Swarzędz wychodzi na prostą. Powodów do zadowolenia nie mają jednak wierzyciele Swarzędz Market.
Wierzyciele Swarzędz Market, firmy, która przez długi czas znajdowała się w grupie kapitałowej notowanego na giełdzie Swarzędza, muszą uzbroić się w cierpliwość. Od początku roku syndyk masy upadłości spółki próbuje sprzedać jej majątek, by znaleźć pieniądze na spłatę zobowiązań. Bez efektów.
— Podczas obu przetargów nie zgłosił się chętny do kupna majątku spółki. W najbliższym czasie ogłoszę kolejny przetarg, z wolnej ręki — mówi Tadeusz Kretkiewicz, syndyk Swarzędz Market.
Pierwsza cena wywoławcza za firmę, księgi handlowe, nieruchomość, urządzenia, maszyny, zapasy i towary określona została na 8,14 mln zł. Teraz będzie niższa, a sam przetarg zostanie inaczej zorganizowany.
— Pojawiali się chętni, którzy byli zainteresowani nieruchomością, ale nie chcieli kupować na przykład zapasów. Umożliwię im takie rozwiązanie — zapowiada Tadeusz Kretkiewicz.
Długi Swarzędz Market sięgają 30 mln zł. W pierwszej kolejności pieniądze odzyskają wierzyciele zabezpieczeni — Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz BRE Bank i Bank BPH. Pozostali wierzyciele nie mają szans na odzyskanie pieniędzy.
— To cały majątek, którym mogę zaspokoić długi — mówi syndyk.
Swarzędz proponował, by wierzyciele spółki zależnej zgodzili się na układ. Chodziło o redukcję zobowiązań i zamianę na akcje spółki matki. Tyle plany, bo ostatecznie Swarzędz sprzedał swoje udziały.
— Obecnie kontrolujemy pakiet mniejszy niż 20 proc. Nasze związki z tą spółką są symboliczne — informuje Andrzej Ornat, dyrektor zarządzający Swarzędza.
Przez długi czas kłopoty przeżywał także sam Swarzędz. Zarząd zaproponował jednak podwyższenie kapitału, a akcjonariusze wyrazili na to zgodę. W ten sposób uzyskano pieniądze na spłatę zadłużenia i kapitał obrotowy. Niedawno akcjonariusze przegłosowali kolejną emisję akcji. Zostanie ona przeprowadzona po wakacjach. Cel — zdobycie dodatkowych pieniędzy na budowę sieci sprzedaży.