Pracownicy państwowych holdingów mogą nie załapać się na darmowe akcje — ostrzegają prawnicy. MSP uspokaja: dostaną swoje, ale nie od razu.
Nowelizacja ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji i związana z nią nowa interpretacja przepisów forsowana przez Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) wprowadziła wielkie zamieszanie. Chodzi o darmowe akcje pracownicze w spółkach włączanych do wyrastających ostatnio jak grzyby po deszczu państwowych holdingów. Do niedawna operację polegającą na wniesieniu akcji jednej państwowej spółki do innej, również w 100 proc. kontrolowanej przez Skarb Państwa, uznawano — zgodnie z literą zapisów ustawowych, choć wbrew logice — za prywatyzację, i choć de facto właściciel się nie zmieniał, pracownikom udostępniano akcje z 15-proc. darmowej puli.
— Takie podejście było bardzo niewygodne dla Skarbu Państwa. Jeśli spółka nie podlegała faktycznej prywatyzacji w ciągu dwóch następnych lat, akcje pracownicze wchodziły do niepublicznego obrotu. To mogło doprowadzić np. do wrogiego przejęcia, zanim Skarb Państwa wybrał dla spółki inwestora — mówi Krzysztof Głogowski, doradca ministra skarbu.
Niewygodny obrót
Choć do żadnego wrogiego przejęcia przy wykorzystaniu pakietu pracowniczego dotychczas nie doszło, nie ma wątpliwości, że poprzedzający prywatyzację obrót darmowymi akcjami bywa dla MSP niewygodny. Przykładem może być Południowy Koncern Energetyczny (PKE), wobec którego resort ma plany giełdowe. Akcje PKE rozdane z puli pracowniczej chodzą dziś w niepublicznym obrocie po niespełna 9 zł za sztukę. To cena znacząco niższa od finansowych oczekiwań MSP.
— Takie zjawisko może niekorzystnie wpłynąć na cenę możliwą do uzyskania przy giełdowej sprzedaży akcji spółek należących do Skarbu Państwa — dodaje Krzysztof Głogowski.
Wątpliwy sukces
Autorzy nowelizacji ustawy regulującej kwestię akcji pracowniczych chcieli wyeliminować to zagrożenie.
— Planowano wyłączenie z definicji prywatyzacji pozornej zmiany właściciela — ze Skarbu Państwa na państwową spółkę. Zamiar się powiódł, ale nie w pełni — mówi Krzysztof Głogowski.
W ustawie, podobno wskutek niefortunnej korekty redakcyjnej, pozostał zapis, że za prywatyzację uważa się zbycie akcji należących do Skarbu Państwa — bez jakichkolwiek wyłączeń. Mimo to MSP przyjęło inną wykładnię i nie chce wydawać akcji pracownikom państwowych spółek w chwili ich włączenia do państwowych holdingów. Problem dotyczy m.in. powstających właśnie potężnych grup energetycznych (BOT i L-6) i chemicznych (fosforowej i azotowej, które mają trafić do Nafty Polskiej), a także polskiego holdingu farmaceutycznego.
Oryginalna tapeta
Związki zawodowe buntują się przeciwko stanowisku właściciela. Odmawiają podpisania „porozumień społecznych”, które mają być warunkiem konsolidacji. Chcą mieć zagwarantowane nie tylko otrzymanie akcji, ale odkupienie ich po dobrej cenie. MSP obiecuje, że darmowe papiery trafią w ręce uprawnionych, ale dopiero po faktycznej prywatyzacji „czapek” holdingów. Prawnicy pracujący dla związków zawodowych podważają te obietnice.
— Deklaracje ministerstwa są niewiele warte. Po pierwsze, w chwili prywatyzacji np. BOT, pracownicy spółek parterowych nie uzyskają prawa do akcji, bo prywatyzowana będzie inna spółka. Po drugie, nawet jeśli dostaną akcje, nie mogą mieć pewności, że zdołają je spieniężyć, bo ich płynność będzie zerowa. Płynne będą tylko walory notowanej na giełdzie lub przejętej przez inwestora spółki matki — komentuje anonimowo doradca obsługujący związki zawodowe jednego z powstających holdingów.
Zapewne precedens
Podobny problem mogą mieć również pracownicy spółek, które mają być włączone do Grupy Lotos.
— Wprawdzie załogi rafinerii południowych już dostały swoją pulę akcji, a pracownicy Petrobalticu dostaną je po włączeniu do grupy, ale jeśli spółka matka ich od nich nie odkupi bądź nie zamieni na swoje udziały, będą mogli wytapetować sobie nimi mieszkania — powiedział nam anonimowy przedstawiciel Nafty Polskiej, spółki Skarbu Państwa kontrolującej Grupę Lotos.
Dziś przedstawiciele grupy BOT będą rozmawiali z ministrem skarbu na temat warunków „porozumienia społecznego”, a w tym akcji pracowniczych. MSP zapewnia, że nie zmieni stanowiska, ale sporną kwestię i tak uda się rozwiązać. Rozstrzygnięcie w sprawie BOT prawdopodobnie wyznaczy schemat postępowania w pozostałych przypadkach. A recepta powinna się znaleźć szybko, bo resortowi zależy na tym, by z utworzeniem energetycznego holdingu zdążyć przed 1 maja.
Okiem eksperta
Bez porozumienia nie ma szans na zakończenie konsolidacji
Prowadzone przez Ministerstwo Skarbu Państwa liczne procesy konsolidacyjne wymagają opracowania przejrzystego mechanizmu udostępniania pracownikom spółek włączanych do holdingów akcji spółek matek. W przeciwnym razie resort skarbu nie będzie miał szans na uzyskanie akceptacji społecznej dla konsolidacji. A to uniemożliwi zrealizowanie tego procesu.
Dariusz Marzec dyrektor działu doradztwa finansowego w PricewaterhouseCoopers




