Z jednej strony sukces, z drugiej masa wyzwań. Polscy meblarze nie mają łatwego życia. Choć ich produkty to nasza eksportowa potęga, skrzydła coraz bardziej podcinają im wysokie koszty, tania konkurencja z Azji i amerykańskie cła.
Eksportowa potęga
W minionym roku Polska sprzedała za granicę meble warte 16,3 mld EUR — wynika z danych International Trade Center (ITC), o 1 proc. mniej niż rok wcześniej. Taki wynik dał nam drugie miejsce w Europie i czwarte na świecie — wynika z analizy instytucji płatniczej Akcenta. Największym odbiorcą polskich mebli są Niemcy, które kupiły ich za 5,5 mld EUR. Drugie miejsce zajmują Czechy z wynikiem 1,3 mld EUR. Trzecia jest Francja, gdzie nasi producenci sprzedali meble za 1 mld EUR. Polskie produkty coraz częściej trafiają też na dalsze rynki — do USA (559 mln EUR, +10 proc.), Chin (72 mln EUR, +14 proc.) czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich (54 mln EUR, +5 proc.).
— Cieszy wzrost na rynki unijne, ale też na bardziej wymagające, oddalone kierunki, takie jak Stany Zjednoczone, Chiny czy Zjednoczone Emiraty Arabskie — komentuje Radosław Jarema, dyrektor Akcenty.
Stany Zjednoczone to duża szansa dla polskiego sektora. W amerykańskiej ekspansji wspiera go Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH) w ramach projektu „Umiędzynarodowienie MŚP - Brand HUB”, udostępniając przedsiębiorcom przestrzeń biznesowo-promocyjną podczas najważniejszych światowych targów branżowych. Amerykanie doceniają jakość polski mebli, modne wzornictwo, a także funkcjonalność i dopasowanie do lokali o różnej powierzchni.
— Polskie meble często goszczą w amerykańskich domach i są coraz łatwiej dostępne dla amerykańskich odbiorców. Rozbudowujemy sieć dystrybucji w USA, a nasze produkty można już znaleźć w znanych ogólnokrajowych sieciach handlowych — mówi Tomasz Wiktorski z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Jego zdaniem wypracowanie stabilnej pozycji w Stanach Zjednoczonych wymaga elastycznego podejścia, ale polska branża meblarska jest na to gotowa. Na przeszkodzie staną jednak cła wprowadzone przez prezydenta Trumpa.
— To może być duży problem dla polskiej branży, podobnie jak brak ceł na produkty wyprodukowane w Chinach. Import z tego kierunku do Polski w minionym roku wzrósł aż o 35 proc. Choć meble z Azji są gorszej jakości, to nie jest już jednak jednorazowa chińszczyzna z najniższych kategorii cenowych. W najtrudniejszym położeniu stawia to małe i średnie przedsiębiorstwa, które muszą powalczyć o to, żeby nie dać się wypchnąć z ciężko zdobytych pozycji. Globalna polityka celna to dla nich poważne zagrożenie, którego nie mogą ignorować — mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, członek zarządu firmy faktoringowej eFaktor.
Dobry przykład
Kwestia wysokich ceł to poważna, choć niejedyna pułapka czyhająca na przedsiębiorców z branży meblarskiej.
— Napięcia handlowe między USA a Chinami, wojny celne oraz rosnące wahania kursów walutowych tworzą trudne warunki dla eksporterów na nadchodzące lata. Dodatkowo umacniający się złoty obniża cenową konkurencyjność polskich produktów, co może przełożyć się na spadek popytu. Już w minionym roku sektor borykał się z rosnącymi kosztami produkcji, spadającym popytem i konkurencją z zagranicy, szczególnie z Dalekiego Wschodu. Te czynniki nie znikną w najbliższym czasie — podkreśla Radosław Jarema.
Eksperci przypominają też, że koszty produkcji w Polsce pozostają jednymi z najwyższych w Europie, chodzi
zwłaszcza o energię elektryczną.
— Branża meblarska należy do przemysłów energochłonnych, więc wysokie koszty prądu odbijają się na jej kondycji. Opłacenie rachunków za zasilanie jest dla firm jednym z większych wyzwań — podkreśla Magdalena Martynowska-Brewczak.
Niepokojącym sygnałem są także dane dotyczące zadłużenia firm. Według Krajowego Rejestru Długów zaległe zobowiązania firm sektora wzrosły aż o 23 proc. w ciągu zaledwie roku. Na początku 2025 r. przekroczyły 336 mln zł, a przeciętny dług przypadający na przedsiębiorstwo sięga aż 227 tys. zł.
— Wiele firm balansuje dziś na granicy płynności. Aby przetrwać, branża musi szybko dostosować się do nowych warunków i nie dopuszczać do wydłużenia obiegu pieniądza. Kluczowe są też inwestycje, które pozwolą przyciągnąć bardziej wymagających klientów i wyróżnić się na tle konkurencji — uważa ekspertka firmy eFaktor.
Przypomina też, że kilkanaście lat temu przed podobnym wyzwaniem, jakim dziś są amerykańskie cła dla meblarzy, stanęli producenci jabłek, którzy zostali odcięci od ogromnego rynku rosyjskiego.
— Mimo czarnych scenariuszy poradzili sobie jednak i znaleźli nowe rynki zbytu. Być może to samo będą musieli zrobić wytwórcy mebli — mówi Magdalena Martynowska-Brewczak.