Linie trendu na wykresach oraz wskaźniki zmienności zmuszają niektórych uczestników rynku do giełdowych zakupów w momencie, gdy większość staje z boku i czeka na dalszy rozwój wydarzeń. Instytucje kierujące się analizą ilościową skupują aktywa, które obecnie przyprawiają o ból głowy zarządzających wykorzystujących tradycyjne metody.
Grupą opierającą się na analizie ilościowej i automatycznych zleceniach zakupu lub sprzedaży są m.in. tz. CTA, czyli osoby lub organizacje obracające kontraktami terminowymi, opcjami towarowymi lub swapami. Według danych Nomury tylko w czwartek i piątek w ubiegłym tygodniu zwiększyli oni ekspozycję na akcje o równowartości 12 mld USD, pomagając tym samym kursowi indeksu S&P500 odbić się od niebezpiecznej granicy wsparcia technicznego. Jeśli indeks urośnie o kolejne 2 proc., CTA zwiększą pozycje o 80 mld USD, szacuje Nomura.
Tyle według Nomury wyniesie równowartość akcji, których CTA się pozbędą, jeśli indeks S&P500 spadnie o 2 proc.
Uczestnicy rynku posługujący się zaawansowanymi automatycznymi metodami związanymi z analizą techniczną oraz ilościową nadają pęd zmianom rynkowym, szczególnie w okresie niskiej zmienności cenowej akcji. Gracze powierzający decyzje inwestycyjne ludzkiej intuicji czekają bowiem na pierwsze dane gospodarcze oraz wyniki firma za I kwartał 2023 r., które pomogą przewidzieć kolejne decyzje władz Rezerwy Federalnej.
Jak wskazują specjaliści Deutsche Banku, ekspozycja funduszy algorytmicznych na rynek akcji po raz pierwszy od 18 miesięcy jest większa niż w przypadku funduszy aktywnie zarządzanych. "Maszyny inwestycyjne“ powiększają portfele, ponieważ sygnały płynące z analizy trendu są pozytywne, a mała zmienność pozwala na alokację w korzystnej cenie.