Po przejęciu kin Ster Century sieć Cinema City stała się największym operatorem multipleksów w Polsce. Jej dominację będzie widać zwłaszcza w Warszawie, gdzie na osiem multipleksów pięć będzie działać pod jej szyldem. Duże kina nie mają jednak obecnie łatwego życia.
Przejęcie multipleksów Ster Century przez należącą do izraelskiej spółki International Theatres sieć Cinema City zmienia układ sił na rynku kinowym. Połączone Ster Century i Cinema City pod względem liczby ekranów zdystansują Multikino, największego do tej pory operatora należącego do Grupy ITI i koncernu UCI.
Co ciekawe, multikina w Czechach, na Słowacji i Węgrzech kupił koncern UCI, do tej pory tam nieobecny. Jak twierdzą przedstawiciele Multikina, konfliktu interesów nie ma, bo każdy rynek jest przez UCI traktowany oddzielnie.
Wzrost liczby kin sieci Cinema City na papierze wygląda imponująco. Tyle tylko że Ster Cen- tury był obecny praktycznie tylko w Warszawie (z czterech multipleksów tylko jeden znajduje się poza stolicą — we Wrocławiu).
— W najbliższym czasie ruszy budowa kolejnych multipleksów, w tym w Warszawie. Planujemy co najmniej podwoić liczbę ekranów — mówi Paweł Wachnik, dyrektor generalny Cinema City Poland.
Po przejęciu konkurencji Cinema City dysponuje 86 salami kinowymi.
Ceny, jaką Cinema City zapłaciła, nie podano. Wiadomo jednak, że uruchomienie czterech mutipleksów kosztuje od 25 do 40 mln zł.
Oficjalnie wycofanie się Ster Century z Polski było konsekwencją rezygnacji południowoafrykańskiego koncernu Ster Kinekor z Europy. Nie jest jednak tajemnicą, że przychody, jakie generują polskie kina, są dalekie od oczekiwań właścicieli. Dla operatorów multipleksów jest to tym bardziej bolesne, że tylko kilka z nich działa we własnych budynkach i nie musi ponosić opłat czynszowych.
Operatorzy multipleksów dość zgodnie oceniają sytuację na rynku. Powodów słabej koniunktury jest kilka.
— Na pewno ceny biletów są jeszcze, mimo wszystko, dość wysokie jak na możliwości widzów. Wszystkie multipleksy stopniowo je obniżają, ale oczywiście nie możemy zejść poniżej poziomu opłacalności — dodaje Agnieszka Siennicka z działu marketingu spółki Multikino.
Winę ponoszą również dystrybutorzy, którzy do minimum ograniczają wydatki na promocję oferowanych filmów. Poziom filmów, z małymi wyjątkami, też pozostawia wiele do życzenia.