Od samego początku, było wiadomo, że rozstrzygnięcie sesji na GPW może nastąpić dopiero w końcówce handlu po opublikowaniu danych o liczbie miejsc pracy, jakie gospodarka USA straciła w listopadzie i poziomie stopy bezrobocia. To paraliżowało obie strony rynku i rzutowało na bardzo niskie obroty, a WIG20 balansował w okolicach zera. Z naszych najcięższych spółek wybijał się dobrą postawą Lotos, który próbuje zmazać fatalne wrażenie po ostatnich rekomendacjach. Firmy paliwowe wspierał też kurs ropy, który tym razem starał się oprzeć kolejnej przecenie. Warszawskim bykom, zgodnie z przewidywaniami inwestorów, nie pomagały europejskie parkiety, notujące 2-3 proc. straty. Na dane z amerykańskiego rynku czekał też złoty.
Nieco lepiej radziły sobie nasze średniaki ze składu indeksu mWIG40. Tutaj zadowolenie akcjonariuszom przynosiła Duda oraz Netia, a następnym udanym dniem mógł się pochwalić Kopex, który najwyraźniej odreagowuje poprzednie przeceny. Zapowiedź skupu przez tę firmę własnych akcji, przywraca powoli, po ostatnich wydarzeniach, wiarę w jej kondycję finansową i perspektywy rozwoju.
Większy ruch na południe nastąpił po opublikowaniu danych o drastycznym
zmniejszeniu się produkcji przemysłowej w Hiszpanii i na Węgrzech. Szczególnie
niekorzystne wrażenie zrobił największy od 16 lat spadek produkcji u naszych
bratanków, bo to przecież nasz rejon i podobne struktury gospodarek oraz
kierunki eksportu.
Najważniejsze jednak dzisiaj miały być informacje z USA.
Stopa bezrobocia okazała się nieco mniejsza niż prognozowali ekonomiści i
wyniosła 6,7 proc., ale ilość miejsc pracy jakie straciła amerykańska
gospodarka, przekroczyła najgorsze oczekiwania i wyniosła 533 tys. Jakby tego
było mało, Biuro Kongresu poinformowało o gigantycznym deficycie federalnym, po
pierwszych dwóch miesiącach roku rozrachunkowego, w wysokości 408 mld USD.
To z miejsca ośmieliło podaż, ale nie udało się jej odnieść przekonywującego zwycięstwa i ostatecznie WIG20 stracił tylko 1,8 proc., co w takich warunkach zewnętrznych można uznać za sukces. Bardzo dobrze poza Lotosem, wypadł wracający do formy Cersanit. Firma Michała Sołowowa jest od kilku tygodni w wyraźnym trendzie wzrostowym.
Na GPW udany tydzień zaliczyli akcjonariusze niektórych banków oraz deweloperów ze składu naszego najważniejszego indeksu. Bardzo dobrze, co było raczej sporą niespodzianką, prezentował się też TVN. Polski złoty także poruszał się w wąskim kanale, zarówno w stosunku do dolara, jaki i euro, z lekką tendencją zniżkową.WIG20 stracił na przestrzeni ostatnich 5 sesji symboliczne 9 pkt., i wypadł bardzo pozytywnie na tle francuskiego CAC40, czy niemieckiego DAX.
Rynki nadal nie mogą jednoznacznie określić się, co do kierunku handlu na najbliższy okres. Paraliżuje je rosnące bezrobocie w USA, chociaż z poziomem 8 proc. w najbliższych miesiącach już się pogodziły. Gorzej wygląda niepewność, co do skali skurczenia się amerykańskiej gospodarki w tym kwartale, czy to będzie 2-3 proc., co już jest uwzględnione w akcjach, czy też 5 proc., co prognozuje Goldman Sachs. Pojawiają się pierwsze nieśmiałe jaskółki zmian makroekonomicznych. Otrzymaliśmy informację o skokowym wzroście wniosków o kredyty hipoteczne i znacznym spadku oprocentowania pożyczek na ten cel, ale przy zalewie złych danych, jest to zbyt mało, aby zdopingować popyt do śmielszego ruchu. Wydaje się, że bez kolejnych, chociaż symbolicznie lepszych danych, pokonanie poziomu 916 pkt. przez S&P500, czyli pierwszej linii obrony niedźwiedzi, jest mało realne. Wówczas grozi nam dalsze tkwienie w konsolidacji, bo podaż też nie wykazuje siły do zdobywania nowych minimów bessy.