Apteki w potrzasku trudnego prawa

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2014-10-17 00:00

Aptekarze próbują walczyć z problemami, jakie nękają ich branżę. Na razie z miernym skutkiem.

Nastały trudne czasy dla właścicieli aptek.

— Sytuacja finansowa aptek jest chyba najgorsza od czasu, kiedy prowadzę placówkę. W wyniku wprowadzonych częściowych regulacji apteki zarabiają mniej na sprzedaży leków refundowanych, nieadekwatnie do nakładanych na nie kosztów. Są na granicy między powierzonym im zaufaniem publicznym, a twardymi regułami rynkowymi, gdzie faworyzowani są jedynie gracze z dużym kapitałem — uważa Iwona Harasim-Baj z Apteki Słonik. Najpoważniejszych trudności dostarczyło aptekarzom wejście w życie w 2012 r. ustawy refundacyjnej, która znacznie obniżyła marże na leki refundowane. W ten sposób średni poziom marż dystrybucyjnych w Polsce spadł do około12 proc., podczas gdy w Unii Europejskiej jest to 20-25 proc.

— To po części efekt wprowadzenia sztywnych cen, które postulował niemal wyłącznie samorząd aptekarski. Zarówno apteki, jak i hurtownie starają się rekompensować sobie obniżki marży podniesieniem marży na produkty nierefundowane, a te w konsekwencji — z punktu widzenia pacjentów — drożeją — mówi Łukasz Sławatyniec, adwokat, kierujący praktyką farmaceutyczną w kancelarii Deloitte Legal. Przedsiębiorcy narzekają także na to, że muszą „kredytować NFZ”.

— Część ceny leku, którą pokrywa Fundusz, odzyskujemy z dużym opóźnieniem, nawet 1-1,5 miesięcy po tym, jak lek zostanie wydany pacjentowi, co znacznie utrudnia aptekom zachowanie płynności finansowej i pomniejsza faktyczny zysk. Warto również mieć na uwadze to, że od stycznia 2012 r. zmiany ceny leków refundowanych wprowadzane są obwieszczeniami w cyklach dwumiesięcznych.

Apteki są więc co dwa miesiące obciążane kosztami tych zmian. Są zobligowane do przeceniania swoich stanów magazynowych w celu uaktualnienia cen i nie mają możliwości rekompensaty ponoszonych w ten sposób strat — tłumaczy Aleksandra Golecka-Kuźniak z Apteki Gemini. Próbując utrzymać się na rynku, wielu aptekarzy rozszerzyło asortyment przede wszystkim o suplementy diety, dermokosmetyki, leki OTC, ale również sprzęt medyczny (inhalatory, termometry, ciśnieniomierze), odżywki, mleko dla dzieci.

— W ten sposób mogły się rozwinąć tylko apteki z odpowiednim zapleczem finansowym, albo zdecydowane na spore inwestycje. Dużą część firm nie było na to stać lub nie były na to gotowe, dlatego od jakiegoś czasu obserwujemy lawinowe zamykanie bądź przejmowanie upadających placówek — tłumaczy Aleksandra Golecka-Kuźniak.

Próby ratowania się przez wprowadzenie do oferty kosmetyków lub suplementów diety mogły zakończyć się fiaskiem także z innego powodu. — W jaki sposób można przyciągnąć pacjentów do apteki, informując ich o dużym wyborze kosmetyków lub suplementów, skoro obowiązuje zakaz reklamowania się aptek? Jak mogą one konkurować z drogeriami lub sklepami, które mają możliwość promowania się i dysponują takim samym asortymentem? — pyta Iwona Harasim-Baj.

To istotny problem, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że wielu Polaków kupuje leki bez recepty i suplementy diety w sklepach i dyskontach, a powodem są niższe ceny (w związku z podwyżkami cen niektórych leków aptekarze, hurtownie i producenci próbowali zrekompensować sobie w ten sposób niższe przychody z leków refundowanych — red.). Co więcej, według szacunków PMR, w 2014 r. sprzedaż leków OTC i suplementów dietyw kanale pozaaptecznym wzrośnie.

— Warto jednocześnie zaznaczyć, że ta druga grupa produktów ma znacznie lepsze perspektywy rozwoju. Sprzedaż suplementów diety poza aptekami nie jest ograniczana przez przepisy prawa farmaceutycznego, a coraz więcej sklepów ogólnodostępnych decyduje się poszerzać ofertę o takie produkty. W 2013 r. rynek apteczny leków OTC i suplementów diety rozwijał się z 7-procentową. dynamiką, a więc powrócił na ścieżkę wzrostu po bardzo słabym roku 2012. Wzrost z 2013 r. to rezultat m.in. rekordowego sezonu chorobowego. Według naszych prognoz, w 2014 r. rynek apteczny wyhamuje, jednak czynnikiem, który będzie napędzał sprzedaż produktów OTC, znów będzie wysoka zachorowalność na grypę i podobne infekcje — przewiduje Małgorzata Kuskowska, analityk rynku farmaceutycznego PMR.