Międzynarodowy fundusz kupił w Warszawie 150 mieszkań i zapowiada następne inwestycje.
Kilka lat temu Aurec Capital nabył dwa budynki z 83 mieszkaniami przy ulicy Jagiellońskiej w Warszawie. Zostały one odrestaurowane i trafią na rynek najmu jesienią 2020 r. W marcu tego roku fundusz powiększył portfel o 17-kondygnacyjny budynek przy ulicy Puławskiej, w którym powstaje ponad 200 mieszkań. Budowa rozpoczęła się w IV kw. 2019 r. i ma się zakończyć na przełomie lat 2021/22. Na tym jednak nie koniec, Aurec Capital poinformował właśnie o zakupie — od prywatnego inwestora — nieruchomości przy ulicy Targowej w stolicy. Zbuduje tu 150 mieszkań, które będą wynajmowane długoterminowo. Inwestycja ma się zakończyć na początku 2022 r. Fundusz nie ujawnia wartości transakcji, jednak zapewnia, że nie jest to jego ostatni ruch nad Wisłą. W ciągu najbliższych kilku lat chce mieć kilka tysięcy mieszkań na wynajem.

— Transakcja umacnia naszą pozycję jako czołowego operatora na warszawskim rynku PRS [private rented sector, czyli segment mieszkań na wynajem — red.]. Każda z zakupionych przez nas nieruchomości jest położona w dogodnym punkcie komunikacyjnym, pośród restauracji, teatrów, klubów i innych punktów usługowych. Nie obawiamy się ewentualnej recesji, działamy na rynku długoterminowo — mówi Roee Shamir, dyrektor zarządzający Aurec Capital Poland.
Zdaniem Macieja Klukowskiego, dyrektora w firmie Metrohouse, rynek PRS w Polsce jest nadal na początku rozwoju.
— Tylko jeden podmiot ma gotowych więcej niż 1500 mieszkań. W ciągu najbliższych trzech lat będzie to więc pole to dużych wzrostów, a rynek PRS powoli będzie stawał się rzeczywistą konkurencją dla inwestorów prywatnych. Dotyczyć to będzie głównie większych miast i obszarów, gdzie najemcy będą się chętniej lokować. Przykładem mogą być okolice ronda Daszyńskiego i ulicy Grzybowskiej w Warszawie. Mniejsze miasta i ośrodki wokół dużych zakładów pracy nadal będą zdominowane przez oferty indywidualne — uważa Maciej Klukowski.
Co ciekawe, rynek najmu może skorzystać na pandemii koronawirusa, ponieważ — ze względu na zaostrzoną politykę kredytową banków — łatwiej będzie nieruchomość wynająć, niż kupić. Inny powód jest taki, że nie spełnił się czarny scenariusz, związany z wyjazdem imigrantów zarobkowych, którzy nakręcają rynek najmu nad Wisłą.
— Mimo upływu trzech miesięcy od wybuchu epidemii sytuacja nie jest tak zła, jak wiele osób wieszczyło. Już obserwowanie ruchu na naszych wschodnich granicach dawało nadzieję, że doniesienia o exodusie imigrantów zarobkowych są mocno przesadzone. Teraz mamy twarde dane, z których wynika, że nie jest to problem. GUS wyliczył bowiem, że w okresie epidemii z Polski wyjechało tylko 10 proc. imigrantów — ich liczba zmalała z 2,1 mln do około 1,9 mln. Bilans może się już poprawiać, bo firmy znowu zaczęły aktywnie zabiegać o względy pracowników zza wschodniej granicy — mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Podpis: Anna Gołasa