Już w niedzielę w Telewizji Polsat w programie „Państwo w państwie” przedstawimy przypadek koszmarnej kompromitacji polskiego tzw. wymiaru sprawiedliwości. Na podstawie mocno wątpliwych poszlak lubelska prokuratura bez mrugnięcia okiem oskarżyła 29-letniego Zbigniewa Górę o brutalne zabójstwo emerytowanej lekarki. Przygotowujący się do rozpoczęcia działalności gospodarczej mężczyzna trafił na trzy lata do aresztu. Pierwszy proces to pasmo błędów śledczych oraz sądu. Efekt: wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo.
— Nie da się opisać tego, co czułem, gdy jako niewinny człowiek usłyszałem wyrok. Świat zawalił mi się na głowę i moim bliskim. Gdybym nie wykrzesał sił do walki, pewnie umarłbym w więzieniu. Dziś staram się rozpocząć życie na nowo — mówi Zbigniew Góra.
Wyrok w powtórzonym procesie: niewinny. Teraz, po sześciu latach gehenny, odbudowuje życie rodzinne i rozwija wymarzony biznes.
Rozbite życie
We wrześniu 2004 r. Lublinem wstrząsnęła makabryczna zbrodnia. W brutalny sposób została zamordowana 73-letnia lekarka Halina B. Sprawca ukradł telefon komórkowy, niewielką ilość biżuterii i trochę pieniędzy. Od początku śledztwa policja działała nieudolnie. Nie zabezpieczyła należycie miejsca przestępstwa i znalezionych przedmiotów, mogących naprowadzić na trop sprawcy.
— Podstawowym błędem było niezabezpieczenie zegarka ofiary i niezbadanie stwierdzonych na nim śladów krwi. Zegarek został dostarczony organom ścigania dopiero po trzech miesiącach od zdarzenia, kiedy ślady były już rozmyte i praktycznie nie istniały — mówi Cezary Wójcik, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Śledztwo nie posuwało się do przodu. Po kilku miesiącach policja zatrzymała Zbigniewa Górę. Stał się podejrzanym, bo od Haliny B. wynajmował mieszkanie. Policjanci zaczęli się nim interesować także dlatego, że miał sprzedać telefon komórkowy wyniesiony z domu ofiary (pan Zbigniew m.in. handlował telefonami komórkowymi). Jednak operator Plus GSM stwierdził, że „aparat ten w 2004 r. nie współpracował z żadnym numerem abonenckim”. Prokuraturze to nie przeszkadzało. Mariusz Szewczyk z Prokuratury Rejonowej w Lublinie oskarżył Zbigniewa Górę o zbrodnię.
— Na nic zdały się zapewnienia, że to nie ja. Trafiłem za kraty. Przeżyłem koszmar jak z najgorszych snów — opowiada Zbigniew Góra.
W grudniu 2006 r. lubelski Sąd Okręgowy, pod przewodnictwem sędzi Elżbiety Wierzchowskiej skazał Zbigniewa Górę na 25 lat więzienia.
— Rozpadło mi się życie. Miałem smykałkę do gotowania. Z zawodu byłem kucharzem. Zebrałem pieniądze na otwarcie i prowadzenie własnej restauracji. Areszt i wyrok spowodowały, że musiałem zapomnieć o marzeniach. Rozpadła mi się rodzina. Żona nie wytrzymała tego i doszło do rozwodu. Najbardziej szkoda było mi dwójki naszych dzieci — wspomina pan Zbigniew.
Śledczy bez winy?
Nie poddał się i złożył odwołanie. W 2007 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie dostrzegł miałkość materiału dowodowego, uchylił wyrok skazujący i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Sądowi okręgowemu wytknął zbytnią dowolność w ocenie dowodów, brak wnikliwości, brak koniecznych opinii biegłych, nierozważenie wszystkich okoliczności przemawiających na korzyść oskarżonego. Skrytykował sąd niższej instancji za to, że zamiast udowodnić popełnienie zabójstwa,skupił się na jałowych rozważaniach dotyczących telefonu (nie wykazał nawet, że aparat ten należał do ofiary). Po drugim, rzetelnie przeprowadzonym, procesie Zbigniew Góra został uniewinniony. W marcu 2011 r. uniewinnienie stało się prawomocne. Prokuratura nie ma sobie nic do zarzucenia.
— To była wyjątkowo trudna sprawa. Świadczą o tym tak rozbieżne wyroki sądów: skazujący na 25 lat więzienia i uniewinniający. Nie było jednak podstaw do wszczęcia postępowania odnośnie jakichkolwiek uchybień ze strony organów ścigania — mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Cezary Wójcik, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie, stawia sprawę jasno.
— Ten proces to porażka wymiaru sprawiedliwości — mówi rzecznik. Zbigniew Góra rozpoczyna nowe życie.
— Zacząłem realizować marzenia biznesowe. Moje dwie restauracje prosperują bardzo dobrze. Udało się uratować życie rodzinne. Wzięliśmy z żoną ponownie ślub. Jednak nigdy nie zapomnę tego, co mnie spotkało — mówi Zbigniew Góra.
Nie zamierza darować państwu doznanej krzywdy. Żąda odszkodowania w rekordowej wysokości 17 mln zł. Proces odszkodowawczy ruszył w połowie marca 2012 r.
Państwo w państwie
Program tworzony przez redakcje Polsat News oraz „Pulsu Biznesu” jako jedyny w Polsce piętnuje przypadki nadużywania prawa oraz korupcji i nepotyzmu w relacjach państwo-przedsiębiorca. Scenariusz każdego z programów osnuty jest wokół szczególnie jaskrawego przypadku samowoli urzędniczej, której skutkiem jest bankructwo przedsiębiorstwa, przedsiębiorcy oraz utrata pracy przez pracowników. Dziennikarze ścigają takie przypadki, piętnują nieuczciwych urzędników i upominają się o sprawiedliwość. Ideą przewodnią programu jest walka z powszechnym w klasie urzędniczej przekonaniem, że wszyscy prowadzący działalność gospodarczą to potencjalni przestępcy
Harmonogram
W każdy piątek w „Pulsie Biznesu” — opis przypadku przedsiębiorcy pokrzywdzonego przez urzędników
W każdą niedzielę o 19.30 — start programu w głównym Polsacie, o godz. 20 — kontynuacja w Polsat News
W każdy poniedziałek — relacja z programu na stronie głównej pb.pl, stronie dedykowanej programowi pwp.pb.pl oraz w kanale wideo na stronie wideo.pb.pl.
W każdy wtorek — relacja z programu na łamach „Pulsu Biznesu” wraz z zapowiedzią tematu kolejnego programu.
Zgłoś swój problem
Masz kłopoty z państwowym lub samorządowym urzędem czy instytucją? Czujesz, że jesteś krzywdzony, prokuratura bezpodstawnie Cię oskarża, Twój biznes jest niszczony, a urzędnicy nie dają Ci żyć? Zgłoś się do nas. Zajmiemy się najbardziej kontrowersyjnymi przypadkami. Będziemy je opisywać w „PB” i przedstawiać w Polsacie w programie „Państwo w państwie”. Nie ograniczymy się do jednorazowego nagłośnienia sprawy. Będziemy ją monitorować, naciskać urzędników, polityków i rząd. Nie zostawimy Cię samego. Pisz na adresy: [email protected] oraz [email protected].