Arystokrata musi być superetyczny

Wojciech Surmacz
opublikowano: 2002-04-05 00:00

Bycie następcą carskiego tronu i posiadanie tytułu księcia wcale dzisiaj nie pomaga w wyborze zawodu i stylu życia. Niestety, nawet w krajach wysoko rozwiniętych ludzie często jeszcze nie rozumieją, że karierę zawodową rozwija się dzisiaj niezależnie od pochodzenia społecznego. To właśnie z tego powodu bułgarski książę Kardam Saxe-Coburg-Gotha rozpoczynał swoją karierę poza Hiszpanią, w której się wychował. Dzięki temu, przynajmniej przez kilka lat, mógł się czuć jak zwykły człowiek.

Jak się czuje człowiek, który ma świadomość tego, że kiedyś zostanie carem?

Książę Kardam: Tak naprawdę to, że miałbym zostać sukcesorem bułgarskiego tronu, wynika wyłącznie z moich praw dynastycznych. Jeśli sytuacja się zmieni, to oczywiście będzie to zupełnie inna historia. Kiedy i czy tak się stanie? Nie wiem. Nie potrafię przewidywać przyszłości.

A jak tytuł książęcy wpłynął na karierę zawodową Waszej Wysokości?

— W jakim sensie?

W sensie osiągania konkretnych sukcesów biznesowych, np. wysokich stanowisk w firmach.

— Posiadanie tytułu księcia ma swoje dobre i złe strony. W niektórych przypadkach otwiera niektóre drzwi.

Na przykład?

— Na przykład ułatwia mi to dostęp do kluczowych polityków i liderów światowego biznesu. Niestety patrząc na to z tej drugiej (raczej złej) strony, często byłem oceniany przez ludzi nie na podstawie moich zawodowych osiągnięć, tylko na podstawie tytułu księcia.

Jak to?

— Ludzie często nie rozumieją, że to, kim się jest i to, jaki uprawia się zawód, to dwie różne rzeczy. Z tym, że zawsze należy pamiętać, o tym kim się jest, dokując wyboru kariery zawodowej, czy podejmując wiele innych decyzji. W moim przypadku złe wybory mają dużo większe reperkusje. Najciężej było mi na początku kariery. W zasadzie wraz z jej rozwojem tych niedogodności ubywało, natomiast na początku były one dla mnie rzeczywiście dotkliwe. Między innymi dlatego rozpocząłem swoją karierę profesjonalną poza Hiszpanią. Dzięki temu mogłem być po prostu zwykłym człowiekiem, ocenianym jedynie za rezultaty swojej pracy, a nie za bycie księciem i członkiem carskiej rodziny.

Często Wasza Wysokość wykorzystuje swoją pozycję rodową do celów marketingowych?

— Nigdy!

Ale przecież Książę przyjechał do Polski promować bułgarskie wina.

— Cóż... ta sytuacja jest wyjątkowa. Jeżeli poprzez występowanie tutaj, nawiązywanie do tradycji bułgarskich i mojego narodu mogę w jakikolwiek sposób pomóc w rozwoju biznesu mojego rodzinnego kraju — będę to robił. Natomiast chcę podkreślić, że nigdy nie wykorzystywałem swoich tytułów, aby czerpać z tego korzyści osobiste.

Czyli Książę nie bierze za to żadnych pieniędzy?

— Absolutnie nie.

Nie wiem czy Wasza Książęca Mość zdaje sobie sprawę z tego, że wina bułgarskie nie cieszyły się i w dalszym ciągu nie cieszą się w Polsce zbyt dobrą opinią. Zatem uczestnictwo w ich promocji może się okazać dość kłopotliwe...

— Jestem tego w pełni świadomy. Tak jest nie tylko w Polsce. Przez wiele lat taką reputację bułgarskie produkty miały właściwie na całym świecie. Ale mam wrażenie, że robiąc taki krok, jak ten — tzn. biorąc udział w promocjach, angażując się w zmianę wizerunku naszego kraju — mogę w jakiś sposób wpłynąć na to, żeby na całym świecie ta reputacja była lepsza, a świadomość dobrej, bułgarskiej marki dużo większa.

Czy kraje takie jak Polska albo Bułgaria muszą jeszcze długo pracować na taki wizerunek, jaki ma na przykład Hiszpania?

— To trudno przewidzieć. Na pewno cały ten proces będzie wymagał ciężkiej pracy i wielu poświęceń. Polska na pewno wcześniej przystąpi do Unii Europejskiej niż Bułgaria. Ale należy pamiętać o podstawowej sprawie, mianowicie przystąpienie do Unii zawsze wiąże się z ogromnymi kosztami, które ponoszą obywatele danego kraju. Dlatego osoby, które wprowadzają kraj do UE, muszą pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, jeżeli ten proces będzie zachodził zbyt szybko, to będzie się odbywał zbyt dużym kosztem dla społeczeństwa, a to bardzo niedobrze. Ale z drugiej strony, jeśli będzie się dokonywał zbyt wolno, to może się okazać, że jego przebieg jest również niezwykle kosztowny z powodu utraconych możliwości. Także i w tym przypadku należy pamiętać o kosztach społecznych.

Jaka jest rola współczesnej arystokracji w kształtowaniu wizerunku państwa i integracji z Unią?

— W Bułgarii poza rodziną królewską nie ma arystokracji jako takiej. Z kolei w Polsce jest zupełnie inaczej, jest wiele książąt i rodzin arystokratycznych. Rola, jaką ci ludzie powinni odgrywać, jest rolą ambasadorów kraju poza granicami. Moim zdaniem, zawsze gdy jest to tylko możliwe, powinna to być rola służebna. Szacunek dla przeszłości narzuca pewien obowiązek. Jeśli otrzymuje się coś w dniu narodzin, należy to spłacić w ciągu życia. Nie można z tego czerpać wyłącznie korzyści.

Ale to są przykłady aktywności politycznej, a w biznesie? Jaka jest rola arystokracji w kształtowaniu rodzimej gospodarki?

— Nie do końca rozumiem, do czego pan zmierza.

Chodzi mi o to, czy arystokracja nie powinna czasem kształtować pewnych zachowań etycznych w biznesie, których przecież bardzo brakuje tak młodym gospodarkom rynkowym jak polska czy bułgarska? Myślałem, że sam Pan do tego nawiąże.

— Nie nawiązałem do tego, bo jest to dla mnie zbyt oczywiste. Tak powinno być. Wracamy do tego, co powiedziałem przed chwilą. Powtarzam, posiadanie pozycji arystokratycznej wiąże się nie tylko z przywilejami, ale i z zobowiązaniami. W związku z tym każdy arystokrata w swoich zachowaniach biznesowych powinien być superpoprawny i superetyczny, bo tego wymagają od nas nasze korzenie. Należy zawsze pamiętać, że im większe przywileje komuś przysługują, tym większe ma zobowiązania wobec ludzi. Jeżeli się o tym zapomni, to przywileje bardzo szybko znikają.

A nie wolałby Książę przypadkiem żyć na przykład w XVIII wieku? Wtedy miałby Książę pewnie dużo większe przywileje niż dzisiaj?

— Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Nigdy mi taka myśl nawet nie przeszła przez głowę. W tamtych czasach niewątpliwie arystokracja miała wielkie przywileje, ale wtedy panowała również wielka niesprawiedliwość. Pewnie bym miał bardzo wielkie możliwości, ale nie miałbym praw do robienia tego, czym się zajmuję teraz. Nie mógłbym pracować, walczyć o swoje życie tak, jak każdy człowiek. Zatem pozwoli pan, że jednak zostanę w czasach współczesnych.

To znaczy, że Wasza Wysokość nie ma nic przeciwko demokracji, kapitalizmowi i wolnemu rynkowi?

— Absolutnie nie. Przecież jestem produktem i zwolennikiem tego ustroju.

Kardam Saxe- -Coburg- -Gotha, książę Tyrnowa, jest najstarszym synem cara Bułgarii Symeona II. Jest absolwentem The Pennsylvania State University oraz Clark University na kierunkach ekonomika rolnictwa, filozofia i ekonomia międzynaro-dowa.

W 1989 r. rozpoczął karierę w agrobiznesie na stanowisku asystenta prezesa zarządu międzynarodo-wego holdingu The Fountainhead Group.

Od roku 1993 działa w branży telekomunika-cyjnej.

We wrześniu 2000 r. został powołany na stanowisko dyrektora ds. operacyjnych i rozwoju hiszpańskiego operatora telefonii komórkowej Telefónica Móviles Inter-continental. Do Polski przyjechał promować wina Blueridge z winnic Grupy Boyar Estates (BE) — największego bułgarskiego producenta i eksportera win.

BE powstała w 2000 r. z połączenia Domaine Boyar i Vinprom Rousse. Do portfela jej marek obok Blueridge, należą też Domaine Boyar i Sophia.