- W ciągu 25 lat ograniczyliśmy bezpośrednie emisje z huty aż o 98 proc. – szacuje Artur Gierwatowski, który w styczniu roku objął funkcję prezesa spółki.
Podkreśla, że w ostatnich trzech latach Huta ArcelorMittal Warszawa zainwestowała 200 mln zł i w kolejnych zamierza utrzymać podobny poziom wydatków. Wykonane i planowane projekty dotyczą m.in. rozwoju produkcji, współpracy i wsparcia lokalnej społeczności w różnego rodzaju inicjatywach, zwiększania bezpieczeństwa pracowników oraz ochrony środowiska.
Ekologia kontra biurokracja
Stołeczna huta przed laty należała do włoskiego koncernu Lucchini, ale już od około dwóch dekad jest częścią drugiego co do wielkości światowego koncernu - ArcelorMittal. Jest on także właścicielem grupy ArcelorMittal Poland.
Emisje zanieczyszczeń i hałasu zostały ograniczone, mimo że zakład od kilku lat utrzymuje stabilną produkcję stali. W ubiegłym, kryzysowym roku było to ok. 490 tys. ton, przy krajowym poziomie 7,2 mln ton. W okresach dobrej koniunktury w branży produkcja huty przekraczała nawet 600 tys. ton stali rocznie, ale bywały też chude lata, np. po upadku Lehman Brothers, gdy była niższa niż 400 tys. ton.
Na terenie huty - znajdującej się na obrzeżach miasta, ale w bezpośrednim sąsiedztwie osiedli mieszkaniowych - zostało np. zrealizowanych wiele projektów ograniczających hałas, dzięki czemu zakład jest niemal niesłyszalny dla otoczenia. Firma czeka jeszcze na decyzje środowiskowe, by w niektórych miejscach postawić kolejne ekrany akustyczne, pozwalające jeszcze mocniej ograniczyć emisję hałasu.
- Przyśpieszyliśmy także inwestycje związane z montażem filtra odpylania w stalowni, które kosztowały ok. 20 mln zł. Dzięki temu zmniejszamy emisję pyłów, poprawiając jakość powietrza i komfort pracy naszej załogi – mówi Artur Gierwatowski.
Podkreśla, że proces oczekiwania na decyzję środowiskową, by wykonać tę inwestycję, trwał aż dwa lata. Apeluje o przyspieszenie działań administracyjnych dotyczących wydawania dokumentacji. Pozwoli to hucie szybciej i sprawniej realizować ekologiczne projekty. W planach ma ich niemało.
- Czekamy na decyzję środowiskową, by zakończyć montaż maszyny, która odseparuje zanieczyszczenia ze złomu – mówi Artur Gierwatowski.
Stal bardziej zielona
Złom to surowiec, z którego huta wytapia stal. Z niej produkuje pręty dla budownictwa oraz stal jakościową używaną np. w motoryzacji, przemyśle maszynowym i zbrojeniowym.
Coraz większy jest udział w produkcji stali zielonej wytapianej z użyciem energii, kupowanej od dostawców produkujących ją z odnawialnych źródeł. Piec hutniczy w zakładzie ArcelorMittal Warszawa jest zasilany energią elektryczną w ponad 30 proc. pozyskiwaną z OZE. Spółka rozważa także inwestycje we własne źródła zasilania, np. fotowoltaikę. Artur Gierwatowski podkreśla jednak, że realizacja tego typu inwestycji wymaga wsparcia funduszami publicznymi. Zapewnia, że zgodnie z planami koncernu do 2050 r. warszawski zakład będzie bezemisyjny.
Oprócz projektów prośrodowiskowych huta realizuje także inwestycje w rozwój produkcji. Dotyczą np. zwiększenia średnicy prętów jakościowych z 80 do 105 mm, co pozwoli pozyskać więcej klientów z sektora produkcji samochodów ciężarowych i przemysłu zbrojeniowego.
Firma inwestuje także w wykorzystanie sztucznej inteligencji i nowoczesne rozwiązania technologiczne do kontroli procesów produkcji i doskonalenia jakości wyrobów.
Duże nakłady pójdą na projekty poprawiające bezpieczeństwo pracy. Specjalne 11-dniowe szkolenia przeszła już większość 560-osobowej załogi.
- Bezpieczeństwo pracy jest naszym priorytetem. Inwestycje w tej dziedzinie wyniosą 11 mln zł, z czego 6 mln zł jeszcze w tym roku – podkreśla Artur Gierwatowski.
Nierówna konkurencja
Artur Gierwatowski podkreśla jednak, że efektywność inwestycji realizowanych w branży stalowej zależy m.in. od uszczelnienia granic przed importerami spoza Unii Europejskiej.
Za konieczne uważa np. uszczelnienie systemu CBAM, czyli tzw. podatku granicznego, który mają płacić firmy sprowadzające stal o wysokim śladzie węglowym. Branża hutnicza obawia się, że producenci spoza Unii będą na nasz rynek dostarczać zieloną stal, a na własny wyroby wytworzone w wysokoemisyjnych instalacjach. W sumie więc będą mieć niższe koszty produkcji niż zakłady z Europy i mimo wprowadzenia CBAM-u producentom ze Starego Kontynentu trudno będzie z nimi konkurować.
Wszyscy producenci stali widzą potrzebę deregulacji. Konieczne jest usprawnienie nie tylko decyzji dotyczących inwestycji prośrodowiskowych, ale także np. działań administracyjnych związanych z wydawaniem zgód i pozwoleń na użytkowanie różnego rodzaju instalacji. Od planu do wykonania dużych projektów inwestycyjnych związanych np. z budową linii produkcyjnych mija 7-10 lat, a sporo tego czasu zajmuje przygotowanie dokumentacji i pozyskanie różnego rodzaju zezwoleń administracyjnych. Tymczasem producenci w innych krajach mogą liczyć na znacznie szybsze otrzymanie zezwoleń na inwestycje. Nie muszą też ponosić tak dużych kosztów ochrony środowiska jak huty w Europie. Dlatego też konieczne jest uszczelnienie granic.