Około 1 mld zł chce zapłacić Jan Kulczyk za 25 proc. akcji grupy G-8. Rząd raczej na to nie pójdzie.
Na 0,9-1 mld EUR wycenia spółki dystrybucyjne z grupy G-8 El-Dystrybucja Jana Kulczyka — wynika z nieoficjalnych informacji. Obecna oferta jest więc mniej więcej o połowę niższa od ubiegłorocznej propozycji polskiego inwestora i zbliżona do ceny oferowanej przed rokiem przez niemiecki E.ON.
W opinii analityków branży energetycznej, jest mało prawdopodobne, żeby rząd zgodził się sprzedać G-8 na takich warunkach. Minister skarbu, podejmując decyzję na tak, naraziłby się na polityczną burzę i oczywisty zarzut, że sprzedał grupę za cenę, o której w ubiegłym roku nie chciał słyszeć ówczesny szef resortu. Z drugiej strony, jednorazowy zastrzyk w postaci 1 mld zł za 25 proc. akcji nie zaradzi katastrofalnej sytuacji budżetu, a na rychłe upłynnienie kolejnych pakietów raczej nie ma widoków, bo — jak podają nieoficjalne źródła — El-Dystrybucja chce bardziej niż przed rokiem rozwlec transakcję w czasie. W branży mówi się również, że Jan Kulczyk nadal nie wskazał bardziej wiarygodnych źródeł finansowania transakcji, a właśnie brak wiarygodności finansowej był oficjalnym powodem odrzucenia jego poprzedniej oferty.
— Paradoksalnie, obniżenie ceny o połowę uwiarygodnia ofertę El-Dystrybucji. O ile można było mieć wątpliwości, skąd Jan Kulczyk weźmie oferowane wcześniej blisko 2 mld USD, o tyle zgromadzenie przez inwestora 1 mld zł wydaje się realne — zauważa przedstawiciel jednej z firm doradczych.
Zdaniem innego eksperta, minister skarbu nie sprzeda grupy na takich warunkach i dobrze zrobi.
— To nie jest optymalna cena, ani optymalny inwestor. Niestety, na uzyskanie lepszej wyceny w przetargu, w którym nie ma konkurencji, nie można liczyć. Za sprzedażą mogłaby przemawiać perspektywa wniesienia przez inwestora wartości dodanej — np. know-how, ale El-Dystrybucja nie spełnia tego kryterium. Oczywiście można się spodziewać, że jak każdy prywatny właściciel zacznie lepiej zarządzać spółkami. Ale w przypadku tego inwestora istnieje obawa, że nie ograniczy się do metod biznesowych, lecz będzie próbował nacisków na regulatora, żeby uzyskać wyższe taryfy dla ośmiu spółek — uważa analityk.