Producenci oraz konsumenci alkoholu i papierosów mogli się w czwartek zakrztusić. Pierwsza rządowa ustawa wpłynęła do laski marszałkowskiej IX kadencji Sejmu i dotyczy podwyżki akcyzy na alkohol i papierosy. Podwyżka taka była już planowana w Aktualizacji Programu Konwergencji przyjętej w kwietniu, jednak wówczas miała wynieść jedynie 3 proc. Tymczasem w projekcie Ministerstwa Finansów podwyżka ma wynieść 10 proc., przynosząc budżetowi państwa nieco ponad 1,7 mld zł.

Branżową reakcją na rządowy projekt był szok i niedowierzanie. W przypadku papierosów podwyżka — pierwsza od 2014 r., — będzie oznaczała wzrost średniej ceny paczki o około 1 zł. Akcyza tytoniowa, pobierana również od tytoniu, cygar, a od przyszłego roku także od płynów do e-papierosów oraz wyrobów z podgrzewanym tytoniem, przynosi budżetowi prawie 20 mld zł rocznie. Branża twierdzi, że podwyżka tym wpływom może zaszkodzić.
Palenie pieniędzy
Dochody akcyzowe z papierosów rosną w ostatnim czasie m.in. dlatego, że wyraźnie rośnie konsumpcja — w ciągu trzech kwartałów tego roku w Polsce wypalono o prawie 7 proc. więcej papierosów niż rok wcześniej, co jest efektem m.in. rosnącej liczby imigrantów oraz zmniejszenia szarej strefy. Przedstawiciele koncernów tytoniowych 10-procentowej podwyżce „stanowczo się sprzeciwiają” i narzekają na to, że jej wprowadzenie obwieszcza się bez konsultacji i wbrew wcześniejszym planom.
— Podwyżka oznacza absurdalny w każdym wymiarze powrót do błędnej polityki akcyzowej z lat 2010-14, która doprowadziła do destabilizacji rynku legalnego, znacznego spadku wpływów budżetowych oraz wzrostu szarej strefy. Dziś rząd chce iść szlakami poprzedników, choć notuje najwyższe wpływy z akcyzy tytoniowej w historii, a poziom nielegalnego handlu udało się ograniczyć poniżej 10 proc. — mówi Andrzej Lewandowski, dyrektor ds. korporacyjnych i komunikacji w JTI Polska, czwartym pod względem sprzedaży koncernie tytoniowym w kraju.
Producenci papierosów w przyszłym roku i tak będą musieli mierzyć się ze sporymi zmianami na rynku, bo od maja — na mocy unijnej dyrektywy tytoniowej — zakazana będzie sprzedaż papierosów mentolowych, które w Polsce mają wyjątkowo duży na tle europejskim udział w sprzedaży, szacowany na około 30 proc.
— Spadnie legalna sprzedaż i wpływy z akcyzy, negatywne skutki odczują oczywiście również konsumenci i legalnie działające firmy tytoniowe, a szczęśliwe będą jedynie zorganizowane grupy przestępcze, stojące za przemytem oraz podrabianiem papierosów — uważa Andrzej Lewandowski.
Ból głowy
W podobnych nastrojach są producenci mocnych alkoholi.
— Skala podwyżki to dla nas spore zaskoczenie. Żyliśmy w przekonaniu, że akcyza wzrośnie o 3 proc. i do takiej podwyżki od miesięcy się przygotowywaliśmy, planując budżety i inwestycje. Nagle, bez żadnych konsultacji i dyskusji z branżą, dowiadujemy się o 10-procentowej podwyżce. W tym momencie trudno szacować jej skutki dla branży, ale na pewno w segmencie mocnych alkoholi można spodziewać się turbulencji, istotnym ryzykiem jest też wzrost szarej strefy — mówi Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka i przewodniczący rady głównej Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, wiceprezes Wyborowa Pernod Ricard.
Dodatkowego smaczku całej sprawie dodaje to, że producenci mocnych alkoholi w tym roku poszli na wojnę z producentami alkoholi słabszych, zwłaszcza piwa. Proponowali, by zmienić akcyzowy mechanizm alkoholowy i zamiast ustalać stawki dla poszczególnych trunków, obliczać daninę dla państwa od promili alkoholu w napoju. To oznaczałoby znaczny wzrost obciążenia akcyzowego dla producentów piwa.
— Proponowana teraz podwyżka jeszcze bardziej zwiększy dysproporcje akcyzowe między alkoholami słabszymi a mocnymi — uważa Andrzej Szumowski.
Z podwyżki podatku wyłączony będzie cydr i perry do 5 proc. alkoholu, które ciągle cieszą się preferencyjną stawką opodatkowania, by wspierać krajowe rolnictwo. Co ciekawe, pod nową ustawą podpisał się, jeszcze jako podsekretarz stanu, przyszły szef resortu Tadeusz Kościński. Akcyza w nowej wysokości ma wejść w życie już od początku 2020 r. Wyższa niż wcześniej zapowiadana podwyżka akcyzy może mieć związek z łataniem dziury w budżecie na przyszły rok, po tym jak koalicjant Prawa i Sprawiedliwości, a więc Porozumienie Jarosława Gowina, publicznie zadeklarowało głosowanie przeciwko poselskiemu projektowi ustawy o likwidacji limitu 30-krotności składek ZUS. W ten sposób w budżecie na 2020 r., który zapowiadany był jako pierwszy od 30 lat bez deficytu, może zabraknąć około 5 mld zł.