Baltona wychodzi na prostą

[MZAT]
opublikowano: 2013-03-21 15:02

Operator sklepów wolnocłowych zanotował dotkliwą stratę, ale zapewnia, że to się już nie powtórzy.

Przychody mniejsze rok do roku o 10 mln zł i 8,5 mln zł straty netto w miejsce zysku – tak wyglądał 2012 r. w Baltonie, notowanym na GPW operatorze sklepów wolnocłowych w portach lotniczych. Zdaniem Andrzeja Urygi, prezesa Baltony, winny jest jeden – i nie jest nim kierowana przez niego spółka.

- Straty wynikają ze zdarzeń jednorazowych – to przede wszystkim efekt sporu z PPL, który na początku ubiegłego roku wypowiedział nam umowy najmu sklepów na warszawskim Lotnisku Chopina. Ponieśliśmy przez to wysokie koszty – musieliśmy m.in. zwolnić ok. 100 pracowników – i straciliśmy źródło jednej trzeciej przychodów. Szybko rosną jednak pozostałe segmenty naszego biznesu, więc w tym roku na pewno poprawimy wyniki – tym bardziej, że polskie lotniska obsługują coraz więcej pasażerów - mówi Andrzej Uryga.

Większościowym akcjonariuszem Baltony – z 80,7-proc. pakietem – jest dubajski potentat branży wolnocłowej, Flemingo International. Polska spółka ma dziś 34 sklepy i działa w siedmiu portach lotniczych nad Wisłą. Od ubiegłego roku otwiera też tam punkty gastronomiczne.

- W portach regionalnych urośliśmy w ubiegłym roku o 24 proc., a aż o połowę zwiększyliśmy sprzedaż B2B – to m.in. zaopatrzenie statków czy placówek dyplomatycznych. Uruchomione w połowie ubiegłego roku punkty gastronomiczne też radzą sobie dobrze i wypracowały już 10,8 mln zł przychodów – mówi Andrzej Uryga.
Spółka ma też placówki za granicą – we francuskim Montpellier i Lwowie.

- Już w przyszłym tygodniu w Montpellier przeniesiemy się z tymczasowego sklepu do nowego, w którym powierzchnia sprzedaży jest sześć razy większa, wkrótce taka przeprowadzka czeka nas też we Lwowie. Mamy w planach otwarcie nowego sklepu w Gdańsku, szykujemy się również do kilku przetargów na europejskich lotniskach – mówi Andrzej Uryga.