Gdańsk Transport Company chce otworzyć 22 grudnia pierwszy odcinek autostrady. Resort infrastruktury stawia szlaban.
Priorytetem rządu stworzonego przez PO-PSL jest realizacja inwestycji w programie partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Na świecie w tym systemie realizowane jest z sukcesem wiele inwestycji infrastrukturalnych. W Polsce jednak prywatni koncesjonariusze nieustannie toczą boje z urzędnikami. Tak jest i teraz.
Diabeł w szczegółach
Przykładem jest budowa A1 przez firmę Gdańsk Transport Company (GTC). Spółka ma koncesję na trasę Gdańsk — Toruń, a obecnie buduje odcinek z Wybrzeża do Nowych Marzów. Część trasy chce uruchomić 22 grudnia.
— Rok przed terminem jesteśmy gotowi, by oddać do ruchu odcinek z Gdańska do Swarożyna położonego na trasie Berlinki. Jednak resort transportu unika rozmów i piętrzy trudności — mówi Aleksander Kozłowski, przewodniczący rady nadzorczej GTC.
To zaskakujące, przecież już w kwietniu 2006 r. Tadeusz Jarmuziewicz, obecny wiceminister transportu, mówił „PB”, że inwestycja GTC jest modelowym projektem systemu PPP.
Teraz jednak resort nie chce zgodzić się na oddanie autostrady do ruchu.
„Z zadowoleniem przyjąłem Państwa informację o możliwości uruchomienia autostrady A1 (…) Niemniej jednak chciałbym mieć pewność, iż wszystkie warunki wynikające z obowiązujących przepisów oraz zawartej między Ministrem Infrastruktury i spółką GTC umowy (…) zostały spełnione” — napisał Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, w liście do GTC.
Andrzej Maciejewski, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, twierdzi, że dyrekcja wydała pozytywną rekomendację techniczną dla inwestycji, ale pracuje jeszcze komisja odbioru, a GTC musi dopracować szczegóły projektu i formalności. Chodzi m.in. o sprawy związane z utrzymaniem trasy, odśnieżaniem, przeszkoleniem personelu etc.
Możemy przecież dostać zgodę warunkową i dopracować szczegóły. Nie mamy personelu do poboru opłat, ale wnioskowaliśmy o 30-dniowy okres bezpłatnych przejazdów, a do tego czasu możemy przeszkolić personel — dodaje Aleksander Kozłowski.
Darmowa alternatywa
Szef rady GTC twierdzi też, że dyrekcja wnioskowała o dłuższy okres darmowych przejazdów, bo wkrótce będzie remontować drogę alternatywną. Cezary Grabarczyk napisał, że rozważy możliwość niepobierania opłat. Dla GTC nie ma to jednak większego znaczenia. Jeśli trasa będzie płatna, to koncesjonariusz będzie przekazywał pieniądze od kierowców do Krajowego Funduszu Drogowego, który będzie mu płacił za udostępnienie trasy. Jeśli trasa będzie darmowa, wpływów do funduszu nie będzie, natomiast płatności za dostęp będą realizowane. W 2008 r. w grę wchodzi 60 mln zł.