Bażant nadmorski

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-09-21 00:00

Szczecin powitał nas miłym pohukiwaniem syren statków. Także miłym sercu, choć z rzadka już niestety słyszanym, kresowym akcencikiem. Z utęsknieniem szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy zjeść coś rzeczywiście dobrego. Wskazano hotel Radisson, a w nim restaurację Renaissance.

Poszliśmy tym tropem. Na pierwszy rzut oka lektura menu wypadła zachęcająco. Tego, że dania z ryb będą dobre, można się było spodziewać. Tylko dla porządku spróbowaliśmy smażonych filecików z okonia na borowikach z sosem pomarańczowym (62 zł). Głównie zainteresowani tym ostatnim. Ku naszemu zaskoczeniu zgrzytu nie było, co więcej, kombinacja okazała się całkiem smakowita. Zwłaszcza w towarzystwie Pinot Grigio.

Bażanta na główne wybraliśmy z przekory. Ostatecznie mało się je ostatnio widzi, by fruwały razem z mewami nad morzem. Pierś (69 zł) okazała się soczysta, faszerowana grzybami i polędwiczką z perliczki. Do tego sos żurawinowy i ziemniaki kraszone boczkiem. Bardzo smaczne. Znając winne preferencje bażantów, poprosiliśmy o Pinot Noir. Podano Patriarche, 2004, Vin de Pays d’Oc, Pere & Fils (17 zł kieliszek). Mimo że Francuz do arystokracji winnej nie należał, szlachetny bażant na jego widok aż zatrzepotał na talerzu. Kiedy spróbowaliśmy kombinacji, zrozumieliśmy jego radość. Wszystko wskazuje na to, że łącznikiem klasowym była wiejska perliczka.

Pierś z bażanta, faszerowana grzybami i polędwiczką z perliczki.

Restauracja Renaissance

Hotel Radisson SAS

Plac Rodła 10, Szczecin

Stanisław J. Majcherczyk