Złoty rośnie pod kontrolą

Wojciech Dembiński
opublikowano: 2000-04-12 00:00

Złoty rośnie pod kontrolą

Wtorkowe notowania walut na rynku międzybankowym rozpoczęły się od umocnienia dolara w porównaniu z poniedziałkowymi cenami. Kurs złotego na otwarciu ustalił się na 5,24/5,17 proc. powyżej parytetu, podczas gdy w poniedziałek odchylenie wyniosło 5,53 proc. Wartość dolara wzrosła z poniedziałkowych 4,1450 zł do 4,1540 zł w ofertach kupna i 4,1560 zł w ofertach sprzedaży. Za euro proponowano 3,9965/02 zł wobec 3,9769 zł z poprzedniego dnia.

POWODEM umocnienia waluty amerykańskiej były zawirowania kursów na Nasdaq, które zaniepokoiły inwestorów zagranicznych. Na notowania złotego wpływ miała także sprzedaż przez jeden z zachodnich banków pięcioletnich obligacji o stałym oprocentowaniu o wartości około 200 mln zł. Za uzyskaną z tej transakcji kwotę kupowano dolary, dość wyraźnie wpływając na kurs. Potem rynek poszedł w drugą stronę i inwestorzy preferowali kupno złotego.

PRZEWIDYWANIA dealerów z początku sesji międzybankowej, o tym, że wartość złotego we wtorek będzie się zmieniać w zakresie 5,0-5,5 proc. odchylenia od parytetu centralnego, okazały się trafne. Na fixingu Narodowy Bank Polski ustalił kurs dolara na 4,1497 zł, a cenę waluty unijnej na 3,9937 zł. Odchylenie od parytetu zwiększyło się do 5,32 proc.

Po południu notowania złotego poprawiły się jeszcze bardziej i jego kurs przewyższał parytet o 5,47 proc. Dealerzy zgodnie jednak stwierdzili, że na początku dnia na rynku działo się znacznie więcej, po południu zaś kurs złotego stabilizował się coraz bardziej. Pod koniec dnia za dolara płacono 4,1515 zł, za euro 3,9805 zł.

Dalszą aprecjację złotego hamowały prawdopodobnie kolejne słowne interwencje członków Rady Polityki Pieniężnej, jakie pojawiły się w mediach. Tym razem zapał inwestorów do kupowania złotego ostudziły słowa Bogusława Grabowskiego, który w poniedziałkowym wywiadzie dla Reutera zaproponował m.in., aby zatrzymać wszystkie wpływy z prywatyzacji na specjalnym rachunku walutowym w banku centralnym i przeznaczyć je na spłatę zadłużenia zagranicznego. Według niego, większość pieniędzy z prywatyzacji przepływa obecnie przez rynek pieniężny powodując sztuczne umacnianie się złotego.

ANALITYCY ocenili jednak, że realizacja tego pomysłu jest mało prawdopodobna, ponieważ rządowi są bardzo potrzebne pieniądze na finansowanie deficytu budżetowego.