Atlas rzeźbi krzepę organicznie

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2014-06-18 00:00

Białoruś to druga ziemia obiecana producenta klejów i zapraw. Spółka szuka nowych terytoriów.

Łódzka firma Atlas — producent klejów, zapraw, fug, gipsów i kilkuset innych produktów używanych w budownictwie — to jedno z najbardziej dojrzałych dzieci polskich przemian. Powstała w 1991 r., a jej kapitał był taki, jaki ponad 100 lat wcześniej do swojej fabryki włożyli Borowiecki, Baum i Welt z powieści „Ziemia obiecana”. Grzegorz Grzelak i Andrzej Walczak z niczego stworzyli spółkę, która w zależności od produktu ma 30-50 proc. polskiego rynku, jest jedną z najbardziej znanych w kraju marek i pracuje nad rozpoznawalnością za granicą. Ma trzy zakłady w Rumunii i dwa na Białorusi.

UDANA SUKCESJA: W 2006 r. założyciele Atlasa wycofali się do rady nadzorczej. Oddają się działalności dobroczynnej, wspierają sztukę i określają strategię spółki, którą na co dzień kieruje Henryk Siodmok. [FOT. WM]
UDANA SUKCESJA: W 2006 r. założyciele Atlasa wycofali się do rady nadzorczej. Oddają się działalności dobroczynnej, wspierają sztukę i określają strategię spółki, którą na co dzień kieruje Henryk Siodmok. [FOT. WM]
None
None

— Dwie kolejne fabryki na Białorusi są w trakcie budowy. To dla nas druga ziemia obiecana: rynek bez korupcji, chłonny, z dużym potencjałem. Mamy w nim około 60 proc. udziałów, a nasza marka Tajfun została niedawno uznana w plebiscycie za białoruską markę narodową — mówi Henryk Siodmok, prezes Atlasa.

Atlas ma ponad 20 wytwórni w trzech krajach. Jego produkty trafiają do dwudziestu kilku państw, głównie w środkowej Europie, z którą spółka wiąże przyszłość. Przychody za zeszły rok wyniosły blisko 1,1 mld zł, z czego 80 proc. dała sprzedaż w kraju.

— Chcemy się rozwijać w tempie kilka-kilkanaście procent rocznie, zarówno przez przejęcia, jak i organicznie. W kraju produkujemy tak szeroki asortyment produktów, że trudno o przejęcia, które dałyby nam coś więcej niż tylko udział w rynku. Rozwój organiczny daje nam jeszcze możliwość zgarnięcia dodatkowych 10-20 punktów procentowych. Chcemy być silniejsi także w środkowej Europie. Stać nas na przejęcia o skali do 100 mln zł rocznie, tym bardziej że po takich transakcjach potrafimy wyciągnąć mnóstwo synergii — mówi Henryk Siodmok.

Oferta Atlasa na początku była kierowana do przeciętnego Kowalskiego, dziś najsilniejszym kanałem sprzedaży są fachowcy. Spółka ma kontakt z 45 tys. z nich, 35 tys. należy do programu lojalnościowego, wielu testuje, recenzuje i współuczestniczy w opracowywaniu nowych produktów.

— Stawiamy na produkty specjalistyczne dla firm, potrzebne do budowy fundamentów, dachów, dróg, mostów czy linii kolejowych. W tym celu przejęliśmy kilka firm z branży bitumicznej. To da nam dodatkowy kawałek rynku — mówi prezes Atlasa.

 

25 Tyle milionów ton produktów wyjeżdża rocznie z fabryk Atlasa...

50 ...a tyle milionów złotych spółka przeznaczyła na działania CSR — wspieranie sztuki, hospicjów i domów dziecka.