– Biały bohater po raz kolejny ratuje prymitywnych tubylców – brzmi koronny argument zwolenników rasistowskich teorii.
Dyskusja trwa głównie w amerykańskiej blogosferze, ale przedostaje się już powoli do poważnej prasy. Film w całości wykonany w technologii 3D bije jednak rekordy popularności o czym już pisaliśmy tutaj. Film niedawno stał się drugim najbardziej zyskownym filmem w historii.
Film opowiada o kolonizacji innej planety zwanej Pandora. Były żołnierz może sterować "wyhodowanym" ciałem tubylca by przeniknąć w sam środek miejscowej ludności i poznać jej zwyczaje. Ziemianom zależy na dojściu do źródeł cennego surowca. W końcu jednak żołnierz okazuje się zbawcą miejscowych.
Taki schemat według sporej części komentatorów powiela stereotyp, że tylko biały może być bohaterem i tylko biały potrafi uratować prymitywny, inny lud.
Zareagował już nawet sam Cameron, który przesłał e-mail do agencji „The Associated Press”. Twierdzi w nim, że w film nie ma podtekstu rasistowskiego, a dzieło powinno nas raczej skłaniać do tego, by otworzyć oczy na innych, respektować różnice między ludźmi i pomagać żyć w większej harmonii.
Nie brakuje głosów, że sprawa jest przykładem przesadnej poprawności politycznej. Podawane są w tym momencie przykłady czarnoskórych aktorów, którzy też wcielali się w rolę zbawców i superbohaterów np. Will Smith i Denzel Washington.
Swój głos w toczącej się dyskusji zabrało też... wojsko. Przedstawiciele amerykańskiej armii uważają, że przestawiony w filmie obraz sił zbrojnych ziemian (w rozumieniu wojsk amerykańskich) jest antyamerykański i antypatriotyczny.
Coś w tym musi być, bo film Camerona jest chyba pierwszym, na którym widzowie masowo oklaskują tubylców walczących przeciw... No właśnie komu?