ABB koncentruje produkcję w wybranych fabrykach na świecie. Z efektów tego procesu mogą się cieszyć cztery zakłady w Polsce: trzy w Łodzi i jeden w Przasnyszu.
ABB od kilku lat zmienia strategię i tworzy fabryki produkujące wybrane urządzenia, które potem sprzedawane są na całym świecie. Już wiadomo, że w Polsce będą to zakłady w Łodzi (jeden produkuje transformatory dystrybucyjne, drugi transformatory mocy, a trzeci odłączniki wysokich napięć) i Przasnyszu (aparatura średnich napięć). Dla porównania: w Hiszpanii są dwie wyspecjalizowane fabryki, w Norwegii — jedna. Zdaniem Petera Smitsa, szefa działu produktów energetyki ABB, specjalizacja pozwala na przyspieszenie produkcji i oszczędności.
— Jeszcze trzy lata temu fabryka w Łodzi potrzebowała 16-20 tygodni na przygotowanie transformatora dystrybucyjnego, teraz — dzięki nowej linii produkcyjnej — skróciliśmy cykl do 3 tygodni. Produkując na większą skalę możemy zmniejszyć koszty. Dlatego jest to opłacalne, mimo kosztów transportu — mówi Peter Smits.
Produkty z wyspecjalizowanej fabryki są sprzedawane przez sieć ABB w całej Europie. Łódzki zakład do maja dostarczy firmie Eneco z Holandii transformatory dystrybucyjne wartości 700 tys. EUR (2,5 mln zł).
— Fabryka nie powinna jednak produkować tylko na eksport, ważny jest rynek lokalny — zaznacza szef działu produktów energetyki.
Firma ma w Polsce umowę ze Stoenem na dostawę 200 transformatorów dystrybucyjnych za 855 tys. USD (3,5 mln zł). Jednak ze względu na spowolniony proces prywatyzacji popyt na produkty ABB jest mniejszy od oczekiwanego.
— Prywatyzacja w końcu jednak czeka wszystkich, więc jesteśmy cierpliwi — twierdzi Mirosław Gryszka, przedstawiciel grupy ABB w Polsce.
— Fakt, że zainwestowaliśmy w polski zakład, jest najlepszym dowodem naszego optymizmu — dodaje Peter Smits.
O ile dla całej grupy ABB ubiegły rok nie był najlepszy, bo zakończono go stratą netto 691 mln USD (2,8 mld zł), to dział produktów energetyki miał się nieźle: obroty wzrosły o 10 proc. — do ponad 4 mld USD (16,4 mld zł), a zysk EBIT spadł o 4 proc. — do 234 mln USD (961,7 mln zł). Mimo zwolnienia 12,5 tys. osób w całej grupie dział zmniejszył się tylko o 230 pracowników.
Problemy grupy ABB związane z wypłaceniem byłym prezesom wysokich odpraw Peter Smits uważa za zamknięte.
— Rozwiązaliśmy tę kwestię otwarcie. W przyszłości podobnym historiom powinna zapobiec pełna przejrzystość procedur — mówi Peter Smits.
Przyczyną kłopotów ABB są spory o wpływy między biznesmenami ze Szwecji i Szwajcarii. Nieudane akwizycje oraz wycofanie się firmy z produkcji energii w 2000 r. były błędem.
Rada nadzorcza ABB właśnie polubownie załatwiła konflikt związany z odprawami byłych prezesów. Percy Barnevik i Göran Lindahl, którzy otrzymali łącznie 233 mln CHF (577,8 mln zł), zwrócą ABB ponad połowę kwoty.
Dociekliwość RN nie dziwi, gdyż byli prezesi odeszli z ABB w atmosferze skandalu. Percy Barnevik w 2000 r. zrezygnował z funkcji prezesa i został przewodniczącym RN. Zastąpił go Göran Lindahl. Wkrótce jednak — wynika z informacji „Financial Times” — obaj zaczęli się spierać o wpływy. Na dodatek Martin Ebner, szwajcarski finansista, który stopniowo zwiększał swoje udziały w ABB, zaczął naciskać na szefów firmy, aby poprawili wyniki. Tym samym rozpoczął konflikt z popierającą obu panów szwedzką rodziną Wallenbergów (5- -proc. udziałowcem ABB), której przedstawiciel, Jacob Wallenberg, jest członkiem RN ABB. W 2000 r. Jörgen Centerman, obecny prezes, zażądał dymisji Görana Lindahla, który w obliczu rebelii ustąpił ze stanowiska.
Percy’ego Barnevika, który w 1988 r. doprowadził do połączenia szwedzkiej Asea i szwajcarskiej BBC, niektórzy oskarżają o nie przemyślane akwizycje. Najlepiej widać to na przykładzie wartego 1,6 mld USD (6,6 mld zł) kupna amerykańskiej Combustion Engineering, firmy produkującej wyroby z azbestu, którą oskarża o utratę zdrowia 55 tys. osób. Teraz ABB musi zapłacić im odszkodowania, na które przeznaczono 940 mln USD (3,9 mld zł). Percy Barnevik mógł nie przyjrzeć się dokładnie kupowanej firmie, bo w ciągu sześciu tygodni 1989 r. ABB kupił 40 innych spółek.
Nie wiadomo także, czy słuszna była rezygnacja z produkcji energii i sprzedaż działu francuskiemu Alstomowi w 2000 r. Wycofanie się z tego rynku drastycznie zmniejszyło dochody firmy, która nie była już w stanie realizować ambitnych zapowiedzi swoich szefów.