- Złoty będzie się prawdopodobnie zachowywał jak euro z podwyższoną betą - uważają eksperci banku.

Beta to wskaźnik, pokazujący jak cena jednego instrumentu zmienia się wraz ze zmianą ceny innego, bazowego. Jeśli beta ma wartość powyżej 1, to zmiana ceny bazowego instrumentu przekłada się na nieproporcjonalnie większą zmianą ceny drugiego instrumentu.
Barclays obstawia, że za niecałe pięć miesięcy kurs euro do dolara spadnie do 0,99, a więc o 7,6 proc. Zmiana notowań dolara do złotego ma być większa i sięgnąć 9 proc. Cel to 4,2885 zł, wobec obecnie notowanych niespełna 3,94 zł.
O takim skoku notowań zdecydować mają różnice w polityce pieniężnej Fedu (będzie ją zacieśniać) i Europejskiego Banku Centralnego (ma ją jeszcze bardziej poluzować). Ale nie tylko.
- Po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość zdobyło większość w parlamencie, należy się spodziewać luźniejszej polityki fiskalnej i monetarnej, co zepchnie niżej wartość polskiej waluty - prognozują analitycy Barclays.
Ich przewidywania na kolejne kwartały są równie szokujące. Kurs USD/PLN na koniec drugiego kwartału 2016 r. wzrośnie ich zdaniem do 4,39 zł, a na koniec października przyszłego roku do 4,55 zł.
Analitycy innych zagranicznych instytucji aż takimi pesymistami nie są.
Ekonomiści Landesbanku prognozują co prawda niewielki wzrost notowań dolara do końca roku (do 3,95 zł), ale później z każdym kwartałem ma być taniej - np. na koniec drugiego kwartału kurs ma sięgnąć 3,86 zł.
Morgan Stanley przewiduje, że kurs "zielonego" będzie się wahał w pobliżu okrągłej bariery 4 zł.
Danske Bank szacuje natomiast, że na koniec drugiego kwartału przyszłego roku dolar potanieje do 3,62 zł, a trzy miesiące później znajdzie się na poziomie 3,48 zł.