Zdaniem Katarzyny Marczyńskiej, arbitra bankowego, 220 spraw od klientów spierających się z bankami świadczy już o potrzebie powołania tej instytucji. Jednak aby arbiter mógł skuteczniej działać, potrzebne są dodatkowe rozwiązania. Nawet systemowe. Być może zajmie się nimi Rada Arbitra Bankowego, która powinna niedługo zacząć działać.
Wojciech Szeląg (Polsat): Czy zdążyła już Pani poczuć, że arbiter bankowy jest Polakom potrzebny?
Katarzyna Marczyńska (arbiter bankowy): Zdążyłam. Wnioskuję to przede wszystkim z ilości spraw, które do mnie wpływają. Do dziś wpłynęło 220 sporów między bankami a ich klientami i 70 innych pism, w których ludzie proszą o pomoc innego rodzaju.
Co Pani może w takiej sytuacji zrobić bez armii urzędników i ogromnych pieniędzy?
Banki przyjęły w regulaminie bankowego arbitrażu konsumenckiego, że orzeczenia arbitra są dla nich ostateczne. Bank musi takie orzeczenie wykonać w czasie 14 dni. Nie mam możliwości egzekucji, ale banki same się do tego zobowiązały. Natomiast konsument, który przegra spór, nie ma zamkniętej drogi sądowej.
Czy Polacy skarżą się na podatek od zysków z lokat bankowych?
Dotychczas się to nie zdarzyło. Natomiast sposób odliczania tego podatku przez bank mógłby ewentualnie stać się kiedyś przyczyną podobnego sporu.
Sąd Antymonopolowy stwierdził, że żądanie przez bank opłaty za udostępnienie naszych pieniędzy z konta w bankomacie jest bezprawne.
To orzeczenie wiąże strony danego sporu. Nie jest jeszcze prawomocne. Kiedy się uprawomocni, osoba, na korzyść której wyrok zapadnie, może się zwrócić do arbitra bankowego.
Może można by stworzyć przepis, który podobne spory rozstrzygałby systemowo?
Jest to rzecz warta rozważenia. Przy arbitrze rozpocznie działalność Rada Arbitra Bankowego, gdzie będę mogła wnioskować wprowadzenie zmian upraszczających dochodzenie praw konsumenckich w bankach.
Czy Pani ma pensję?
Jak każdy pracujący człowiek. Biuro arbitra finansowane jest z dwóch źródeł — przez banki i z opłat wnoszonych przez konsumentów. To jest stała opłata 20 zł lub 50 zł. Bank, który przegra sprawę przed arbitrem, musi uiścić na rzecz arbitra równowartość wpisu sądowego, który byłby pobrany w przypadku, gdyby sprawa toczyła się przed sądem powszechnym.
Wartość sporu nie może przekroczyć 8 tys. zł. A jeśli jest to więcej?
Można i należy ograniczyć wartość sporu. Inaczej zostaje tylko postępowanie przed sądem powszechnym.