W tym roku gospodarka zwolni do 1,1 proc. — prognozują analitycy NBP. To musiało się skończyć cięciem stóp.
Rada Polityki Pieniężnej (RPP) znowu w natarciu — na wczorajszym posiedzeniu ścięła stopy procentowe o 25 pkt baz. To czwarta obniżka z rzędu, od dziś główna stopa Narodowego Banku Polskiego (NBP) wynosi już tylko 4 proc.
— Tempo wzrostu gospodarczego ulega istotnemu obniżeniu — tłumaczył decyzję rady jej przewodniczący Sławomir Skrzypek.
Od wczoraj RPP ma kolejny powód do pesymizmu. Według najnowszej projekcji banku centralnego, w 2009 r. PKB wzrośnie najprawdopodobniej o 1,1 proc. Cztery miesiące wcześniej NBP prognozował wzrost o 2,8 proc. Na szczęście w przyszłym roku analitycy spodziewają się ożywienia — PKB ma zwiększyć się o 2,2 proc.
— Dynamika 1,1 proc. oznacza mocne spowolnienie, ale — niestety — taki scenariusz jest bardzo realistyczny. To mocny argument za obniżką stóp — mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego.
Przed posiedzeniem część ekonomistów przestrzegała, że poluzowanie monetarnej śruby osłabi złotego. Rady to jednak nie wystraszyło.
— Uznała widocznie, że dziś inwestorzy nie zwracają już większej uwagi na stopy. Znacznie ważniejsze są tendencje w światowej gospodarce — mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
I być może rada miała rację. Po decyzji złoty osłabił się tylko nieznacznie i na chwilę. W ciągu niespełna godziny stracił 3 gr do euro, po czym odrobił 5 gr. Rada jednak po raz kolejny pogroziła palcem spekulantom. "NBP może bezpośrednio wpływać na kurs złotego" — napisała w komunikacie.
— Działania RPP są niespójne. Z jednej strony ostrzega, że będzie interweniować, żeby umocnić złotego, a z drugiej tnie stopy, co ułatwia jego osłabianie — komentuje Piotr Kalisz.
Dlatego część ekonomistów krytykuje wczorajszą decyzję rady. Ryszard Petru, ekonomista Szkoły Głównej Handlowej, uważa, że rozluźnianie polityki pieniężnej nie ma dzisiaj sensu.
— Nie sądzę, by ta obniżka w istotny sposób poprawiła sytuację finansową firm ze względu na to, że głównym ich problemem jest brak dostępu do kredytów oraz nieprzewidywalność kursów, a nie koszt pieniądza — mówi Ryszard Petru.
Firmom i konsumentom obniżka nie powinna jednak zaszkodzić. Według Sebastiana Salińskiego, analityka Gold Finance, pozytywne konsekwencje zobaczymy już niedługo.
— Rynkowe oprocentowanie WIBOR wkrótce podąży za główną stopą procentową, co przełoży się na niższe raty kredytów złotowych. Niestety, koszt nowych kredytów wyraźnie nie spadnie, ponieważ banki podnoszą marże — mówi Sebastian Saliński.