Pisałem już o tym, że polski przemysł zwiększa produkcję najszybciej wśród krajów Unii Europejskiej. Dziś pokazuję bardziej praktyczne ujęcie tego zjawiska – przez pryzmat wyników spółek giełdowych. Przychody spółek przemysłowych już w III kw. były wyższe niż przed rokiem, a zyski – dużo wyższe. Łącząc to ze wskaźnikami PMI można się spodziewać, że IV kw. nie powinien być dużo gorszy, a przynajmniej nie tak zły, jak oczekiwano w szczycie obecnej fali epidemii na początku listopada.
W III kw. przychody spółek przemysłowych notowane na rynku głównym Giełdy Papierów Wartościowych (usunąłem z listy firmy wydobywcze i paliwowe, gdyż ich przychody są bardzo mocno skorelowane z cenami surowców) wzrosły o 0,3 proc. rok do roku. Przypomnę, że analogiczna dynamika dla wszystkich średnich i dużych firm w kraju wyniosła -2 proc., więc giełdowe przetwórstwo wyróżnia się in plus.
Na wykresie pokazuję, jak przychody w przemyśle są związane z globalnym indeksem PMI. Polskie firmy są częścią międzynarodowych łańcuchów dostaw i przez to są bardzo wrażliwe na światową koniunkturę. Najciekawsze w tym zestawieniu jest to, że przychody przemysłowych spółek giełdowych są bardziej skorelowane ze światowym wskaźnikiem PMI niż z polskim. Światowy PMI wyniósł w listopadzie 53,7 pkt, czyli 0,7 pkt powyżej poziomu z października i najwięcej od 33 miesięcy. Widać, że obecna fala epidemii na razie nie zwaliła przemysłu z nóg. Więc dynamika przychodów w IV kw. w polskim przemyśle może być solidna.
Kliknij w grafikę, aby ją powiększyć
Imponujący jest wzrost zysków spółek przemysłowych. W III kw. wynik netto był aż o 70 proc. wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Złożyć się na to mogły różne czynniki – cięcia kosztów, ograniczenie inwestycji, pomoc państwa, spadek cen niektórych surowców, duży udział sprzedaży zapasów we wzroście przychodów czy dość niska baza z zeszłego roku. Patrząc z lotu ptaka szczególnie rzuca się w oczy bardzo specyficzna kombinacja silnego odbicia przychodów i znacznego cięcia kosztów.
Z punktu widzenia makroekonomicznego widać, że sektor ewidentnie skorzystał na przesunięciach w budżetach gospodarstw domowych – z usług w kierunku towarów. Wśród firm, które najmocniej zwiększyły przychody, są m.in. producenci artykułów domowych (farby – Śnieżka i Decora, meble – Forte, armatura – Ferro, wykładziny - Lentex). Inny ważny czynnik sektorowy to ożywienie sprzedaży wśród spółek farmaceutycznych (takich jak Celon Pharma, Selvita). Ważna dla polskiej gospodarki jest też cykliczna odporność sektora produkcji żywności, który ma relatywnie duży udział w PKB (wśród spółek giełdowych przychody mocno zwiększyły m.in. Helio, Ambra czy Pamapol). Są też oczywiście spółki korzystające na wyjątkowo mocnym popycie na wyroby medyczne i okołomedyczne – największy wzrost przychodów zanotował Mercator, mocno na epidemii skorzystał Global Cosmed.
Czy przemysłowa hossa się utrzyma? Przyszły rok może być bardzo mocny w gospodarce, więc jest szansa, że spółki od strony przychodowej mają przed sobą dobre perspektywy – przynajmniej te, które są nastawione na globalną ekspansję.
Warto pamiętać, że dla polskiego przemysłu jednym z kluczowych czynników ryzyka jest silna presja na marże ze strony dużych odbiorców. Polski przemysł generalnie notuje od lat doskonałą dynamikę przychodów, ale umiarkowaną zysków (widać to zresztą na wykresach). Dlaczego tak się dzieje? Bo za rosnące zamówienia duże koncerny żądają niższych marż. Znalezienie sposobu na tę presję to będzie zapewne jedno z głównych wyzwań w najbliższych latach. Firmy będą musiały mocno walczyć o to, by skok zysków w 2020 r. nie był wydarzeniem jednorazowym.