— Ironia polega na tym, że nawet nie zauważyłem pierwszego listu, tego, który zawierał imię „Michał”, dopiero oficjalne przeprosiny zwróciły na to moją uwagę — mówi Andrew, jeden z klientów ubezpieczyciela.
Jest oburzony.
— Pomylenie imion to jedno, ale co by było, gdyby przez pomyłkę wysłali wszystkim moje dane osobowe — adres i informacje o polisie — pyta retorycznie.
Aviva, z której usług korzysta kilka milionów osób, wykupując tam różnego rodzaju polisy, w oficjalnych przeprosinach zrzuciła to na karb „kłopotów technicznych”. Podkreśliła też, że imię na początku listu mejlowego było jedyną omyłką, a wiadomość nie zawierała żadnych danych osobowych, których nie miała prawa ujawnić.