyfikacji ryzyka, a nie jedyne źródło zysku.