Cykliczne szczyty Grupy Wyszehradzkiej, wszystko jedno, głów państw czy szefów rządów, swoją miałkością biją posiedzenia Rady Europejskiej na głowę. Z bliźniaczo podobnych komunikatów wynika, że V4 (Visegrad Four) ma się świetnie, a będzie jeszcze lepiej. Tymczasem już od negocjacji akcesyjnych Polski, Czech, Słowacji i Węgier z Unią Europejską wiadomo, że udziałowcom Wyszehradu nie po drodze. I nic się nie zmieniło na lepsze po wstąpieniu sześć lat temu całej naszej czwórki do UE.
2011 zapowiada się rokiem Wyszehradu