Bankier.pl i Cyfrowy Polsat na podium
Już po raz dziesiąty specjaliści rynku kapitałowego wybrali najlepszą i najgorszą spółkę notowaną na warszawskiej giełdzie. Przepytaliśmy aż 181 ekspertów, którzy trzęsą parkietem: maklerów, analityków i doradców inwestycyjnych. 374 spółki giełdowe oceniono za: kompetencje zarządu, kompleksowość oferty, relacje z inwestorami, perspektywy rozwoju i szeroko zakrojony sukces odniesiony w 2008 r. W organizacji największego w Polsce takiego badania — jak zwykle — pomógł nam Pentor Research International.
Wyniki badania przeprowadzonego w drugiej połowie stycznia są zaskakujące. Żadnemu z ubiegłorocznych laureatów nie udało się utrzymać na podium. Wskoczył na nie — i to od razu na najwyższy stopień — Amrest, m.in. operator restauracji KFC i Pizzy Hut. Dla niektórych być może to dość kontrowersyjny wybór. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wszystko za sprawą głośnego przejęcia giełdowego Sfinksa (jego założyciel i do niedawna największy akcjonariusz zarzuca Amrestowi nieczystą grę). Tymczasem specjaliści najwyraźniej odbierają tę transakcję jako przejaw skuteczności w prowadzeniu biznesu. Zwłaszcza że Amrest w tym trudnych czasach potrafi pocieszyć akcjonariuszy dynamicznie rosnącymi przychodami i zyskami. W badaniu "PB" spółka otrzymała najwyższe noty w kategorii "perspektywy rozwoju".
Branża medialna — radio, telewizja, prasa — to z reguły oprócz budowlanki jedna z pierwszych ofiar kryzysów gospodarczych. Jak wynika z różnych prognoz, internet ma jednak szansę wyjść obronną ręką z największej od lat, trwającej zawieruchy. To sugeruje również wysokie, drugie miejsce w naszym zestawieniu portalu biznesowego Bankier. pl. Wartość spółki potwierdza jej giełdowy kurs, który w ubiegłym roku był dwa razy mocniejszy niż cały rynek. Specjaliści docenili przede wszystkim perspektywy spółki i wysoki poziom relacji z inwestorami. Ci ostatni wciąż mają nadzieję, że portal doczeka się w końcu zapowiadanego od miesięcy inwestora branżowego.
Trzecie miejsce przypadło Cyfrowemu Polsatowi. To chyba najmniejsza niespodzianka. Spółka ze stajni Zygmunta Solorza-Żaka to ubiegłoroczny debiutant giełdowy, ale szybko zaskarbiła sobie względy inwestorów, skutecznie broniąc się przed bessą (jej akcje mimo dekoniunktury dały zarobić przez rok prawie jedną piątą). Lada moment awansuje do prestiżowego indeksu WIG20. Według pytanych specjalistów Cyfrowy Polsat może się poszczycić najlepszym zarządem wśród wszystkich giełdowych spółek. Oby tak dalej.
W pierwszej dziesiątce "najlepszych spółek" znów wysokie miejsce zajął odzieżowy LPP (to zasługa przede wszystkim wysoko cenionego przez finansistów zarządu) i Cersanit Michała Sołowowa (tu dobrze oceniono jakość produktów). Pojawiły się aż dwie powiązane ze sobą firmy informatyczne — Asseco Poland (następca Prokomu Software) i Asseco Business Solutions. Doceniono stabilność formy Żywca (poprawiające się wyniki, politykę dywidend i relatywnie mocny kurs na giełdzie oraz jakość oferowanych produktów). W czołowej dziesiątce na próżno szukać przedstawicieli branży bankowej. A przypomnijmy, że rok temu BZ WBK i ING BSK zajmowały miejsca na podium. To skutek zapaści branży finansowej na całym świecie. TVN, ubiegłoroczny lider, jest czwarty.
Nasza strategia
spodobała się rynkowi
Nasze atuty to kultura organizacyjna i otwartość. Nie działamy jak korporacja — mówi członek zarządu Amrestu, spółki roku 2008.
"PB": Jak często przedstawiciele Amrestu spotykają się z analitykami, zarządzającymi i inwestorami?
Wojciech Mroczyński: Gdy porównuję obecną częstość tych spotkań z sytuacją z poprzedniej spółki giełdo- wej, w której pracowałem [Wojciech Mroczyński przed dołączeniem do Amrestu w 2005 r. spędził siedem lat w Mondi Packaging Świecie — red.], to jest ona bez porównania większa. Spotykamy się dziesięć czy nawet 20 razy częściej. Organizujemy kwartalne konferencje, ale odbywamy również wiele rozmów indywidualnych. Prowadzimy również telekonferencje z inwestorami, uczestniczymy w forach organizowanych przez globalne banki inwestycyjne.
Co uczestnikom rynku kapitałowego może podobać się w spółce, którą pan kieruje?
Mogę powiedzieć, co podoba się mnie. Chodzi o wyjątkową kulturę organizacyjną. Liczy się w niej m.in. wkład w biznes, nastawienie na klienta i doskonałość operacyjna. Zarząd jest blisko biznesu i rozumie ten biznes. Jesteśmy więc postrzegani jako autentyczni ludzie, którzy wiedzą, o czym mówią. Stawiamy też na otwartość. Brzydzi nas przy tym wszystko, co związane jest z korporacją. Choć jesteśmy już dużą spółką, to podtrzymujemy klimat małej i przedsiębiorczej firmy.
Z czego najbardziej jest pan zadowolony w minionym roku?
Najmocniej cieszy mnie dynamiczny wzrost sprzedaży, który przekroczył 60 proc. To głównie rezultat przejęć restauracji w USA. Z rentowności jesteśmy już mniej zadowoleni. Ogólnie jednak zeszły rok uważam za bardzo udany. Nasz główny biznes jest w bardzo dobrej kondycji i zdobywamy nowe rynki.
Były główny udziałowiec Sfinksa oskarża Amrest o nieczystą gę. Czy w pana ocenie sprawa przejęcia kontroli nad Sfinksem to rysa na wizerunku Amrestu, czy raczej dowód na skuteczność w prowadzeniu biznesu?
Czas pokaże. Nie jest to na pewno dla nas łatwa transakcja. Angażowaliśmy się w nią, mając dobre intencje i pozytywne nastawienie. Rzeczywista sytuacja mocno nas jednak zaskoczyła. Rozważamy różne scenariusze, w tym wycofanie się ze Sfinksa.
Jakie są priorytety na ten rok?
Szczegółowych planów nie mogę zdradzić. Jedno jest oczywiste — dalej będziemy skupiać się na wzroście. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza, kryzys finansowy nie służą naszemu biznesowi. Tworzą jednak ciekawe możliwości, np. potencjalne przejęcia po niskiej cenie, atrak-cyjne lokalizacje restauracji na bardzo dobrych warunkach. Skupimy się na gene-rowaniu gotówki. W obecnych czasach tylko dzięki temu można zdobyć zaufanie instytucji finansowych i inwestorów.
Adrian Boczkowski
Andrzej Stec