Aukcje rybne: start z opóźnieniem
Powstanie aukcji rybnej w Ustce jest zagrożone. Losy giełdy w Gdyni natomiast rozstrzygną się w maju. Państwo wciąż nie przekazało obiecanych pieniędzy.
Spółka, która miała już tej wiosny rozpocząć organizację aukcji rybnej w Ustce, nie dostała 900 tys. zł, obiecanych na ten cel, w ramach rządowego programu rozwoju rynków hurtowych, przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
— Program rynków hurtowych jest zmieniany i nie wiadomo, czy w ogóle dostaniemy pieniądze — powiedział Wojciech Malej, prezes aukcji rybnej w Ustce, który obawia się, że bez tej pomocy spółka będzie musiała się rozwiązać.
Najpierw kapitał
Urzędnicy z resortu rolnictwa uważają, że spółka z Ustki powinna najpierw sama zebrać większy kapitał akcyjny (obecnie wynosi on 50 tys. zł), a dopiero później ubiegać się o dofinansowanie od rządu.
Organizatorzy aukcji są jednak zdania, że pomoc państwa jest niezbędna. Aukcje rybne zarabiają na siebie jedynie w przypadku dużego przeładunku ryb w porcie (przynajmniej 50- 60 tys. ton rocznie), jaki osiąga się u nas tylko w Gdyni.
Utworzenie sieci aukcji rybnych jest jednym z warunków naszego wejścia do Unii.
Dalmor jeszcze nie wie
Oprócz Ustki giełda rybna planowana jest tylko w Gdyni. Jej organizacja też się opóźnia. Brak bowiem w tej sprawie decyzji ministerstwa skarbu, właściciela Dalmoru, który miałby wziąć udział w podwyższeniu kapitału akcyjnego Gdańskiej Giełdy Towarowej, organizatora aukcji rybnej, i wnieść do spółki hale targowe.
— Dalmor zadecyduje na początku maja. Nawet jeśli się wycofa, nie porzucimy pomysłu zorganizowania aukcji rybnej — obiecał Mirosław Kamiński, prezes Gdańskiej Giełdy Towarowej.