Krakowski dystrybutor odzieży nie spieszy się za granicę. Sporo do zrobienia ma jeszcze w kraju. Plany rzeczywiście są wyśrubowane.
Do końca 2010 r. odzieżowa spółka Super Niskie Ceny (SNC) chce mieć 330 sklepów. Teraz ma ich 155, z czego 55 własnych. W przyszłym roku pojawi się 11, zarówno własnych, jak i franczyzowych.
— Obecnie planujemy rozwój wyłącznie na terenie kraju. Obce rynki nas nie interesują. W Polsce jest jeszcze wiele miejsc, do których warto dotrzeć, dlatego najpierw zagospodarujemy krajowy rynek, później zabierzemy się za ekspansję zagraniczną — zapewnia Krzysztof Gąsiorowski, prezes SNC.
Podstawą działalności SNC jest sprzedaż detaliczna odzieży według formuły dyskontowej.
— Sklepy własne finansujemy ze środków własnych i z kredytu obrotowego — mówi Krzysztof Gąsiorowski.
Placówki krakowskiego SNC pojawiają się głównie w mniejszych polskich miastach (od 30 tys. mieszkańców). Kilka sklepów działa także w Warszawie, Szczecinie, Zielonej Górze czy Kielcach. Franczyzobiorca musi mieć lokal o powierzchni 150 mkw. Powinien liczyć się z wydatkiem 70-100 tys. zł.
— Nie jest łatwo utrzymać się obecnie na rynku, nie ze względu na konkurencję, lecz na zasobność portfela konsumentów, ale nie możemy narzekać. Nasz interes jest bardzo rentowny w przeciwieństwie do naszej konkurencji, która albo wycofała się z rynku, albo po prostu nie zarabia. Naszymi głównymi rywalami są Textill Market (należący do giełdowego Redanu) oraz małe sieci lokalne — twierdzi Krzysztof Gąsiorowski.
Odzież SNC jest produkowana gównie w Chinach i Tajlandii, ale także w Polsce (20 proc.). Spółka prowadzi także sprzedaż hurtową — sprzedaje ubrania do supermarketów. SNC funkcjonują od 1998 r., wcześniej działały pod nazwą Oskar. Obecnie zatrudniają około 500 osób. Ich udziałowcami jest małżeństwo Bożeny i Krzysztofa Gąsiorowskich. Przedstawiciele spółki nie chcą ujawniać prognozy wyników finansowych. Prezes potwierdza jednak, że powinny być podobne do ubiegłorocznych. Wówczas przychody wyniosły około 70 mln zł.