Zamieszanie w sektorze bankowym wyraźnie odbija się na rynkach surowcowych. O ile większość surowców i towarów na nim traci, to złoto zyskuje – co nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę status tego kruszcu jako tzw. bezpiecznej przystani na rynkach finansowych. W poprzednim tygodniu cena złota wystrzeliła w górę, zbliżając się do poziomu 2000 USD za uncję, a dzisiaj rano naruszyła już tę psychologiczną barierę.

Wiele wskazuje na to, że czeka nas kolejny nerwowy tydzień na rynkach finansowych, a to zapewne przełoży się na dalszą presję na wzrost cen złota. Kluczowa będzie sesja w środę, kiedy to Rezerwa Federalna podejmie decyzję ws. stóp procentowych w USA. O ile jeszcze przed problemami SVB oczekiwano zwyżki o pół punktu procentowego, to obecnie mówi się raczej o podwyżce o 0,25 pp albo wręcz utrzymaniu stóp na niezmienionym poziomie.
Dla Fed sytuacja jest obecnie patowa, ponieważ jakakolwiek decyzja zostanie podjęta, będzie ona postrzegana negatywnie. Z jednej strony, podwyżka o 50 punktów bazowych byłaby kolejnym mocnym ciosem w banki za sprawą spadających wycen obligacji. Z drugiej strony, mniejsza podwyżka lub nawet jej brak oznaczałby otwarte przyznanie się do wyjątkowo trudnej sytuacji w sektorze bankowym – i to na tyle trudnej, że walka z inflacją zeszłaby na dalszy plan. W takiej atmosferze notowania złota mają szansę na kontynuację zwyżek – i to już niekoniecznie w powiązaniu z sytuacją na amerykańskim dolarze, lecz właśnie w związku ze spadkiem zaufania do sektora bankowego, a tym samym, z poszukiwaniem bezpiecznych przystani na rynkach finansowych.
