Jeden marketingowiec usłyszy tam-tamy i ruszy do boju, drugi powie: „czarno to widzę”. Afrykarium, połączenie oceanarium i dżungli — nowość wrocławskiego zoo poświęcona Czarnemu Lądowi, która w pierwszych trzech tygodniach od otwarcia ściągnęła 100 tys. gości, szuka sponsora.

— Rozmawialiśmy m.in. z Orange czy ING. Logo tych firm ma akcenty w kolorze pomarańczowym, w którym jest utrzymane wnętrze Afrykarium. Myśleliśmy też o KGHM. Chcemy podpisać umowę na pięć lat. Liczymy na 3-5 mln zł rocznie — mówi Grzegorz Kaliszczak, członek zarządu i dyrektor finansowy ZOO Wrocław. Nazwa sponsora ukaże się na biletach i dachu Afrykarium. Będzie też miał na wyłączność VIP-room w hallu głównym. Eksperci twierdzą, że nie jest to szukanie jelenia, który wyrzuci pieniądze w czarne błoto, lecz tygrysa, który skoczy na świeżą zdobycz.
— Na pewno uda się znaleźć sponsora, bo Afrykarium to rzecz unikatowa w skali Polski. Najbliższy podobny obiekt znajduje się w Londynie, a potem... w USA. Dlatego mogą tu przyjeżdżać turyści z całej Europy. Szczególnie Orange jest w stanie zrobić tu kapitalne działania promocyjne. Można zachęcać klientów do nazywania zwierząt. W całym zoo firma mogłaby zainstalować wi-fi — podpowiada Wojciech Majeran z agencji reklamowej CzART. Nie jest pewien, czy sponsor wyłoży tyle pieniędzy.
— Choć goście Afrykarium to lepsi odbiorcy niż bywalcy stadionów, trudno przewidzieć, czy uda się zarobić więcej — najwyższą kwotę w Polsce otrzymuje stadion PGE Arena w Gdańsku — 7 mln zł rocznie. Pozostałe obiekty — w Poznaniu, Łodzi czy Ergo Arena w Trójmieście — zarabiają od kilkuset tysięcy do 1 mln zł rocznie — mówi Wojciech Majeran.
Otwarta z pięciomiesięcznym wyprzedzeniem pod koniec października 2014 r. inwestycja za 220 mln zł zwiększyła frekwencję we wrocławskim zoo z 650 tys. do 900 tys. osób. Podobno dawniej luźniejsze w weekendy samoloty Ryanaira na trasie Warszawa Modlin — Wrocław teraz codziennie są pełne.
— Czas otwarcia Afrykarium zbiegł się z uruchomieniem drugiego rejsu dziennie z Warszawy, więc ruch się zwiększył mimo wszystko, ale zapewne taka atrakcja jak Afrykarium jeszcze bardziej zachęca do podróży do Wrocławia — uważa Katarzyna Gaborec- -McEvoy z Ryanaira. Wrocławskie zoo, które obchodzi w tym roku 150-lecie, będzie we wrześniu gościć 1000 przedstawicieli ogrodów z całego świata.
— Co roku spotkanie odbywa się gdzie indziej, teraz wszyscy chcieli zobaczyć Afrykarium — mówi Grzegorz Kaliszczak.
W tym roku zoo spodziewa się 1,5-2 mln gości, co oznacza, że wejdzie do pierwszej piątki największych ogrodów w Europie. Budynek, na którego dachu pojawi się logo sponsora, ma 160 m długości, 54 m szerokości i 15 m wysokości. Jest pokryty corianem (co symbolizuje Czarny Ląd) — takie zastosowanie tego materiału to unikat na skalę światową. Budynek ma 70-metrowy podcień, w którym znajduje się wejście do zoo.
— Gdyby zamiast podcienia postawić kilka kolumn, budynek byłby o 10 mln zł tańszy. Jako dyrektora finansowego bolało mnie serce, ale firma ArC2, autor projektu, uparła się, żeby był podcień. Teraz chwalimy się, że nigdzie w Europie nie ma tak dużego — twierdzi Grzegorz Kaliszczak.
Dżungla w zoo
Zoo już dziś jest prawie rentowne — od momentu przekształcenia w spółkę w 2009 r. samowystarczalność ogrodu wzrosła z 25 do 95 proc. Afrykarium w dwa miesiące zwiększyło jego przychody o 4,5 mln zł, podczas gdy jego roczne koszty funkcjonowania to 12-15 mln zł. Od początku budowy, czyli 2012 r., zoo spłaca raty odsetek — 8 mln zł rocznie, kapitał — 18 mln zł rocznie — spłaca miasto. Inwestycję za 220 mln zł sfinansował bank PKO BP.
Dżungla w zoo
Zoo już dziś jest prawie rentowne — od momentu przekształcenia w spółkę w 2009 r. samowystarczalność ogrodu wzrosła z 25 do 95 proc. Afrykarium w dwa miesiące zwiększyło jego przychody o 4,5 mln zł, podczas gdy jego roczne koszty funkcjonowania to 12-15 mln zł. Od początku budowy, czyli 2012 r., zoo spłaca raty odsetek — 8 mln zł rocznie, kapitał — 18 mln zł rocznie — spłaca miasto. Inwestycję za 220 mln zł sfinansował bank PKO BP.
